Od kilku dni mamy wzmożoną dyskusję w kraju nad sensownością budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Ze względu na ogrom tego przedsięwzięcia, jego wielkość terytorialną, konieczności wykupu gruntów, sporządzenia dokumentacji technicznej spełniającej wymogi środowiskowe, uzyskania odpowiednich zgód i pozwoleń budowlanych, znalezienia firm, które zdołały podjąć się takich zadań, a także zabezpieczenia odpowiednich środków finansowych rząd PiS przygotowywał tę inwestycję przez wiele lat. O potrzebie budowy CPK trudno dzisiaj dyskutować, warto jednak pamiętać, że ten pomysł pierwsza zgłosiła PO i to już w 2009r. Po latach dyskusji rząd PiS dojrzał sens budowy takiego obiektu, przekonał do tego znaczną część naszego społeczeństwa i kiedy przyszedł czas na realizację w Polsce nastąpiła zmiana władzy. Nowy rząd, koalicja kilku partii, nazywana przez jednych koalicją 15 października, a przez innych koalicją 13 grudnia (uzasadnienia obu tych nazw są znane), z premierem Donaldem Tuskiem na czele, nie popierał realizacji pomysłu swoich poprzedników, bo wszystko, co robił PiS liberałowie „potępiali w czambuł”. Poparcie budowy CPK w społeczeństwie, opinia partnerów zagranicznych, którzy mieliby w tym przedsięwzięciu uczestniczyć, a także rzeczywista konieczność budowy dużego, nowoczesnego portu lotniczego wzbudziła jednak zazdrość w obecnym rządzie, który zaczął przebąkiwać, że jednak do realizacji budowy CPK dojdzie.
Tusk i jego ekipa na temat realizacji CPK najprawdopodobniej zdania nie zmienił, ale zazdrość o popularność tego przedsięwzięcia w naszym społeczeństwie zrobiła swoje, rząd chce rzekomo ten pomysł realizować. Rzekomo, bo samo postawienie na czele ekipy koordynującej budowę CPK pana Laska, od zawsze przeciwnika tego lotniska, świadczy o tym, że Tusk jest „za, a nawet przeciw”. A jeśli jest za, to pytanie, kiedy ten obiekt powstanie i jakie straty przyniesie, skoro cały projekt już przygotowany ma trafić do kosza, tylko dlatego, że został przygotowany przez PiS? Okrojenie tego obiektu w ten sposób, że ma to być zupełnie inny obiekt powoduje, że wszystkie zgody, projekty i pozwolenia można wyrzucić, dokumentację robić od nowa, szukać nowych wykonawców, a co będzie z wykupionym już terenem? Ile zaprzyjaźnionych firm zrobi kokosowe interesy na tych samych pracach wykonywanych kolejny raz? I w ogóle, na ile są to szczere zamierzenia obecnego rządu, że rzeczywiście chce tę inwestycję realizować? Chce ją realizować, czy tylko w kosztowny sposób markować to zamierzenia, by opinii publicznej nie wzburzać?
Nie o sam CPK chodzi, ale o to, że koalicja 13 grudnia potępia w czambuł wszystkie dokonania PiS, te dokonane i te, które miałyby się realizować. Ciągle słyszymy o robieniu audytów, kosztownych, ale niewiele wartych, jak oceniają to specjaliści, którzy z takimi audytami się zapoznają, a nie są to wcale zwolennicy PiS. Donald Tusk w markowaniu pracy był zawsze biegły, ale coraz gorsze efekty te jego markowania przynoszą. Naprawianie praworządności D.T. idzie jak po grudzie, a metody, którymi jego ekipa to robi są znacznie gorsze (bardziej niepraworządne), niż jego poprzedników. Blokowanie budowy CPK przynosi wymierne straty finansowe i najprawdopodobniej taki sam los spotka elektrownie atomowe, które w Polsce miały powstać. Kolejne przygotowane inwestycje mają być i weryfikowane, audytowane, przekładane, a koalicja 13 grudnia będzie się cieszyć, że dowala PiS. Długo to potrwa? Ten rząd powinien to już wiedzieć, że igrzysk w ostatnim czasie rozpętał aż nadto, nawet jego zwolennicy przebąkują, że zaczyna pachnieć szybkim powrotem do władzy poprzedników, a wtedy będzie się działo, oj … będzie się działo. Tylko, czy ciągle mamy mieć igrzyska, czy raczej jest nam potrzebny rząd, który będzie coś pożytecznego dla naszego kraju i społeczeństwa robił?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka
