Na naszej scenie politycznej zaczynają się gwałtowne ruchy. Partie się dzielą, Nowoczesna, Teraz, partie się jednoczą, część Nowoczesnej przechodzi do PO, powstają koalicje, PO-KO, które znikają szybciej, niż powstały, po tym PO-KO nie ma już śladu. Powstało jednak coś nowego, Koalicja Europejska. Ta koalicja, zorganizowana i zmontowana przez Grzegorza Schetynę, pochłania partie i "byłych", premierów i szefów dyplomacji, ważnych polityków, niczym czarna dziura spadające gwiazdy. Tu już nie chodzi o żadne idee, które dla tak różnego towarzystwa nie mogą być wspólne, bo zbyt wiele ich różni. To wyłącznie antypis, o czym zresztą, już bez żenady, wszyscy ważni przedstawiciele tego antypisu mówią. Teraz chodzi wyłącznie o to, by PiS odsunąć od władzy. Ale, czy tylko o to chodzi? Czy ten antypisowski zryw nie jest zasłona dymną, przed pokazaniem prawdziwego oblicza antypiowskiej krucjaty? Nie chodzi im o pogrzebanie Polski rozumianej, jako spadkobierczyni naszej historii i płynącej z niej tradycji? Nie chodzi im o to, byśmy rozpłynęli się UE, jako ojczyźnie narodów pozbawionych swojej indywidualnej państwowości, niezawisłości, historii? Nie chodzi im o to, byśmy stali się nową, wyraźnie lewacko-liberalną międzynarodówką, w której ci, którzy będą tęsknili za swoją dawną państwowością, będą mieli wyłącznie okazję, "by siedzieć cicho"? A w końcu, czy nie chodzi im głównie o "kasę", czyli o dostęp do synekur, jakie zawsze przypisane były do rządzących, a do których ci "byli rządzący" nie mają teraz dostępu?
Kiedy widzę w jednym szeregu byłych decydentów, w przeszłości często ze sobą skłóconych, którzy od dawna są na politycznej emeryturze, pewnie całkiem nie małej, to się zastanawiam, o co naprawdę im chodzi? Nudzi im się, nie mają co ze sobą zrobić, marzy im się powrót do władzy? Ale, jakaż to władza w tym europejskim parlamencie, skoro i tak Unią, niezależnie od wyniku wyborów do PE, będą rządziły państwa, które od dawna nią rządziły? Może tu odzywa się u byłych decydentów dawna tęsknota za taką "górą", która za nas będzie decydować, co dla nas, jako narodu, jest lepsze, jaką wolnością mamy się cieszyć, jak ma wyglądać nasza państwowość, demokracja, gospodarka, kultura, etc.? Zamienił się wschód na zachód, a my dalej, potulnie na rozkazy? Poczuło to towarzystwo, że może to już ostatnia szansa, by jeszcze zaistnieć na scenie politycznej, unijnej, a może i polskiej, bo następnej może już nie będzie? A, że przy okazji trochę grosza jeszcze skapnie, to tym lepiej, to będzie taki ekstra dodatek do emerytury, a jaki prestiż w towarzystwie?!
Mieliśmy kiedyś Polską Zjednoczoną Partię Robotnicza, "przewodnią siłę narodu", która wiedziała, co dla nas jest dobre. Na naszych oczach rodzi się Polityczne Zjednoczenie Przeciw Rzeczypospolitej, czy czegoś nam to nie przypomina? Dlaczego akurat tak mi się kojarzy, ta nowa inicjatywa pospolitego ruszenia przeciwko PiS? Kiedy słyszę od nich, "wszystkie ręce na pokład", bo trzeba pokonać PiS, a przy tym niewiele mówią, co chcą nam zaoferować, bo pewnie są przekonani, że sami lepiej wiedzą, co dla nas i dla naszego kraju jest dobre, to siłą rzeczy kojarzy mi się to z tamtą PZPR. W styczniu 1990r, na ostatnim zjeździe delegatów PZPR, odbywającym się w Sali Kongresowej Pałacu Kultury, uroczyście wyprowadzono partyjne sztandary, co miało symbolizować rozwiązanie "przewodniej siły narodu". Czy teraz nie zawiązuje się coś do tamtej PZPR podobnego?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka