Każdy porządny film kowbojski opiera się na podobnym schemacie, jest dobry szeryf, który pilnuje porządku w mieście, ale jego otoczenie, niekiedy nawet z zastępcami szeryfa, stoi po stronie złych mocy. Były też inne filmy, w których to szeryf był draniem, a jego zastępcy pozytywnymi bohaterami, ale tych filmów było zdecydowanie mniej, niż tych pierwszych, więc nie wykorzystam ich do naszej opowiastki.
Kowboje dawno wyginęli, a jeżeli jeszcze jacyś są, to tylko wyimaginowani, którzy ze swoimi pierwowzorami nie mają nic wspólnego. Ludzka fantazja jest jednak nieokiełznana, nikt nikomu nie może zabronić udawania pozytywnych bohaterów, tym bardziej nie można oczekiwać tego od gościa, któremu niczego zabronić nie można, bo on kieruje się swoimi wartościami bez względu na to, czy są zgodne prawem, czy nie. Szeryf musi być dobry i twardy, i ten nasz taki jest. Nie wiem PT Czytelniku, czy domyślasz się, kto będzie bohaterem tego opowiadania, ale liczę na to, że już wiesz, … no przecież, że nikt inny, tylko on … może być bohaterem opowieści o czasie walki z Wielką Wodą.
Ta powódź, która nam się teraz przydarzyła, to wielkie nieszczęście dla wielu Polaków, którym przyszło mieszkać w terenie nie po raz pierwszy nawiedzonym przez Wielka Wodę. Podobną powódź, choć na razie trudno takie porównanie czynić, póki ta obecna jeszcze trwa, przeżyliśmy w 1997r, niestety, już można powiedzieć, że po tej pierwszej nie wyciągnęliśmy należytych wniosków. Po pierwsze, nie wdrożono skutecznego systemu ogłaszania alarmów, które mogły jakiejś części nieszczęść zapobiec. Pierwsze informacje o teraźniejszej powodzi zaczęły do nas docierać z sąsiednich państw na wiele dni wcześniej, nim nasz rząd zaczął na te ostrzeżenia reagować. Po drugie, jak wieści donoszą, nie opróżniono na czas niektórych zbiorników retencyjnych, bo nie pasowało to ekologom, którzy walczą ze złotą algą zatruwającą polski rzeki. Po trzecie, tych zbiorników wybudowano w ostatnim czasie niezbyt wiele, po czwarte … mniejsza z tym, wyliczanka trwałaby zbyt długo.
Donald Tusk broniąc się przed oskarżeniami o zaniedbaniach z jego strony twierdzi, że 13 września (piątek) jeszcze nie było mowy o zagrożeniu powodzią, a inni przypominają, że ze strony UE takie ostrzeżenia padały już 10 września (wtorek). Trzy, czy cztery dni zwłoki w podjęciu pewnych działań, to niepotrzebne zwiększyło ryzyko poniesienia strat, które, być może, były do uniknięcia. Wielu poszkodowanych o tym mówi, że gdyby ostrzeżono ich wcześniej, to wiele ze swojego, zniszczonego już dobytku mogliby ocalić. Nasz premier ma jednak taką przywarę, że to on chce o wszystkim decydować i, że, jak podejmuje decyzje, to one na pewno są właściwe. Ciekawe, jak długo Tusk będzie szedł w zaparte i trwał w swoim przekonaniu, że ani on, ani jego rząd nie popełnili tu żadnych błędów w ogłoszeniu zagrożenia powodziowego dla naszego kraju?
Sygnałów alarmowych o nadciągających zagrożeniach było aż nadto, z redakcyjnego artykułu na Salonie: „Mimo ostrzeżeń IMGW z 11 września oraz alertu RCB, a także informacji pozyskanej z Komisji Europejskiej 10 września, … zdaniem Donalda Tuska w Polsce nikt jeszcze w ubiegły piątek nie spodziewał się powodzi. IMGW … 11 września: Niż genueński Boris. Prognoza pogody na okres 12-15.09.2024 r. Najbliższe dni przyniosą ulewne opady deszczu, zwłaszcza w południowej Polsce. Wystąpią powodzie i zalania - czytamy w komunikacie.” Były komunikaty PAP-u, alerty wysyłane na telefony komórkowe, doniesienia o powodziach w ościennych państwach, ale dla Donalda Tuska to nie były jeszcze wystarczające powody, by rząd tymi ostrzeżeniami zajął się na poważnie.
Przyszedł jednak taki czas (…..), kiedy Tusk ruszył do akcji. Wpadł z pierwszą „niespodziewaną” wizytą na Dolny Śląsk, wtedy jeszcze z niewielką asystą, zrobił krótką konferencję prasową, wrócił do Warszawy, następnego dnia zwołał pilną naradę, zapowiedział oficjalny wyjazd na tereny już zalewane i wtedy urządzono małą pokazówkę, przez dłuższy czas rządowa tv pokazywała duży samolot czekający na lotnisku na premiera i jego ekipę, a premier długo nie przychodził, robiło się nerwowo, … a on ciężko pracował w KPRM-ie nad rozporządzeniem o stanie klęski żywiołowej. W końcu pojawił się na lotnisku, udzielił szybkiego wywiadu i poleciał. Czy obecność premiera we Wrocławiu i jego wypady w teren coś dały, zmieniły ciężki los powodzian, natchnęły lokalne samorządy do większej troski o obywateli mieszkających na ich terenie? Moim zdaniem niewiele to dało, oprócz infantylnych pokazówek z narady sztabu kryzysowego. W piątek (20.09 - p.r.) przed południem słuchałem wywiadu z poszkodowaną, która straciła dom i restaurację w Kotlinie Kłodzkiej, jej przekaz był jednoznaczny, gdyby dostali ostrzeżenie o powodzi, chociaż jeden dzień wcześniej, to jej sytuacja byłaby całkiem inna, niż jest, … niestety, takiego wczesnego ostrzeżenia nie było.
Tusk za późno wszczął alarm p.powodziowy, chaotycznie na początku go koordynował i niepotrzebnie plącze się w cywilnym ubraniu po rumowiskach zdewastowanych obiektów, taki piar w niczym mu nie pomoże. Nie pomoże mu też pokrzykiwanie na swoich pomagierów, którzy ślimaczą się w podejmowaniu decyzji, bo się swego szefa boją, a mało kto już wierzy, że sam Tusk zrobiłby to lepiej. Ten brak wiary w nieomylność Tuska poświadcza też zapowiadana nominacja na pełnomocnika rządu ds. odbudowy zniszczonej przez powódź infrastruktury dużych terenów, nieliczne głosy ze strony rządowej ten wybór popierają. O przeciwnikach tej nominacji nie wspominam, nie chcę narażać ludzi z otoczenia premiera na szykany, jakich mogliby doznać za krytykowanie decyzji swojego szefa. Osiągnięciem Tuska miała być wizyta na Dolnym Śląsku szefowej KE Ursuli vdL i załatwieniem przez niego jakiejś finansowej pomocy ze strony UE dla naszego kraju. W tym spotkaniu uczestniczyli jeszcze rządzący z Czech, Słowacji i Austrii. Po wizycie usłyszeliśmy, że D.T. wystarczyło 45 min., by załatwić Polsce 5 mld E na likwidowanie skutków powodzi. Pierwsze informacje mówiły o 10 mld dla tych wymienionych państw, więc wydawało się, że te 5 mld będzie tylko dla Polski. Szybko okazało się, że prawda jest całkiem inna, te 5 mld jest dla wszystkich wymienionych państw i jeszcze coś bardziej szokującego, że jest to kwota wzięta z puli, która wcześniej była przyznana Polsce na zupełnie inne cele, niż zwalczanie skutków groźnych żywiołów. Jeżeli te informacje są prawdziwe, to jest skandal nad skandale, UE znowu wykiwała Polskę, a nasz premier maczał w tym palce? No i na koniec swojej aktywności w terenie premier poczęstował nas informacją, byśmy się nie przestraszyli, jak pojawią się u nas żołnierze naszego zachodniego sąsiada. Brakuje nam naszych żołnierzy, naszych strażaków? Tusk słusznie podziękował Ukrainie za chęć udzielenia nam pomocy, a Niemców będzie przyjmował z otwartymi rękoma?
Z relacji sztabu kryzysowego, którym zarządza Donald Tusk wynika jedno, tylko on ma monopol na nieomylność, a reszta jest od wysłuchiwania jego kąśliwości pod ich adresem i przyjmowania pouczeń, które w wielu przypadkach są mocno spóźnione. W ekipie D.T. brakuje jeszcze ministra Bodnara, który wysłuchiwałby czynnego żalu tych napominanych, a premier od ręki udzielałby im rozgrzeszenia. Tusk tak łatwo się jednak nie wywinie od własnej odpowiedzialności, nie pomoże mu w tym siłowe tłumienie krytyki pod adresem niego samego i jego rządu. Premier rządem kieruje i on za wszystkie decyzje rządowe odpowiada. Tusk ćwiczył to całkiem niedawno, kiedy usiłował wycofać swój własny podpis, który był kontrasygnatą pod pewną decyzją prezydenta Dudy. Czyżby tak niedawno nauka udzielona premierowi została przez niego już zapomniana?
PS. Kto chce, niech tu zajrzy: https://wiadomosci.wp.pl/prognozy-nie-byly-przesadnie-alarmujace-zweryfikowalismy-slowa-tuska-prawda-byla-inna-7072826445093824a
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo