Józef  Wieczorek Józef Wieczorek
74
BLOG

Niezłomny strażnik niepamięci do Panteonu Niezłomnych Polaków?

Józef  Wieczorek Józef Wieczorek Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Dzięki niezłomnym badaniom Instytutu Pamięci Narodowej po latach zapomnienia, wyklinania, czyszczenia z pamięci, niezłomni Polacy, żołnierze podziemia niepodległościowego są ekshumowani z dołów i chowani z najwyższymi honorami w Alejach Zasłużonych, w małych panteonach, z których najbardziej znany jest panteon na Powązkach w Warszawie. Nie zawsze jest to takie uhonorowanie na jakie zasługują, panteon warszawski zwany jest nieraz panteonikiem, ale fakt, że coraz więcej niezłomnych nie leży już w dołach niepamięci jest ważny i IPN zasługuje na uznanie, że stosuje kryteria niezłomności godne pamięci kolejnych pokoleń.

Niestety te kryteria nie są przez wszystkich akceptowane, niektórzy chcą likwidacji IPN a przynajmniej jego „zagłodzenia”. Cenią bardziej tych, którzy walczyli/kolaborowali na froncie zniewolenia Polski. W zakłamywaniu historii biorą niestety udział polskie uczelnie. Środowisko akademickie niezłomnie broniło dostępu do swojej nieodległej przeszłości, do teczek nagromadzonych przez SB, dyskredytując poczynania lustracyjne. Co więcej z historii uczelni usuwa się komunizm i stan wojenny, działania przewodniej siły narodu, jakby uczelnie stanowiły wyspy szczęśliwości, gdzie nie było zniewolenia komunistycznego, terroru junty Jaruzelskiego, i strat osobowych, jak i materialnych wojny jaruzelsko-polskiej.

Po latach stosuje się ekwilibrystykę interpretacyjną, pisząc bajki o apolityczności akademików, o wieloletniej nieświadomości w jakim systemie żyli i działali, z kim rozmawiali, co raportowali i jak drapali się na kolejne szczeble drabiny akademickiej.

Wyklęte losy niezłomnych

Wśród niezłomnych, walczących o niepodległy byt państwa polskiego, czy to z bronią w ręku, czy częściej słowem, było wielu akademików, niestety nader często wymazywanych z pamięci. Byli niewygodni w totalitarnym systemie i zastępowani postępowymi profesorami, wychowywanymi zgodnie ze standardami komunistycznego państwa.

Taki tryb wychowywania „naszych” profesorów zapowiadał już w grudniu 1945 na 1 zjeździe PPR Władysław Gomułka i proces ten zakończył się w niemałym stopniu sukcesem, a jego skutki trwają do dziś.

Eliminowano z uniwersytetów nawet tych akademików, którzy przeszli przez obóz Sachsenhausen po akcji Sonderaktion Krakau. I to przy pomocy ich współwięźniów i robiących w powojennej Polsce kariery akademickie, rzecz jasna nieświadomych tego co robili i do tej pory nie ujawnia się ich czynów. Większość akademicka nie ma takiej świadomości.

Złomne kadry podporządkowane instalatorom systemu totalitarnego niszczyły niezłomnych, dla których nie było miejsca w postępowej domenie akademickiej. Z oskarżenia o negatywny wpływ na młodzież akademicką usuwano z uniwersytetów niewygodnych, nie mieszczących się w ramach niehumanitarnego systemu. Represjonowano przy pomocy młodych hunwejbinów najwybitniejszych, jak Tatarkiewicza, Konopczyńskiego a później Dąmbską czy Ingardena. Pod koniec systemu także mniej znanych, ale niepokornych i uważnych za zagrożenia dla elit sformatowanych w ramach etyki i praktyki komunistycznej. W tym czasie to dorośli już, awansowani na profesorów hunwejbini, zajmowali się czystkami a młodzież czasem broniła i przestrzegała przed skutkami takich wyczynów. Dziś widocznymi w domenie akademickiej.

Przez kilkadziesiąt lat kolaborujący z władzą komunistyczną mogli swobodnie wspinać się po drabinie akademickiej na same jej szczyty, tworząc niemałą populację-można rzec-profesorów zręcznościowych. Niezłomnym drabiny odstawiano, szczeble niszczono, aby się zbyt wysoko nie wspięli. Kończyli co najwyżej na pierwszych szczeblach.

Niestety Czarna Księga Komunizmu w nauce i edukacji do tej pory nie została opracowana, stąd mechanizmy prowadzące do wyłonienia się obecnych kadr akademickich nie do końca są znane. Co więcej, walczy się o ich niepoznanie, stosując antykulturę unieważniania/kasowania/anulowania niewygodnych faktów i osób upowszechniając zarazem dzieje bajeczne obecnych kadr, niezależne od rzeczywistości.

KO „Zebu” na drabinie akademickiej

Przez wiele lat przez IPN prowadzona była lustracja jednego z rektorów Uniwersytetu Jagiellońskiego – Franciszka Ziejki, który figurował w teczkach SB jako KO „Zebu”. Jego sprawa została ostatnio opracowana przez Bogusława Górkę w książce „Uporczywa lustracja prof. Franciszka Ziejki. Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego”. Wyd. Adam Marszałek,2023

Rektor do współpracy z SB do końca życia się nie przyznawał, choć kontakty miał i to przez 20 lat (1969-1989) związane z długotrwałymi wyjazdami naukowymi do Francji i Portugalii. Być może nie był bardzo wydajny, na co wskazują zachowane materiały, ale chyba był przydatny, skoro przez tyle lat był w zasięgu zainteresowania SB. Utrzymywał, że nie miał świadomości z kim rozmawiał, choć umawiał się także w kawiarniach. Podobno nie był wyrobiony politycznie, choć od młodych lat był związany z ruchem ludowym w ZMW i ZSL (od 1958 r) także na poziomie wojewódzkim i chyba nie miał świadomości, że jest to przybudówka przewodniej siły narodu. Na wyjazd do Francji (1969) „udawał się służbowo, w charakterze lektora języka polskiego, wytypowany przez „Biuro Spraw Kadrowych KC PZPR” (w: Górka, 2023 r). Widocznie KC ceniło sobie niewyrobionych politycznie akademików.

Były to czasy, kiedy normalne wyjazdy naukowców do krajów Zachodu były ograniczone i czasem tylko przynależność partyjna umożliwiała dłuższe wyjazdy. A taki wyjazd dawał szanse nie tylko formalnego awansu naukowego, ale i awansu materialnego, bo w tych czasach na naszych uniwersytetach zarabiało się ok. 15 $ miesięcznie, gdy zachodni studenci mieli więcej na przeżycie jednego dnia.

Rzecz jasna młody naukowiec po powrotach awansował w hierarchii akademickiej i w końcu lat 80 tych był dyrektorem instytutu, ale nadal niewyrobiony politycznie i bez świadomości swoich kontaktów. W tym samym czasie, inni bez jakichkolwiek funkcji akademickich byli na tyle wyrobieni politycznie, nastawieni opozycyjnie wobec przewodniej siły narodu i jej przybudówek mieli świadomość, że wszystko jest pod jej kontrolą i nie rozmawia się w kawiarniach z podejrzanymi panami. Tacy stanowili zagrożenie dla systemu i nie mieli szans, aby się wspinać na drabinę akademicką, którą zresztą im odstawiano, podstawiając swoim.

Tak różnicowały się gremia akademickie i te różnice jeszcze się powiększały po tzw. transformacji, kiedy cywilizacja solidarności zastępowana była antykulturą unieważniania tych i tego co niewygodne dla beneficjentów. A po transformacji Franciszek Ziejka wspinał się na najwyższe szczeble drabiny akademickiej osiągając pułap rektora prestiżowej, najstarszej polskiej uczelni UJ, a następnie szefa Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. Jako autorytet akademicki tworzył kodeksy dobrych praktyk akademickich, organizował konferencje na temat modelu awansu akademickiego. Był inicjatorem budowy Kampusu 600.lecia Odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesorem honorowym UJ. Posiadał ordery polskie i zagraniczne oraz doktoraty honoris causa kilku uczelni.

Niezłomny strażnik niepamięci

Franciszek Ziejka stał zarazem niezłomnie na straży niepamięci o czasach komunistycznych i to także za jego kadencji rektorskiej teczki pracowników wypędzonych z UJ po politycznych czystkach pozostały niedostępne a nadworni historycy pisali, że nikt z przyczyn politycznych uniwersytetu nie opuścił. Takie podobno były skutki ochrony uczelni przez licznych SB i ich TW [sic!]

Sądy krakowskie, od czasów Juliana Haraschina, ściśle przenikające się z jagiellońską wszechnicą, taki stan rzeczy „uprawniały”.

Za jego kadencji, w 600 rocznicę odnowienia UJ, wydano „Dzieje Uniwersytetu Jagiellońskiego”, bez świadomości, że uczelnia przez dziesiątki lat XX wieku była dotknięta komunizmem, w którym formatowano „naszych” profesorów i miał miejsce nawet stan wojenny, który ukształtował kadrowo i mentalnie obecny uniwersytet, pozbawiony nonkonformistów i negatywnie, bo antysocjalistycznie, wpływających na młodzież studencką. Po czystkach, nikt już nie podburzał studentów do krytycznego myślenia, rzetelności i nonkonformizmu naukowego i nie podważał fałszywej, najnowszej historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Franciszek Ziejka wspierał publikację w Alma Mater wyników „badań” nad represjonowanymi w PRL. prowadzonych przez komisję prorektora UJ – Jerzego Wyrozumskiego -(Powracająca fala rozrachunku z przeszłością’ Alma Mater, numer 69, r. 2005.) Te „badania” zgodnie z innowacyjnymi metodami pomijały represjonowanych szczególnie, bo usuniętych z uczelni w ramach politycznej weryfikacji kadr. „Badania” te doprowadziły m.in. do wniosku, że represjonowanym był Lesław Maleszka, służbowo internowany dla zapewnienia ciągłości raportów do SB. (Powracająca fala zakłamywania historii, Józef Wieczorek https://wobjw.wordpress.com/) Wyniki „badań” miały zostać złożone w Archiwum UJ, lecz do tej pory ich tam nie ma, tak jak i relacji usuniętych z UJ. O niepamięć trzeba dbać. [sic!]

Lustracyjne dzieje bajeczne

Nazwisko Franciszka Ziejki pojawiło się w 2005 r. na tzw. Liście Wildsteina i od tego czasu zaczął się tzw. dramat lustracyjny rektora UJ.

Zawartość teczek zgromadzonych przez SB opisał w 2010 r (Zeszyty Historyczne WiN) Filip Musiał z krakowskiego IPN. Dokumenty wskazywały na długotrwały okres zainteresowania SB kontaktami z Franciszkiem Ziejką, który ze swej strony był zainteresowany długotrwałymi naukowymi wyjazdami zagranicznymi, czy to do Francji, czy Portugalii.

Franciszek Ziejka twierdził, że te dokumenty zostały spreparowane i on bynajmniej nie donosił SB a nawet nie wiedział, że miał z SB kontakty. Swoje stanowisko w tej sprawie jak oświadczał (Dziennik Polski, 9 lutego 2008) przedstawi na Sądzie Ostatecznym a póki co ma dowody swojej niewinności znalezione w garażu. Tam odszukał swój pamiętnik pisany dla żony i w nim nie było ani słowa o tym aby donosił. Komu wierzycie – profesorowi UJ czy esbekom? Apelował, aby nie wierzyć w ‘ewangeliczną prawdę” (Dziennik Polski, 9 lutego 2008) materiałów SB. Kiedy ostatnio Bogusław Górka zajął się dramatem Franciszka Ziejki, za argument jego niewinności uznał jednak oświadczenia oficera SB, który Filipa Musiała z IPN odsyłał do pisania bajek dla grzecznych dzieci zamiast lustrowania profesora. Ewangeliczna prawda SB jednak w tym ‘rozumowaniu’ zwyciężyła.

Sprawą Franciszka Ziejki zajął się także profesor UJ Piotr Franaszek, który w swych interpretacjach materiałów SB opublikowanych w roku 2008 w Alma Mater wyraźnie bronił rektora, podważał znaczenie materiałów SB a jego profesjonalizm podnosi we wspomnianej książce Górka. Niestety żaden z nich – mimo profesjonalizmu – nie zauważył, że Franciszek Ziejka nie tylko wychwalał „Dzieje Uniwersytetu Jagiellońskiego” bez komunizmu, stanu wojennego czy politycznych weryfikacji kadr (w czasie, gdy sam korzystał z długotrwałych stypendiów) ale i sam nie był stanie/nie miał najmniejszej ochoty zidentyfikować pokrzywdzonych podczas politycznych weryfikacji kadr (podobnie jak Prof. Jerzy Wyrozumski).

Sprawa Franciszka Ziejki podejrzanego przez IPN o kłamstwo lustracyjne toczyła się przed krakowskimi sądami, aż do śmierci profesora (2020 r.). Sąd uznał, że profesor kłamstwa nie popełnił, ale prokuratora IPN tym nie przekonał.

W końcu sprawę lustracji wziął na warsztat Bogusław Górka i w szybkim tempie opracował w/w książkę, bazując na aktach SB i opiniach oficerów SB, odrzucając relacje IPN. Książka spotkała się z zainteresowaniem i aprobatą władz UJ i na zebraniu w auli Collegium Novum promowano książkę Górki w gronie ‘wewnętrznym”, bez udziału IPN i niewygodnych osób zainteresowanych problemem.

Zachowano zatem standardy dyskusji i poszukiwania prawdy bez udziału tych, którzy mają inne zdanie i zachowali zdolność odróżniania prawdy od kłamstwa. Na UJ podnosi się, że istotą uniwersytetu jest debata, ale jakby z tej istoty autonomicznie władze uczelni zrezygnowały na korzyść byłego rektora UJ.

Obecny rektor UJ, prof. Popiel ogłosił (Dramat lustracyjny prof. Franciszka Ziejki – spotkanie w Collegium Novum UJ– serwis UJ): „w naszym uniwersytecie nie ma już żadnej osoby, która wątpiłaby w uczciwość i prawdziwość oświadczeń prof. Franciszka Ziejki. Nie podał jednak informacji co się stało z tymi, którzy mieli zastrzeżenia do uczciwości drogi zawodowej Franciszka Ziejki. a przecież informacje na temat jego postawy wobec historii najnowszej są dostępne publicznie (np. nfapat.wordpress.com) i były przekazywane władzom UJ

5 grudnia 2023 r. w Collegium Novum UJ zorganizowano, tym razem otwartą, sesję ku czci b. rektora F. Ziejki podnosząc jego zasługi, ale inna prawda o rektorze nie ujrzała światła dziennego. Portret rektora ma zawisnąć w auli Collegium Novum, obok odnowicielki jagiellońskiej wszechnicy – królowej Jadwigi. Póki co, 12 maja 2024 r. w 660 rocznicę utworzenia UJ (wówczas studium generale) przez Kazimierza Wielkiego w Auditorium Maximum odsłonięto tablicę pamięci byłego rektora – strażnika niepamięci o najnowszej historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Taki jest stan obecnego uniwersytetu. Co to ma wspólnego z uniwersytetem założonym na mocy aktu fundacyjnego Akademii Krakowskiej wydanego 12 maja 1364 roku w którym „My Kazimierz z Bożej łaski król Polski „ napisał: „Niechże tam będzie nauk przemożnych perła, aby wydała męże dojrzałością rady znakomite, ozdobą cnót świetne i w różnych umiejętnościach wyuczone; niechaj otworzy się orzeźwiające źródło nauk, a z jego pełności niech czerpią wszyscy naukami napoić się pragnący….”. Ówczesna uczelnia dostarczała Rzeczpospolitej znakomite elity, dziś brak elit prowadzi do zagrożenia naszej suwerenności.

Trudno nie traktować książki Górki jako jednego z powtarzających się ataków na IPN zbytnio interesującym się biografiami, postawami, także obecnych autorytetów moralnych i intelektualnych. Prof. Bogusław Górka w rozmowie z prof. Stanisławem Obirkiem (2023) oznajmia, że „pion lustracyjny IPN należy rozwiązać. — Postępowanie prokuratorskie przeciw prof. F. Ziejce jest gwoździem do trumny tego pionu. Moja książka o lustracji profesora rektora jest argumentem za tym dla potomności”.

Z badaczami IPN nie ma zamiaru na temat lustracji Ziejki rozmawiać, zapewne przyswoił sobie metody władz UJ, które z pokrzywdzonymi w PRL też rozmawiać nie chciały, choć rozmawiały z tymi, którzy z SB kolaborowały! (Wieczorek – Jak nawiązać dialog z UJ ? – https://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/jak-nawiazac-dialog-z-uj/).

Znawca panteonów do Panteonu Niezłomnych Polaków?

Franciszek Ziejka był znawcą panteonów w Europie pisząc m. in. „twórcy narodowych panteonów podnosili artystów, pisarzy, poetów czy też wybitnych uczonych, ludzi złotymi zgłoskami zapisanych w dziejach kultury danego narodu, do rangi królów-władców1, czy też przywódców narodowych, o których pamięć powinna przetrwać wieki, stać się kamieniem węgielnym tożsamości narodowej czy kulturowej mieszkańców danego kraju. (Panteony narodowe w Europie. Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia Historicolitteraria XII (2012), s.308).

W Polsce od 2010 r. stał na czele fundacji Panteon Narodowy w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie. Po katastrofie smoleńskiej w tym Panteonie miał spocząć Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, instytucji, która szefa fundacji tego Panteonu zidentyfikowała jako KO „Zebu”. W wyniku stanowczej interwencji Franciszka Ziejki śp. Prezes IPN nie spoczął jednak w Panteonie a kondukt żałobny przemieszczał się ulicami Krakowa na odległy Cmentarz Rakowicki, gdzie Janusz Kurtyka został pochowany w Alei Zasłużonych, w której niestety chowano także kolaborantów systemu komunistycznego, czyli „zgniłków”, jak ich nazywał o. Józef Maria Bocheński. Okazało się, że w wolnej Polsce to współpracujący z SB, po prostu „zgniłki’ nadal są silniejsi od badaczy ich kolaboracji.

Po śmierci (2020 r.) Franciszek Ziejka nie spoczął w Panteonie Narodowym, ale Bogusław Górka w swej monografii „Uporczywa lustracja….” (2023 r.) wyniósł go na kandydata do Panteonu Niezłomnych Polaków. Tak ma przejść jego zdaniem do historii jako wyjątkowa postać zasłużona dla uniwersytetu i Polski.” człowiek nadzwyczajnej uczciwości i bezinteresowności….. postać kryształowo czysta”. Jednocześnie apelował „do historyków – żeby zajęli zdecydowane stanowisko w odniesieniu do hunwejbinizmu metodycznego, degradującego dyscyplinę historii „

A przecież sam kandydat do Panteonu Niezłomnych wspierał „hunwejbinizm metodyczny” degradujący dyscyplinę historii i prowadzący do upowszechniania fałszywej najnowszej historii swej uczelni. Potrzebne jest zatem zdecydowane stanowisko, aby do Panteonu Niezłomnych tacy złomni nie trafiali.

Kojarzony w przestrzeni publicznej z walką o naprawę domeny akademickiej, ujawnianiem plag akademickich i dokumentowania trądu panującego w pałacu nauki 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka