jurekw jurekw
389
BLOG

Jak Sławomir Mentzen może zyskać głosy starszych wyborców?

jurekw jurekw Konfederacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
Często można się spotkać z opinią, że to młodzieńczy radykalizm skłania do popierania „Konfederacji”. Z wiekiem ludzie stają się bardziej pragmatyczni i zmieniają polityczne sympatie.

Sławomir Mentzen twierdzi (chyba słusznie), że jego radykalizm to nic innego jak kierowaniem się zdrowym rozsądkiem. Dlaczego więc poparcie dla niego maleje wraz z wiekiem wyborców? Zapytałem o niego moją Mamę. Dała zadziwiająco celną odpowiedź: to taki mędrek.
Dokładnie to! Proste wyjaśnienia (zob. kanał na youtube „Mentzen grilluje”) łatwo łykają młodzi. To dlatego takie poparcie zyskiwał wśród nich J. Korwin-Mikke. Ludzie o szerszym spojrzeniu na rzeczywistość (to kwestia doświadczenia, a nie wiedzy) – nie ufają prostym objaśnieniom skomplikowanych problemów.
Takim „prostym wyjaśnieniem” (a raczej receptą) jest przekonanie, że należy coś obiecać starszym wyborcom, by zyskać ich poparcie. Stąd postulat zwolnienia emerytur z podatków. Trochę pieniędzy każdemu się przyda, ale mylą się ci, którzy sądzą, że to skłoni emerytów do zmiany poglądów. Starsi ludzie rzadko zmieniają poglądy, a ci spośród nich, którzy głosują na prawicę – robią to z pobudek innych niż uleganie wyborczym obietnicom. W ocenie kandydatów potrafią zastosować kryteria takie jak patriotyzm, tradycja, roztropność, niezłomność, sprawiedliwość.
Wszystkie te wartości „Konfederacja” ma na sztandarach. Problem w tym, że nie oni jedni. Nawet Donald Tusk jest „patriotą” – tak jak on to rozumie, a jego zgraja ponoć już pozdrawia się zawołaniem „Bonjour Wielkiej Polsce”  ;-). Jeśli nawet odrzucimy ugrupowania, których obrzydliwy fałsz jest oczywisty i łatwy do udowodnienia – to nadal pozostaje co najmniej Konfederacja vs PiS. Dlaczego więc mielibyśmy wybrać przedstawiciela „Konfederacji”? Przecież roztropną rzeczą jest głosować na silniejszego.

Nie bez przyczyny na trzecim miejscu (po patriotyzmie i tradycji) umieściłem cnotę roztropności. Czy Konfederacja i jej kandydat są w stanie przekonać starszych wyborców, że głosowanie na nich jest działaniem roztropnym? Wyzwanie nie jest zbyt duże – wszak wystarczy, żeby pokazać, że to ma większy sens, niż głosowanie na PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego po utracie władzy wykazała się brakiem refleksji na temat przyczyn porażki (zob. https://rzeczpospolita.net.pl/index.php/Krytyka_polskiego_systemu_politycznego). Niestety wojna (nie)wypowiedziana Polakom przez Donalda Tuska nie sprzyja spokojnej refleksji. Konfederacja może w tym pomóc, ale wymaga to pewnej zręczności (by nie rzec „delikatności”). Na wojnie szuka się bowiem sojuszników, a nie wrogów. To może być pierwszy element roztropnej strategii:

1. Naprawienie błędów przeszłości wymaga innego spojrzenia, które oferuje Konfederacja. Bez niej przekształcenie PiS w partię zdolną sprostać wyzwaniom będzie trudne.
Duże różnice programowe między PiS i Konfederacją mogą być wartością! W dialogu między tymi ugrupowaniami może powstać coś cennego. Lekki „rebranding” przyda się obu ugrupowaniom. Podstawą dialogu między nimi powinna być życzliwość, a nie prowadząca do krytykanctwa wrogość. Dlatego ważne jest odsunięcie od tego procesu radykałów. Konfederacja wykonała dobrą robotę pozbywając się Grzegorza Brauna i Janusza Korwina-Mikke.
Jednym z motywów dla których powstał niniejszy tekst, jest spostrzeżenie, że w sztabie Karola Nawrockiego są Jacek Kurski i Adam Bielan. Ten pierwszy jest słusznie obwiniany za medialną klęskę PiS (trzeba przyznać, że określenie „kurwizja” było bardzo trafne). Ten drugi jest autorem „strategii upadku”, która już w 2020 roku pozwoliła mi przewidzieć utratę przez PiS władzy: https://argumenty.net/2611. Efekty ich działalności są łatwo dostrzegalne. Nie śledzę na co dzień przebiegu kampanii, ale gdy zobaczyłem Karola Nawrockiego opowiadającego o Tusku obierającym ziemniaki – trudno było tego z „kurwizją” nie skojarzyć. Nawiasem mówiąc – zwróciłem się do sztabu wyborczego K. Nawrockiego z deklaracją wszechstronnej pomocy (zaproponowałem zarówno wsparcie finansowe, organizacyjne jak i merytoryczne – poprzez ukierunkowany rozwój strony https://rzeczpospolita.net.pl). Nie omieszkałem jednak dodać krytycznej uwagi na temat obecności wspomnianych dwóch person w sztabie wyborczym. Nie wiem, czy to zdecydowało, czy też mają za duże poparcie – w każdym razie odzewu nie było.

2. Roztropny spór jest strategią, na której wszyscy korzystają (win-win).
Nikt nie ma monopolu na mądrość. Pokora, która pozwala na przyjęcie tego spostrzeżenia, jest pewną formą roztropności. Tak zwana „wojna polsko-polska” między plemionami Tuska i Kaczyńskiego jest wyniszczająca, gdyż ona jest oparta na uwypuklaniu różnic i eskalowaniu konfliktów (trzeba przyznać, że internetowy troll, którym jest aktualny premier, ma w tym mistrza). Gdyby nie to – zmiany motywowane różnicą poglądów na tematy społeczno-gospodarcze byłyby naturalne. Błędem Konfederacji jest zatem operowanie zbitką pojęciową „POPiS” i stawanie w opozycji wobec niej. Także z tego względu, że Tusk przekracza granice, które dla patriotów wykluczają jakiekolwiek współdziałanie (we wspomnianym tekście przewidującym upadek PiS, ale nie przewidziałem tego, że konsekwencje będą aż tak tragiczne). Konfederacja może (i powinna) stanąć w opozycji do takiej formy politycznego sporu, ale merytoryczne racje, jakie się za nim kryją nie powinny być hurtowo unieważnione. Zwłaszcza, że wiele z tych kwestii różni także PiS z Konfederacją.

3. Pierwszą i zasadniczą różnicą jest postrzeganie polskiej racji stanu w obecnej sytuacji międzynarodowej. W dużym uproszczeniu można stwierdzić, że rządząca koalicja chce być częścią Europy (nawet kosztem polskości). PiS z kolei postrzega USA jako gwaranta naszej suwerenności. Konfederacja natomiast chciałaby Polski silnej, której suwerenność ani od USA ani od UE nie zależy. Marzenia piękne, ale polityka to sztuka dążenia do celu przy realnych uwarunkowaniach. Tak się składa, że PiS znalazł się w głównym nurcie przemian, jakie zainicjował nowy prezydent USA. Równocześnie jednak stosunek do Rosji staje się dużą przeszkodą w wykorzystaniu tej sytuacji (zarówno w relacji z USA jak i naszymi sąsiadami). Lekarstwem na to może być postawienie na pierwszym miejscu prawdy. Przestańmy ulegać propagandzie rosyjskiej, ukraińskiej i… polskiej! Tylko niezłomne głoszenie prawdy pozwoli zyskać szacunek i podmiotowość. Obecnie (przynajmniej z pozoru) Trump ulega propagandzie rosyjskiej, PiS ukraińskiej a Konfederacja polskiej.  Moim zdaniem błędem jest postulowane przez S. Mentzena podejście transakcyjne: my wspieramy Ukrainę, a oni za to uwzględnią „polską wrażliwość”. To bez sensu. Może działa na Anglosasów, ale my mamy inną mentalność. Nie chodzi o to, czy oni są w stanie coś dla nas poświęcić. Powinni to zrobić dla siebie! Tu nie chodzi tylko o ludobójstwo, ale też odrzucenie ideologii, jaka za nim stała. Ideologii faszystowskiej. Ukraińcy mają szansę stanąć w prawdzie. My zaś możemy – biorąc to pod uwagę - ocenić, czy mamy do czynienia z państwem przyjaznym, czy wrogim.

4. Prawda ma wymiar etyczny. Skoro już padło słynne „nie lękajcie się”, to może warto dopowiedzieć kontekst. Nie lękajcie się prawdy, bo „prawda was wyzwoli”.  Dla chrześcijanina źródłem prawdy o człowieku jest Chrystus. Pamiętne przemówienie J. D. Vance w Monachium to radykalny zwrot ku prawdzie. Dlaczego nie zostało ono podjęte w ojczyźnie Jana Pawła II? Pewnym wyjaśnieniem może być skundlenie polskiego Kościoła hierarchicznego, który może być nawet obciążeniem dla polityków chcących stanąć w obronie atakowanego chrześcijaństwa. Odwołanie wprost do chrześcijańskich wartości pozwala ominąć tą skorupę i sięgnąć do głębi polskiej religijności. Tradycja chrześcijańskiej Polski to olbrzymi potencjał polityczny – szczególnie w grupie starszych wyborców. Są oni  gotowi bronić naszej wiary – nawet wbrew swoim „pasterzom”.
Rozważania na temat prawdy i etyki prowadzą do świata wartości. Na gruncie polityki stajemy przed dylematem: należy wybierać to co słuszne (etyczne), czy to co skuteczne? Amerykanie pokazują, że ten dylemat może być pozorny. Przecież ich imperium powstało na gruzach kolonializmu. Wygrali zimną wojnę z „wolnością”, „prawdą” i „demokracją” na sztandarach. Teraz znów biblijne wartości traktują jak broń strategiczną. To samo zresztą robią Rosjanie (to dlatego Putin ma takie poparcie w rosyjskim społeczeństwie). To otwiera zupełnie nowe pola negocjacji. Dla ludzi a’moralnych wystąpienie J.D. Vance w Monachium albo nie ma sensu, albo było próbą dorabiania filozofii do politycznej strategii. Jeśli jednak potraktujemy święte księgi jako przekaźnik mądrości pokoleń, to imperatyw moralny staje się optymalną strategią w najtrudniejszych sytuacjach (gdy nie możemy opierać się na twardych faktach i regułach). Biorąc to pod uwagę, potępienie nienawiści nabiera innego znaczenia.
Jest jeszcze coś – to skrajnie trudne i ryzykowne. Coś, co określa się czasem mianem „karmy”. Nienawiść nie pojawiła się w Ukrainie wraz z rosyjską agresją w 2022 roku. Spalenie żywcem wrogów „Majdanu” w Odessie w 2014 roku było dobitnym jej przejawem (https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamieszki_w_Odessie). Czy obecna sytuacja nie jest wyzwaniem do przezwyciężenia nienawiści? To dotyczy także relacji polsko-ukraińskich. Wojna z agresorem może być źródłem nowej narodowej mitologii (tak jak w Rosji wykorzystano „wielką wojnę ojczyźnianą”). Nie ma powodów, by kultywować siewców nienawiści. To zła karma.
Konfederacji zarzuca się prorosyjskość. Ten argument można łatwo unieważnić, gdy zapytamy, czy nie powinniśmy wyrzec się nienawiści także w stosunku do naszych wrogów? To nie unieważnia zła, jakie uczynił Putin (prawdopodobnie w porozumieniu z Merkel). Pozwala jednak przynajmniej na dialog, który wydaje się nieodzowny…

5. Przyjęcie prawdy jako fundamentu politycznej strategii ma pewną wadę. Prowadzi do usztywnienia stanowiska. Prawdy nie można się wyrzec. „Nie można zdezerterować”. To wymaga niezłomności. Taka bezkompromisowość w polityce nie jest możliwa bez roztropności. Nie wszystkie sprawy musimy brać na sztandary i  nie każda idea ma dla nas taką samą wagę. Na przykład polski polityk nie musi mieć żadnej opinii na temat strefy Gazy. Roztropnym jest uznać, że to nie są nasze sprawy.

6. Jedną z kwestii, które wzbudzają nieufność wobec Konfederacji jest stosunek tej partii do liberalizmu. Gdy Jan Paweł II był w Polsce w 2002 roku, zdawał sobie sprawę, że jest tu po raz ostatni. Ostatnie wielkie spotkanie z rodakami – na Krakowskich Błoniach. Z całą pewnością mówił o tym, co wydawało mu się najważniejsze. Przestrzegał przed liberalizmem. Potem jeszcze - na lotnisku – dodał: „Niech zapanuje duch miłosierdzia, bratniej solidarności, zgody i współpracy oraz autentycznej troski o dobro naszej Ojczyzny. Mam nadzieję, że pielęgnując te wartości, społeczeństwo polskie, które od wieków przynależy do Europy, znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach Wspólnoty Europejskiej. I nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale wzbogaci swoją tradycję, ten kontynent i cały świat.”
Bez wątpienia oddanie socjalistom „sprawiedliwości społecznej” jest jedną z największych win Kościoła Katolickiego w Polsce. Tymczasem oparty na Nauce Społecznej Kościoła ordoliberalizm był podstawą cudu gospodarczego powojennych Niemiec. Konfederacja jest kojarzona z libertanizmem. Ordoliberalizm też. Żeby wziąć społeczną gospodarkę rynkową na sztandary wystarczy…. edukacja! Nie wyborców, ale polityków. Muszą dobrze zrozumieć różnicę między egoizmem liberalizmu i wolnością gospodarczą (libertarianizm / społeczna gospodarka rynkowa). Zadanie jest trudne, gdyż współczesna wersja społecznej gospodarki rynkowej jest skażona etatyzmem. Jednak naprawdę warto….. Zob. https://argumenty.net/2623

7. Przedstawione powyżej elementy strategii działania mogą wydawać się trudne w realizacji. Jak pogodzić patriotyzm z odrzuceniem nienawiści, wolność gospodarczą ze sprawiedliwością społeczną, a radykalne oddanie prawdzie z kultywowaniem tradycji? To jest możliwe.
Dla zilustrowania problemu posłużę się „piramidą informacji”: https://mfiles.pl/pl/index.php/Dane, która przedstawia sposób, w jaki surowe dane są przekształcane w coraz bardziej użyteczne formy poznania.
U jej podstaw są dane, które odpowiadają znanym nam faktom. Na podstawie (przetwarzania) danych uzyskujemy informacje. Interpretacja i kumulacja informacji pozwala na osiągnięcie wiedzy.  Na najwyższym poziomie piramidy mamy mądrość, która oznacza zdolność do podejmowania decyzji na podstawie wiedzy oraz wartości, etyki i doświadczenia. To umiejętność patrzenia na problem całościowo i przewidywania skutków. Czasy przełomu w jakich żyjemy (kolejna fala rewolucji naukowo-technicznej) ułatwiają nam dotarcie do mądrości. Politycy dostrzegają efekty rozwoju sztucznej inteligencji, ale nie wydaje się, by rozumieli znaczenie kulturowe tego rozwoju. Sztuczna inteligencja pozwala na automatyzację pierwszych trzech poziomów piramidy informacji (a w połączeniu z innymi tworami informatyki dokonuje ekspansji na całą naszą rzeczywistość). Ma to dwie podstawowe konsekwencje: 1) powszechna dostępność wiedzy i 2) świadomość tego, że jeśli nie chcemy być zniewoleni przez technikę – musimy być mądrzy. Wartości, etyka, tradycja (doświadczenie) to nie jest już tylko wybór między konserwatyzmem i progresizmem/liberalizmem. To wybór między mądrością i zniewoleniem. Nowoczesność dzisiaj oznacza mądrość.

Na podsumowanie tych rozważań wypadałoby wyjawić prowadzące do nich motywacje. Podzielam narastające przekonanie, że wybory prezydenckie mogą oznaczać koniec rządów Tuska – największego szkodnika od czasów Buzka/Balcerowicza. Konieczne jest do tego zwycięstwo sił konserwatywnych, a  Sławomir Mentzen wydaje mi się osobą, która ma największe na to szanse.

Jerzy Wawro, 9-03-2025

jurekw
O mnie jurekw

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka