Dzieci bić nie wolno i to wydaje się być tak oczywiste, że aż wstyd o tym rozmawiać. Ale, jak tu o tym nie rozmawiać, kiedy tak "wielkie autorytety", jak chociażby czołowi politycy PO i RPO zmuszają nas do takiej dyskusji, myląc niewinny klaps, jaki wielu rodzicom zdarza się wymierzyć własnemu dziecku, z biciem dziecka. Wspomniane "autorytety" przyczepiły się do Rzecznika Praw Dziecka, bo ten w jednym z wywiadów stwierdził, że klaps jest dopuszczalną metodą wychowawczą, zaznaczając, że: "Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie". Sęk w tym, że "autorytety" "rżną głupa" i udają, a może i nie odróżniają zwykłego, rodzicielskiego klapsa od bicia. Dla mnie to nic innego, tylko "poprawność polityczna", która wdarła się do naszych rodzin i domów. Ktoś, kto nie odróżnia klapsa od bicia bardziej nie nadaję się na rodzica, niż ten, który czasami swojemu dziecku klapsy wymierza.
Dla przypomnienia oficjalna, encyklopedyczna definicja klapsa: Według PWN-u: "klaps jest uderzeniem dłonią na płask, najczęściej w pośladki". Oczywiście mowa tu o pośladkach bezbronnego dziecka. Dla wielu, to już przestępstwo. Wspomniana definicja nie określa, z jaką siłą ma być wymierzany klaps, kiedy i po co może być dawany, ani kto może być jego egzekutorem. Sprawa wydaje się bardzo jasna, do wymierzania klapsów uprawnieni mogą być wyłącznie rodzice dzieci. Normalny rodzic, kochający swoje dziecko będzie wiedział, kiedy może sięgnąć po taką formę wychowawczą, by dać jednoznacznie do zrozumienia swojemu dziecku, że nieodpowiednio się zachowuje. To przede wszystkim rodzice są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci, oni te dzieci najlepiej znają i wiedzą, kiedy dziecko przekracza wyznaczone przez nich granice. Oczywiście, zakładamy, że rodzic najpierw dziecku dokładnie tłumaczy, jak należy się zachowywać, tłumaczy, co dziecko źle zrobiło, a jeżeli dziecko dalej nie zmienia swojego zachowania ewentualnie wymierza mu lekkiego klapsa. Po klapsa należy sięgać w ostateczności i bardzo rzadko, i należy sobie zdawać z tego sprawę, że wymierzony klaps jest też napomnieniem rodzica, że niezbyt dobrze wypełnia swoją rolę. Wielu z nas w swej młodości klapsy obrywało, ale mało kto twierdzi, że mu to zaszkodziło, a niektórzy wręcz uważają, że rodzice za rzadko po te metody sięgali.
Politycy, w tym RPO, próbują nam ciągle wmawiać, że "oni wiedzą lepiej". Wiedzą lepiej, co będzie dobre dla nas, dla naszych dzieci, dla naszego kraju. Niby powinni pytać nas o zdanie, czego sobie życzymy, ale po co mieliby pytać, skoro sami wiedzą lepiej. Moda na bezstresowe wychowywanie dzieci nie zrodziła się dzisiaj, ale dzisiaj coraz bardziej widoczne są jej skutki. Czy dziwi nas widok małolatów siedzących w tramwaju, czy w autobusie i gapiących się w okno, i niezauważających starszych osób, czasami niepełnosprawnych, które obok nich stoją? Czy dziwimy się, kiedy młody człowiek wpycha się w kolejce przed starszą osobę, bo ona wolniej wchodziła do sklepu, a jemu w ostatniej chwili udało się ją wyprzedzić? Czy znamy historie ze szkoły, kiedy te najmłodsze dzieciaki klną, jak szewce, kiedy tłuką słabszych kolegów, parafią skopać nauczycielkę, a na dodatek jeszcze i opluć? Wiemy, jak reagują rodzice tych dzieci na uwagi nauczycieli? ADHD wszystko usprawiedliwia?
Wielu "nowoczesnych rodziców" uważa klapsy za dręczenie dzieci, ale już wydzieranie się na własne pociechy za całkowicie dopuszczalne. Nie wiedzą, że psychiczne znęcanie się nad dziećmi jest o wiele bardziej karygodne, niż wymierzenie klapsa. Rodzice "nie biją", ale często zupełnie dziećmi się nie interesują. Dają pieniądze, czasami aż za dużo i nie sprawdzają, co dzieci z tymi pieniędzmi robią. Kupują dzieciom komputery, telefony, smarfony i nawet nie zastanawiają się, do czego te rzeczy są wykorzystywane. Wielu rodziców nie zauważa, że dziecko godzinami bawi się grami komputerowymi, które ociekają brutalnością, że dzieciaki oglądają w TV filmy dla dorosłych przepełnione seksem. Ci rodzice klapsa dziecku może i nie dadzą, ale na "paradę równości" organizowaną przez społeczności LGBTQ+ zabiorą, niech się dziecko uczy świata. Ci bardziej nowocześni rodzice może i zapalą "trawkę" ze starszym dzieckiem, dadzą skosztować piwka i winka, niech dziecko wie, jak to smakuje. W świat dorosłości może też wprowadzą, oglądając wspólnie frywolne filmy, chyba, że zostawią to seks-edukatorom, których "nowoczesne" samorządy zapraszają już do szkół, bo rodzice są zajęci i nie mają czasu dla swoich dzieci. Wymierzenie klapsa dziecku, to "małe piwko" wobec "nowoczesnych" metod wychowania, które mogą dokonać takiego spustoszenia w psychice dziecka, że tej psychiki nie da się już naprawić. RPO, to nie wyrocznia, nie ma patentu na nieomylność, być może jego własne życie go o tym przekona.
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo