Kiedy co jakiś czas publikowane są sondaże pokazujące poparcie społeczne dla partii politycznych z reguły nie przywiązujemy dużej wagi do tego, na czyje zlecenie były one wykonywane, jaką metodą robione i jakie znaczenie mają te informacje dla przeciętnego wyborcy, który w przyszłości weźmie udział w wyborach. Politycy często powołują się na ich rzekome poparcie w społeczeństwie, mówiąc „Polacy (i Polki), tego po nas oczekują … domagają się … popierają nasze zamierzenia …” , itp.
Czy sondażownie potrafią przewidzieć/zbadać rzeczywiste poparcie społeczne, jakim wyborcy obdarzają poszczególne partie polityczne i pojedynczych polityków? W moim przekonaniu znaczna część naszych polityków usilnie wmawia społeczeństwu, że obywatele tego chcą, czego chcą politycy, a szczególnie ci, którzy aktualnie są przy władzy. Czy da się absolutnie wykluczyć, że wyniki z sondażowi są uzgadniane z tymi, którzy przeprowadzenie sondażu zlecają? Jak to możliwe, że np. poparcie dla PiS i PO może tak bardzo się zmienić na przestrzeni kilku dni, jak pokazywały to ostatnie badania sondażowe?
Wg ośrodka CEBOS (info z 9.11 z RP.pl: https://www.rp.pl/polityka/art41426341-nowy-sondaz-spadek-notowan-pis-rosnie-przewaga-ko) PO miała poparcie społeczne na 34%, a PiS na 25%, a po kilku dniach, z 14.11.’24 wg IB Pollster dla Super Expressu PiS 34,3%, PO 32,3%, Konfederacja 13,5%, Trzecia Droga 7,6%, Lewica (bez Razem) 5,8%. Minęło kilka dni i tak skrajne różnice między sondażami dla dwóch największych partii politycznych? Politycy z PO „umoczyli” w swoich wypowiedziach o byłym i przyszłym prezydencie Stanów Zjednoczonych, ale to było wiadome od dawna, co zatem zabrało partii rządzącej aż tak duże poparcie społeczne, jak to wskazuje ten drugi sondaż?
Sondażownie amerykańskich mocno się pomyliły w przewidywaniach, co wyników zbliżających się wyborów na prezydenta, znaczna ich większość, jeżeli nie wszystkie, wskazywała na zwycięstwo kandydatki demokratów, a tymczasem zdecydowanie wygrał polityk republikański, „stary wyga”, Donald Tramp. „Elity” amerykańskie, które w znacznej większości popierały Kamalę Harris musiały być srogo zawiedzione, kiedy okazało się, że to nie „prawa kobiet”, ani aborcja nie są najważniejsze dla amerykańskiego społeczeństwa. Czy nasi politycy, szczególnie ci, którzy teraz rządzą, wyciągną jakieś praktyczne wnioski z lekcji, którą społeczeństwo amerykańskie dało swoim „elitom”? PO zachowaniu naszych „elit” na razie tego nie widać. Być może dalej liczą, że sondażami da się urobić Polaków, a szczególnie Polki, by na nich oddawali, oddawały, swoje głosy w kolejnych wyborach.
PS. PS. Czy na pewną manipulację nie wygląda to, co dzieje się w sprawie prawyborów PO, które mają wyłonić kandydata tej partii na prezydenta Polski? Ogłoszono termin tych prawyborów, potem ustalano, jak będzie wyglądać samo głosowanie, a na dodatek szef PO zaprasza wszystkich, nie tylko członków partii, do wypełniania ankiety na portalu X, która ma wskazać na właściwego kandydata w wyborach na prezydenta. Sondażownie dawały pierwszeństwo R.T., ale ankieta zupełnie na odwrót, jak dotąd S. zgarnia 2/3 głosów, będzie znowu tak, „głosowali, jak chcieli, a wybrano, kogo trzeba”?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka