Mieszkańcy Trójmiasta dowiedzieli się dzisiaj od Krzysztofa Katki z"Gazety Wyborczej", że "prezydent Sopotu Jacek Karnowski nie doczekał się jeszcze aktu oskarżenia, a już przed sądami zapadły dwa korzystne dla niego wyroki". Według "Gazety" "pierwszy obala jeden z postawionych mu zarzutów, drugi przybliża perspektywę utrzymania władzy w mieście".
źródło: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35612,7536527.html
To nic, że jeden z wyroków dotyczy burmistrza Kościerzyny i zupełnie innej sprawy, a drugi sądu koleżeńskiego "Platformy Obywatelskiej" nad sopockimi radnymi.
Redaktor "GW" rozwinął swoją tezę:
"Jeden z ośmiu zarzutów prokuratorskich (ten jedyny nie korupcyjny) postawionych Jackowi Karnowskiemu właśnie upadł. Chodzi o podejrzenie przestępstwa "przeciwko wymiarowi sprawiedliwości" polegającego na tym, że Karnowski złożył niezgodne ze stanem faktycznym oświadczenie, że między nim a zwycięzcą przetargu na samochód - Włodzimierzem Groblewskim - nie ma żadnych związków, które mogą świadczyć o bezstronności prezydenta."
Dalej dziennikarz "Wyborczej" polemizuje już sam ze sobą:
"Dlaczego twierdzę, że zarzut upadł, skoro prezydent Sopotu nawet nie stanął przed sądem? Chodzi o to, że piątek z analogicznego zarzutu wybronił się przed Sądem Rejonowym w Malborku burmistrz Kościerzyny Marcin Modrzejewski (kiedyś w PO). Był oskarżony o to, że jako szef komisji przetargowej zataił związki ze swoją matką i żoną, które dzięki temu kupiły cztery działki od miasta. Śledczy domagali się wyroku w zawieszeniu, który oznaczałby koniec jego kariery samorządowej. Jednak sędzia Wojciech Morozowski spojrzał na burmistrza łaskawie - nakazał jedynie zapłacić 7 tys. zł kary finansowej. Uzasadnienie? Choć burmistrz Kościerzyny postąpił nagannie, to gmina nie poniosła strat materialnych."
Gdyby czytelnik nadal był rozdarty:
"Przy tym zarzut wobec Karnowskiego brzmi nieco słabiej - interesu z gminą Sopot nie robiła przecież jego ani matka, ani żona, lecz zaprzyjaźniony dealer samochodowy. A dzięki zatajeniu prawdy przez burmistrza Kościerzyny najbliższa rodzina Modrzejewskiego odniosła materialne korzyści."
Redaktor "Wyborczej" pomija fakt, że w tle oświadczenia burmistrza Kościerzyny nie było zarzutów dla jego współpracowników za to, że rozpisali przetarg "pod mamę i żonę". by mogły wygrać licytację i kupić działki. Redaktor "Wyborczej" nie informuje też swoich czytelników, że w Sopocie zarówno kierowcy Karnowskiego, jak i sekretarzowi miasta postawiono zarzuty, za rozpisanie przetargu pod firmę należącą do owego zaprzyjaźnionego z prezydentem dealera samochodowego.
Pomogę zatem cytatem:
"Prokuratorskie zarzuty dostali dwaj bliscy współpracownicy prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Mieli tak "ustawić" przetarg na służbową limuzynę dla szefa, by wygrał volkswagen od znanego dilera Groblewskiego"
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,5976866.html
Czy na tej podstawie można stwierdzić, że Wyborcza jest nieobiektywna? Ależ skąd:
"Od czasu, kiedy prokuratura postawiła prezydentowi Sopotu zarzuty i domagała się aresztowania go minął rok i kilka dni. W tym czasie Jacek Karnowski wygrał referendum, zwyciężył w potyczce z CBA, poddał w wątpliwość najważniejszy dowód w aferze sopockiej. Teraz też ma powody do zadowolenia, ale o jego politycznej przyszłości rozstrzygnie sąd, jeśli prokuratura sformułuje akt oskarżenia. Dokument miał być gotowy jesienią, ale w marcu śledztwo może zostać przedłużone o kolejne trzy miesiące. Czas pracuje na korzyść Karnowskiego i jego ludzi. Jeszcze trochę i duża część sopocian nie będzie widziała w prezydencie miasta podejrzanego czy oskarżonego, lecz ofiarę niezbyt udanej nagonki."
Zgadzam się z redaktorem Katką w pełni. Jeszcze kilka jego artykułów w stylu" Sekret Sopockiej Taśmy" i misja się powiedzie:
Artykuł współautorstwa red. Katki "Sekret Sopockiej Taśmy" z dnia 17 lipca 2008 roku:
„Gdy biznesmen nagrywał słynną rozmowę korupcyjną z prezydentem Sopotu, wiedział, że jego inwestycja jest nie do załatwienia. (…)10 grudnia 2007 r. Julke złożył w Urzędzie Miasta Sopotu wniosek o zgodę na dobudowanie piętra. Pod koniec lutego konserwator zabytków dr Danuta Zasławska wydała opinię negatywną. -Nadbudować tam niczego nie można. Jasno mówi o tym miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. (…) A zatem na początku marca Julke już wie, że nadbudowa kamienicy jest prawnie niemożliwa. Jednak 19 marca rozmawia o niej z prezydentem Karnowskim. Rozmowę nagrywa (...)”
źródło:http://wyborcza.pl/1,76842,5463799,Sekret_sopockiej_tasmy.html
Poniżej dementi, które nadeszło dwa miesiące później:
„Gdy wybuchła afera sopocka, w ratuszu spreparowano dokument, by chronić prezydenta miasta (…) Prokuratura ma dowody na to, że w sopockim magistracie spreparowano opinię miejskiego konserwatora zabytków – dowiedziała się "Rz". Dokument, będący wsparciem dla prezydenta Jacka Karnowskiego, powstał po wybuchu afery sopockiej i został antydatowany. (…) Dwa dni po ujawnieniu nagrania kompromitującego Karnowskiego prezydent Sopotu oraz miejski konserwator zabytków dr Danuta Zasławska zapewniali publicznie, że Sławomir Julke otrzymał negatywną opinię dotyczącą rozbudowy kamienicy. Według nich została wydana pod koniec lutego, a więc trzy tygodnie przed rozmową Karnowskiego z biznesmenem. (…)Okazuje się, że dokument, na który powoływał się prezydent Sopotu i jego podwładni, nigdy nie istniał. Prokuratura badająca korupcję ma dowody, że kilka dni po wybuchu afery miejscy urzędnicy spreparowali odmowną decyzję. W rzeczywistości dwa miesiące po rozmowie Julkego z Karnowskim Zasławska sporządziła pozytywną dla biznesmena opinię.”
http://www.rp.pl/artykul/163504,195330_Falszywka_dla_Karnowskiego.html
Zapraszam na blog "Cała Prawda o Wyborczej" : http://slawomirjulke.blogspot.com/.
Inne tematy w dziale Polityka