julian olech julian olech
458
BLOG

Jakim prawem panie Tusk?

julian olech julian olech Polityka Obserwuj notkę 14

Premier Tusk spotkał się wczoraj z kanclerzem Niemiec. To było dosyć dziwne spotkanie, do Polski kanclerz Scholz przyjechał z dziesięcioma ministrami niemieckiego rządu, by … no właśnie, nikt specjalnie nie wiedział, po co i dlaczego akurat w tym terminie delegacja niemieckich polityków przyjeżdża do Polski. Ta wizyta nie była wcześniej zapowiadana, nie wiemy z czyjej inicjatywy się odbyła, a nawet nie wiemy, jaki cel tej wizycie przyświecał. Czy to nie dziwne?

W medialnych relacjach ze wspomnianej wizyty używane jest określenie, że były to konsultacje międzyrządowe. Jeżeli tak było, tzn, że Donald Tusk, pytanie, kto jeszcze, miał jakiś wpływ(?) na termin tego spotkania i na określenie tematów, o których delegacje rządowe miały dyskutować. Ponoć miano dyskutować o bezpieczeństwie na wschodniej granicy UE i o … odszkodowaniach dla Polski od Niemiec za zniszczenia na terenie Polski spowodowane przez Niemców w czasie IIWŚ. Oficjalne komunikaty, w tym wystąpienia przewodniczących obu delegacji, naszego premiera i niemieckiego kanclerza, informujące na temat odbytych rozmów były, delikatnie mówiąc, mocno rozczarowujące. Za wczorajszą internetową wersją tygodnika „Niedziela”: „Po konsultacjach kanclerz Niemiec Olaf Scholz oświadczył, że Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji. Dodał, że w Berlinie powstanie miejsce upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej.” Na pytanie dziennikarza o satysfakcję z niemieckich deklaracji nasz premier odpowiedział: „ … że nie jest w żadnym stopniu rozczarowany "propozycją i dobrym gestem ze strony kanclerza Niemiec i niemieckiego rządu, bo nie ma takich gestów, które by usatysfakcjonowały Polaków i takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła to, co się stało w trakcie II wojny światowej". Dodał, że w tej kwestii nie ma sporu między nim a kanclerzem Niemiec. "W sensie prawnym problem reparacji został opisany w decyzjach i traktatach rządowych, ale można różne konsekwencje i wnioski wyciągać z tego, co tak naprawdę to oznacza. Dla mnie jest ważne, że dzisiaj usłyszałem słowa i deklaracje, które potwierdzają powszechne przekonanie w Polsce, że wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec. Jeśli dziś słyszymy, że Niemcy, [choć] nie w kontekście reparacji, są gotowe do decyzji, które mogą zadośćuczynić tym, którzy byli bezpośrednimi ofiarami wojny, (...) że Niemcy są gotowe do wzięcia współodpowiedzialności za bezpieczeństwo kontynentu, bo patrząc w przyszłość byłoby to dla mnie najbardziej wiarygodnym działaniem (...), to są kroki i sygnały w dobrą stronę. Natomiast to, czy to w jakikolwiek sposób zadośćuczyni straty, jakie Polska poniosła w czasie II wojny światowej, oczywiście nie" ... Zaznaczył, że rozmowa o naprawie krzywd, upamiętnieniu i współpracy militarnej powinna budować dobre relacje i nigdy więcej nie powinna być przedmiotem wojny dyplomatycznej, "nie mówiąc o konflikcie prawdziwym". "Jeśli zatem jest jakaś wyraźna różnica między przeszłością, niedawną przeszłością, a tym, co robimy dzisiaj, to będziemy szukać rozwiązań, które usatysfakcjonują Polskę, ale nie w duchu konfrontacji politycznej, tylko wzajemnego porozumienia"

Co z powyższego wynika? Ano nic nowego, są w Polsce takie siły polityczne, w tym wypadku PO i jej szef, wraz z koalicjantami(?), (trudno do tego worka wrzucać wszystkich parlamentarzystów koalicji 13 grudnia), które wbrew temu, co myśli zdecydowana większość naszego społeczeństwa, są gotowe uznać racje strony niemieckiej, o rzekomym zrzeczeniu się państwa polskiego prawa do reparacji wojennych. Jakie racje by po stronie niemieckiej za takim stanowiskiem nie stały przeczą one oczywistej zasadzie, że każdy agresor, który napada inne państwo, zabija jego obywateli i niszczy jego majątek narodowy musi ponieść tego konsekwencje, a materialne straty naprawić. Gładkie oświadczenie premiera, że ”nie ma takich gestów, które by usatysfakcjonowały Polaków i takiej sumy pieniędzy, która by zrównoważyła to, co się stało w trakcie II wojny światowej" nie może oznaczać, że Polacy mają być usatysfakcjonowani „byle czym”, jakimś „drobnym datkiem” ze strony niemieckiej, który miałby zmazać winy Niemców za rozpętanie IIWŚ, zniwelować ogrom zniszczeń materialnych i niewyobrażalne cierpienia ludzi, których ta wojna dotknęła? A taka sugestia, pojawiająca się gdzieś w mediach, że te środki wypłacone przez Niemców mogłyby posłużyć do wzmacniania wschodniej granicy UE jest już skrajną bezczelnością. UE (Niemcy) nakładała na Polskę z czysto politycznych powodów ogromne kary finansowe, które sama sobie pobierała z należnych nam unijnych świadczeń i te proponowane nam przez Niemców odszkodowania, wielokrotnie mniejsze niż nałożone na nas kary, mają Polaków zadowolić? Do karania naszego kraju tylko z tego powodu, że w Polsce nie rządzili ci, których chciałaby UE widzieć przy władzy było czystym szantażem politycznym, a ówczesna polska opozycja jest mocno obciążona tym, że sama dawała KE przyzwolenie, a wręcz komisję zachęcała, do nakładania kar na Polskę. Jakim prawem, panie Tusk godzi się pan na takie traktowanie Polski przez pana przyjaciół z UE i Niemiec? Niemcy nie chcą współfinansować rozbudowy ochrony wschodniej granicy, która przecież jest granicą unijną, nie chcą dokładać się do tzw. tarczy ochrony powietrznej UE, a przy tym oczekują, że wschodnie państwa leżące przy granicy UE te obciążenia finansowe wezmą na siebie z olbrzymia korzyścią dla Niemiec, które liczą, że to ochroni ich przed wschodnim agresorem? „Niemcy zawsze mają rację, Niemcy, ze swoimi przystawkami, do których Polska na pewno nie należy, to UE”, a cała reszta, to … co?

Donald Tusk nie ma prawa w imieniu Polski zawierać jakichkolwiek porozumień z Niemcami, które by odnosiły się do reparacji, czy odszkodowań za straty, jakie państwo niemieckie spowodowało na Polskim terytorium w czasie IIWŚ. Takie porozumienia mogą być zawarte wyłącznie za zgodą całego narodu, przez przeprowadzenie stosownego referendum, a co najmniej, po szerokiej dyskusji władzy ze społeczeństwem i podjęciu stosownej uchwały przez polski sejm, która będzie zaakceptowana przez naszego prezydenta. Innej opcji nie ma, żadne dobre układy D.Tuska z Niemcami, ani „widzi mi się” Niemców nie mają tu najmniejszego znaczenia, każdy agresor musi ponieść konsekwencje, także te finansowe, za swoje działania. Każde inne stanowisko, jakie możni tego świata zaakceptują ws niesprawiedliwych wojen będzie wykorzystywane przeciwko pokrzywdzonym państwom i ich obywatelom, dobrze by było, żeby wreszcie „światowe elity” i nasz premier to zrozumieli. Chyba, że DT chce się przyczynić do zaakceptowania krzywdy Polaków, jaka spotkała nasze państwo ze strony Niemców w czasie IIWŚ, a także do darowania zbrodni, jakie popełniane są obecnie na Ukrainie przez wiadomego agresora. I robi to, choć pewnie ma świadomość, że koalicjanci PO  (niekoniecznie szefowie) nie podzielają jego stanowiska, a przynajmniej się do tego nie przyznają, niektórzy śmiało krytykują, a głosy z niemieckiej prasy donoszą, że wizyta Scholza w Polsce skończyła się kompletną klapą.

Donald Tusk zachłyśnięty odzyskaniem władzy „idzie jak burza”, łamie wszelkie zwyczajowe reguły, a także zasady prawne, jakim powinny posługiwać się państwowe instytucje rządzące krajem. Widzieliśmy takie działania w „naprawianiu” mediów publicznych, wymiaru sprawiedliwości, w służbach mundurowych i nie tylko. Więzieniem straszy się posłów, sędziów, nachodzi (a może napada) konstytucyjny organ, jakim jest KRS. Wszystko to dzieje się wg specyficznego rozumienia prawa przez premiera i jego najbliższych współpracowników, Polacy to zaakceptują? Zaakceptujemy współpracę naszego premiera z rządem niemieckim i UE, bez względu na to, jakie korzyści, bądź straty przyniesie to naszemu państwu?

Niektóre „elity” unijnych państw nie chcą przyjąć do widomości, że ich obywatele mają serdecznie dość swoich rządzących, prezydent Francji właśnie się o tym przekonał, Scholz ma nikłe poparcie Niemców, a D.Tusk? Marzy mu się polska prezydentura, z tak nikłym poparciem społecznym, jakie ma?


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka