Od czwartku media rozpisują się o Oldze Tokarczuk, polskiej pisarce, która otrzymała nagrodę Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018. O.Tokarczuk można lubić, albo i nie, ja osobiście nie lubię feministek, a Tokarczuk jest jedną z najzagorzalszych, ani nie sięgam po literaturę, która stawia w krzywym świetle Polskę i Polaków, a takie dzieła ma na swoim koncie Moim zdaniem Tokarczuk odkryła, wcześniej już odkrytą, metodę zdobywania międzynarodowej popularności przez Polaków, trzeba mówić, pisać, lub pokazywać Polskę od złej strony, a wtedy cię docenią. Sprawdziło się to nie tylko w przypadku O.Tokarczuk. Można powiedzieć, nie ma na to rady, że są tacy, którzy tak postrzegają swoich rodaków i własny kraj, ani, że są tacy, którzy takich artystów i ich dzieła nagradzają. Kto chce, te dzieła czyta, kto chce cieszy się z nagród przyznawanych ich twórcom, ale nikt nic nie musi, wszak mamy wolność wyboru.
Olga Tokarczuk nie jest pierwszą noblistką, której nagroda wzbudza mieszane uczucia wśród Polaków. Wiele wątpliwości można mieć, co do zasadności przyznania pokojowej nagrody Nobla, pierwszemu szefowi ZZ Solidarność, Lechowi Wałęsie. Dla wielu Polaków to sam związek zawodowy był godzien tamtej nagrody, a nie jego przewodniczący. Taką tezę potwierdza zachowanie Wałęsy, byłego związkowca i byłego prezydenta naszego kraju, którego wyraźnie przytłoczyły przyznane mu zaszczyty, a otrzymał ich wiele. Jeżeli O.Tokarczuk pójdzie podobną drogą, co L.Wałęsa, to wątpliwości, dlaczego akurat ona na literackiego Nobla zasłużyła będą narastać.
Czy Tokarczuk na literacką nagrodę zasłużyła, czy nie, to sprawa do dyskusji i chyba nie do rozstrzygnięcia, to po prostu decyzja dosyć wąskiego grona osób, co do zachowania których było aż tyle wątpliwości, że w ubiegłym roku tej nagrody nie przyznano, a zaległą nagrodę przyznano teraz Oldze Tokarczuk.
Rozumiem powód do dumy wielu moich rodaków, dla których ważne jest to, że Polka otrzymała ważną literacką nagrodę, a już mniej istotne, co laureatka o Polsce i Polakach pisze i mówi. Ta literacka nagroda przyczyni się do większego zainteresowania polską literaturą i dziełami samej laureatki, a to raczej dobrego imienia Polsce nie przysporzy. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że będzie rozważać zwolnienie Tokarczuk od zapłacenia należnego podatku od wiadomej nagrody, który stanowi 10% z przyznanej kwoty, co w przypadku literackiego Nobla za 2018r stanowi sumę ok. 350 tys zł. Laureatka nagrody nie jest osobą biedną, a będzie jeszcze bogatsza, bo Nobel zapewni jej większą popularność i nie ma żadnego rozsądnego powodu, by Tokarczuk należnego podatku nie zapłaciła. W kontekście tej sprawy przypomina mi się, w pewnym sensie podobny przypadek, a mianowicie podatki, jakie płaciła nasza tenisistka, Agnieszka Radwańska. Radwańska płaciła aż 30% podatku od swoich dochodów, które przecież były także nagrodami za jej ciężką pracę, jaką była gra na tenisowych kortach. Byli tacy zazdrośnicy, którzy uważali, że Radwańską należałoby obciążyć aż 75% podatkiem, na wzór rozwiązania które przyjęto we Francji, choć Francja musiała się później z takiego rozwiązania wycofać. A.Radwańska swoją postawą na kortach przysparzała Polsce przyjaciół, czego o twórczości Olgi Tokarczuk raczej powiedzieć się nie da.
Czy Olga Tokarczuk zostanie zwolniona z podatku, jaki powinna zapłacić z tytułu otrzymanej nagrody Nobla? To się dopiero okaże, ale też będzie ciekawe, jakie ewentualnie uzasadnienie do takiego zwolnienia podatkowego zostanie wymyślone.
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka