Donald Tusk od powołania nowego parlamentu, póki co, musi zadowolić się funkcją szeregowego posła, która wyraźnie mu nie pasuje. Taka kariera w UE (szef Rady Europejskiej, szef EPL), a tu taki obciach, szeregowy poseł RP? Tusk siedzi w Sejmie w towarzystwie dwóch partyjnych kolegów, B.Budki i M.Kierwińskiego i pewnie w głowie mu pobrzmiewa piosenka Kuby Sienkiewicza „Co ja robię tu”? Póki Sejm nie powoła go na premiera musi cierpieć te katusze, czemu daje wyraz częstym wierceniem się na poselskim fotelu i spoglądaniem, raz w lewo, raz w prawo, na tych dwóch, co obok, by upewnić się, że to najprawdziwsza prawda, on na tym samym poziomie, co ci dwaj. Tusk mocno liczy na to, że to tylko na chwilę, wierzy, że los i historia nie obejdą się z nim tak okrutnie i nie każą siedzieć mu na tym miejscu całe cztery lata, czyli do końca kadencji Sejmu. Szef PO, jeszcze przed wyborami, szczerze wyznał, że niedobrze mu się robi na samą myśl, że będzie musiał chodzić na Wiejską, a jeżeli już, to przecież on całe siedem lat miał zarezerwowany fotel na inny poziomie, na zdecydowanie wyższym niż ten, na którym obecnie siedzi, bo to był poziom premiera polskiego rządu. Wprawdzie ten poziom też był dla niego za niski i dlatego zeń odfrunął, ale dostał polecenie, z jeszcze wyższych poziomów [unijnych], na których się obracał, by wrócić na stare „śmieci” (to nie jest powtarzanie Frasyniuka, bo on gadał bez cudzysłowu) i zrobić porządek. Wrócił, wziął udział w zawodach [wybory], przegrał, ale dzięki „machlojkom” TD wygrał, mówili, że z nim nigdy, ale „rura im zmiękła” i znowu są w przyjaźni. To jednak przyjaźń z dyktatorem, Tusk na opozycji rządzi niepodzielnie, choć jeszcze żadną funkcją nie jest obdarzony. Rządzi, rozdziela funkcje i stanowiska, jak mu to idzie? To rządzenie, „bez żadnego trybu”(?), na razie jest marne, ustawa z „wiatrakami” to pokazała, Tusk ponoć się wścieka, Budka zaszył się w mysiej dziurze, choć on z Hennig-Kloską tej ustawie „twarz” dawał, a teraz bidną kobiecinę zostawili samą, oni właśnie tak walczą o prawa i równość kobiet. Te nieszczęsne wiatraki, mogą na cztery strony rozgonić totalną demokrację, co już pobrzmiewa, bo nikt z tamtej strony nie chce przyznać się do autorstwa wiadomej ustawy i być może trzeba będzie powołać kolejną komisję śledczą (jedna więcej, jedna mniej, co za różnica), która tę sprawę rozwikła.
Po pierwsze: Tusk kwestionuje konstytucyjne organy państwa, co do ich legalności: prezydenta, prezesa NBP, TK i jego sędziów, KRS i pewnie dałoby się tu jeszcze wiele dorzucić. Tusk kwestionuje, potem się wykręca, przed wyborami mówił, co innego, po wyborach zmienia zdanie, a to są zbyt ważne sprawy, by pominąć je przed powierzeniem komuś jednej z najważniejszych funkcji w państwie. Sejm z tego matactwa, jakie Tusk uprawia w mediach na powyższe tematy, powinien kandydata porządnie przepytać i wydusić z niego oświadczenie, że będzie przestrzegał obowiązującego w Polsce prawa. To warunek bezwzględnie konieczny, bez spełnienia którego kandydatura D.Tuska nie powinna być w ogóle rozpatrywana
Po drugie: Tusk zapowiadał, że zlikwiduje TVP, ważnie źródło informacji dla wielu Polaków, choć zgodnie z prawem zrobić tego nie może. Czy takie działanie zapowiadane przez kandydata na premiera może zapewnić w Polsce przestrzeganie zasady prawa do wolności słowa, co gwarantuje nam nasza Konstytucja? Sprawa do załatwienia j.w.
Po trzecie: Tusk nie daje gwarancji, że polski interes narodowy będzie dla niego ważny, dawał niejednokrotnie temu wyraz, kiedy urzędował w Brukseli, musi się z tamtych działań wytłumaczyć i przyrzec poprawę, bo Polska nie potrzebuje premiera, który działa na jej szkodę. A działaniem na szkodę Polski było m.in. popieranie bzdurnych kar, jakie unijne organy na Polskę nakładały, a także blokowanie naszego KPO, które totalna opozycja na czele ze swoim obecnym wodzem nieustannie robiła, podważanie polskiej praworządności, naszego sądownictwa, naszej demokracji.
Warunków, jakie Donald Tusk powinien spełniać, by zostać powołanym na stanowisko premiera można by wyliczyć o wiele więcej, ale te pierwsze dwa są absolutnie niezbędne do zrealizowania, nim Tuskowi zostanie wręczona wiadoma nominacja. Prezydent ma jeszcze inne powody, by z tą nominacją nie spieszyć się nadmiernie, nigdzie nie jest określony termin, w jakim musi się ona dokonać, a biorąc pod uwagę wypowiedzi D.Tuska na temat obecnego prezydenta, delikatnie nazwę je niedelikatnymi, w ramach lekcji dobrego wychowania może prezydent delikwenta przetrzymać tak ze dwa, trzy dni, nic złego z tego powodu mu się nie stanie, a Polska też nic nie straci.
PS. Muszę dopisać jeszcze jeden warunek: Tusk przed nominacją powinien złożyć oświadczenie, jak długo ma zamiar być premierem i, czy znowu nie wybiera się do Brukseli na atrakcyjniejszą posadę, ... to ważne, by można było ocenić jego przydatność do funkcji premiera
Komentarze
Pokaż komentarze (17)