Głupio pytam, jak naczelny GW powiedział, że mamy, to mamy. Wczoraj naczelny gazety gościł w popołudniowym programie radia TOK FM, prowadzonym przez niezwykle zdolnego dziennikarza, tak zdolnego, że swego czasu prawie unicestwił tygodnik "Przekrój", który dycha jeszcze jako kwartalnik. Otóż w tym programie, który nazywa się, nomen omen, "Prawda nas(!?) zaboli", obaj panowie rozmawiali sobie o naszej rzeczywistości i odkryli, szczególnie naczelny, bo przecież inaczej nie wypada, że żyjemy w państwie policyjnym, które policyjne być zaczęło od czasu objęcia rządów przez PiS. Dlaczego mamy państwo policyjne? Bo podsłuchy, bo inwigilacja, bo obserwacja, bo policja, bo manifestacja i gaz, i brutalność, bo i …., itd. Naczelny wie, on to wszystko zna, i zna tych, którzy to znacznie wcześniej stosowali, on tego wcześniej doświadczył, a teraz, nie ma co, też mamy państwo policyjne. Naczelny tego nie mówił, ale pewnie państwa policyjnego nie było, jak rządziły unie, sojusze, platformy, to wtedy, co to, to nie, wtedy to pewnie nie było. No a teraz, nie poczęstują wódeczką, tak, jak niegdyś w Magdalence, nie zaproszą do studia tv, nie dadzą tam popalić, jak kiedyś dał Tomek, a wszyscy podziwiali, jak naczelny z lubością kopcił, to było życie, gazeta kwitła, a teraz, … nie ma co, musi, że jest państwo policyjne, bo inaczej gazeta by nie zmarniała, ani nie zmarnieliby liczni jej kuzyni.
O tym, co mówił drugi pan redaktor, ten od "Przekroju", nie warto wspominać, on przecież przy naczelnym, … szkoda gadać, choć to przecie "mózg państwa", który zawsze w popołudniowy poniedziałek, w wiadomym radio, przemawia do narodu, ale co to za mózg, … przy naczelnym. Jaki mózg, takie przemówienia. Ale, jakby co, to ten "mózg" też uważa, jak naczelny, że mamy państwo policyjne, jak najbardziej. Oni mówią, a są tacy, którzy ich wyznanie podzielają, że "Prawda nas", czyli ich, "zaboli", to przecież musi być przez policję, a nie przez coś innego, bo inne przekonanie w tych mózgach po prostu się nie mieści.
Uzupełnienie.
Panowie redaktorzy o naszym "policyjnym państwie" gadali sobie swobodnie, jakby od niechcenia, najwidoczniej im to teraźniejsze "policyjne państwo" nie zrobiło jeszcze żadnej krzywdy, nie oberwali pałą po plecach, nie poczęstowano ich gazem, nie rzucano ich o glebę, ani nie przyduszano na manifestacjach w obronie czegoś tam, ani nie zamknięto jeszcze ich redakcji. Może nie chodzą na liczne manifestacje w obronie itd., a powinni, może by mieli(?) jakieś argumenty na udowodnienie swej tezy o państwie policyjnym, a tak mogą być podejrzani o szerzenie fałszywych informacji o stanie polskiego państwa, albo o pomroczność jasną, która może powodować, że, za radiem ZET(09.01.2011), "w stanie pomroczności jasnej człowiek staje się kimś innym. Jego zachowanie zdecydowanie się różni od tego, co pokazuje światu na co dzień i dla otoczenia jest często zupełnie niezrozumiałe". No tak, ale wspomniani redaktorzy pewnie nie zachowują się na co dzień inaczej, niż podczas nagrywania wiadomego programu, ani też nie różnią się zdecydowanie od swojego otoczenia. Zatem, jeżeli nie wchodzi w rachubę pomroczność jasna, to, co zostaje na wytłumaczenie tezy stawianej przez redaktorów, że mamy w Polsce państwo policyjne? Ktoś to wie?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo