Józef  Wieczorek Józef Wieczorek
157
BLOG

Etyka nikczemnego postępowania

Józef  Wieczorek Józef Wieczorek Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

 György Lukács, wybitny filozof marksistowski, który w okresie Węgierskiej Republiki Rad pełnił funkcję zastępcy komisarza ludowego ds. nauki, w swym dziele „Historia i świadomość klasowa” zapewniał, że „najwyższym obowiązkiem etyki komunizmu jest zaakceptować konieczność nikczemnego postępowania”.

Ten cytat podaje Roger Scruton w książce „Głupcy, oszuści i podżegacze. Myśliciele nowej lewicy”, która wydana przez wydawnictwo Longman, spotkała się z negatywną reakcją oksfordzkich kolegów Scrutona. Byli oni zdania, że reputacja wydawnictwa została zbrukana, dlatego książka została wycofana z księgarń i ulokowana w komórce w ogródku autora. Natomiast myśli komunistycznego myśliciela nie naruszały podobno reputacji nauki i został on nawet członkiem zagranicznym PAN. Akceptacja nikczemnego postępowania została wdrożona do polskiego życia akademickiego w czasach komunistycznych. Nieprzestrzeganie norm etyczno-moralnych zgodnych z normami komunistycznymi utrudniało lub wręcz uniemożliwiało zatrudnienie na etacie akademickim. Ten czynnik etyczny stanowił też sedno sprawy akademickich weryfikacji kadr, kiedy element wsteczny oskarżano o negatywne oddziaływanie na młodzież akademicką i niewłaściwą etykę, co w gruncie rzeczy było wyróżnieniem, dowodem na antykomunistyczną postawę, która stanowiła śmiertelne zagrożenie dla wyznawców komunistycznej etyki.

W czasach zwanych postkomunistycznymi w tej materii nic się nie zmieniło. Najwyższy obowiązek etyki komunizmu nadal realizowano, nie rezygnując z akceptacji nikczemnego postępowania. Z tym, że niektóre uczelnie wymazały słowo „komunizm” i dokumentację nikczemnego postępowania ze swych historii. Rozliczne kodeksy etyczne, na które był nadzwyczajny urodzaj, komitety etyczne na najwyższych szczeblach domeny akademickiej, bynajmniej nie nawróciły akademików na właściwą drogę. Zresztą i sami etycy tej drogi chyba nie zdołali odnaleźć. Powszechna jest opinia, że przynajmniej milczenie wobec nikczemności stanowi rację akademickiego bytu. No cóż, zamiast Dekalogu zaczyna obowiązywać katechizm antykultury.

Kojarzony w przestrzeni publicznej z walką o naprawę domeny akademickiej, ujawnianiem plag akademickich i dokumentowania trądu panującego w pałacu nauki 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo