Z wypowiedzi Donalda Tuska: „Ich już nie ma” [to o PiS, we Wrocławiu na Jagodnie], „uroczyście unieważniam to referendum” [wielokrotnie przed wyborami 2023], „Rafał Trzaskowski wygrał te wybory” [o prezydenckich wyborach 2020, przed ostatnimi wyborami - konwencja PO w Tarnowie]. Dalszych przykładów „unieważniania” przez Tuska urzędów (np. Prezesa NBP), zdarzeń (np. wyroki TK) planów gospodarczych (np. budowy CPK), itp., itd., jest całe mnóstwo. Ten gość jest specjalistą od pozoranctwa, unieważniania, nicnierobienia, od megalomanii, od zawłaszczanie tego, co zrobili inni. On również „unieważnił” dwóch innych założycieli PO, śp. Macieja Płażyńskiego i Andrzeja Olechowskiego i zawłaszczył sobie Platformę. Zawłaszczył Platformę, porzucił ją w 2014r, a po zesłaniu z Brukseli znowu ją zawłaszczył w absolutnie niedemokratyczny sposób "rozstawiając po kątach" ówczesny zarząd. Platformy nie miał kto obronić przed Tuskiem, nie mógł, nie potrafił tego zrobić B.Budka, bo on w ogóle niewiele potrafi, nie zrobił tego Trzaskowski, choć nieśmiało próbował, ale szybko się poddał, co jednoznacznie dyskwalifikuje go z ubiegania się o urząd prezydenta Polski, na tym urzędzie potrzebni są zdecydowanie odważniejsi ludzie.
Prezydent Duda będzie odgrywał decydująca rolę w temperowaniu Tuska i jego niemieckich patronów, ale sam sobie z tym problemem nie poradzi. Do utrącenia, a co najmniej do mocnego wyhamowania niemieckiej uległości Tuska jest potrzebna do współpracy z prezydentem silna partia, która będzie miała na swoich sztandarach przede wszystkim dobro naszego kraju. Polska powinna współpracować z najbliższymi sąsiadami, także z Niemcami, ale na równoprawnych zasadach, ale, by taką współpracę sobie zapewnić trzeba z tego procesu wykluczyć Tuska, z wielu zresztą powodów, nie tylko tych politycznych. Te powody wymieniłem na początku niniejszej notki, kto chce sobie je przypomnieć niech tam zerknie. Tusk niczym szczególnym, z pośród polskich polityków się nie wyróżnia, a wręcz przeciwnie, trudno dopatrzeć się w jego działaniu tego, by miał na względzie dobro Polski. Pokazał to już przy budowie autostrad za jego kadencji, gdzie dobre interesy robiły przede wszystkim firmy zachodnie, a te, dla własnego zysku doprowadziły do bankructwa wielu ich polskich podwykonawców. Za rządów polskich liberałów wyprzedano polskie media w obce ręce, a także wpuszczono do nas obcy kapitał, który zainstalował tu własne media, ze 100% ich kapitałem, rozpanoszyły się też u nas fundacje pozarządowe, sponsorowane przez obcych fundatorów, a to towarzystwo „zespół-wespół” z niby polskimi jeszcze dziennikarzami i działaczami urabia polską opinię publiczną, że wszystko to, co kojarzy się z tradycyjną Polską jest złe, nie na czasie i świadczy o naszym zacofaniu.
Tusk „unieważniał i zawłaszczał”, tak też zrobił z totalną opozycją, sam się mianował jej przywódcą, sam też uznał, że tylko on może być premierem rządu, jeżeli opozycja zdobędzie większość parlamentarną. Teraz mało kto na opozycji przyzna się do tego, że jeszcze wczesną wiosną tego roku nikt nie akceptował wygórowanych ambicji D.Tuska, a wręcz przeciwnie, szefowie opozycyjnych partii wyraźnie dawali do zrozumienia, że Tusk przywódcą całej opozycji nie będzie. Głosił to W.Czarzasty, Kosiniak-Kamysz i Hołownia, przecież to z tego powodu nigdy nie zaakceptowali pomysłu Tuska, by opozycja stworzyła jedną, wspólną listę kandydatów w parlamentarnych wyborach. Za ten otwarty opór Tusk potraktował owych panów i ich partie, jak mało znaczące „przystawki”, czemu dał wyraz na marszu 4 czerwca, na którym poniżył ich na oczach całej Polski.
Tusk przed pierwszym posiedzeniem Sejmu na zebraniu przyszłych posłów i RN PO (wg TOK FM polityczny wywiad z minionego poniedziałku) apelował do tego towarzystwa, by woda sodowa nie uderzyła im do głowy ze względu na możliwe do objęcia stanowiska. Apelował i pouczał „swoich” ze swojej „wysokości”, bo on sam się najwyraźniej odcina od tej masy koleżeństwa z opozycyjnego obozu, wszak jest z jeszcze wyższych sfer (unijne „elity”), „wie lepiej”, co dla Polski jest lepsze. Taka postawa Tuska wróży, że będzie realizował wytyczne z Brukseli, Berlina, a może i z Moskwy, kiedy ta dogada się z Berlinem, co do dalszych losów wojny, która toczy się na terenie Ukrainy. To „wiedzenie lepiej” i „unieważnianie” weszło mu tak w krew, że już po zawiązaniu się nowej kadencji Sejmu dalej bredził swoje, za wiadomości wp.pl: „Donald Tusk oświadczył”, że "część, większość, a może wszystkie decyzje PiS z ostatnich dni zostaną unieważnione", takim ci on to mocarzem jest.
Do czego doprowadzi nas osadzenia Tuska w roli premiera i jego uległość wobec Niemiec?, za:
https://www.youtube.com/watch?v=NozSxhCScZ8 „Europa słabnie i zapada się. Musi się poszerzyć, żeby liczyć się na świecie - didaskalia#34”…. „Odpowiedzi na te i wiele innych pytań udzielił w długiej rozmowie Tomasz Wróblewski - prezes Warsaw Enterprise Institute, dziennikarz, publicysta, wcześniej naczelny „Newsweek Polska” magazynu „Profit”, „Dziennika Gazety Prawnej”, dziennika „Rzeczpospolita”, tygodnika „Wprost”, gość jednego z odcinków programu "didaskalia" Patrycjusza Wyżgi. Rozmowa jest długa, trwa ponad dwie godziny, ale warto jej wysłuchać. T. Wróblewski, to nie jest „wyznawca PiS”, ale, jak wielu innych rozsądnych ludzi mówi, cyt. z pamięci: UE tak, ale nie tak, jak to dzisiejsze europejskie elity sobie wyobrażają. Niekoniecznie na wizji państw starej unii, które ciągle bronią się przed uwspólnotowieniem usług. Trzeba budować wizję Trójmorza, czyli współpracę z naszymi najbliższymi sąsiadami, Słowakami, Czechami, Litwinami, Węgrami …. , co pozwoli stać się równoprawnym partnerem dla Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii. Szykowana nowa Unia proponuje odejście od jednomyślności, a preferuje podejmowanie decyzji przez tzw. większość kwalifikowaną, co prowadzi do tego, że z wymienionej czwórki państw wystarczą trzy, których cała reszta nie zdoła przegłosować. To ma być ta demokracja, równość i praworządność, które miała nam gwarantować UE?
Tomasz W.: „Polityk nie może robić nic, co by spowodowało, że utraci władzę”. D.Tusk powiedział to rok po wygranych wyborach w roku 2007, choć wtedy „pięknie” opowiadał, jak zbudować liberalną Polskę, a już po roku wiedział, że opowiadał bajki. Czy teraz będzie to samo, że Tusk znowu nie dotrzyma słowa, choć tyle obiecał w kampanii wyborczej?” Już wiadomo, że wielu obietnic nie dotrzyma, o czym mówią jego niektórzy współpracownicy, że, choć oni [PO] chcą, ale inni [koalicjanci] mówią nie, to będzie trudne, by dane obietnice zrealizować. Wielu totalnych dalej zaklina rzeczywistość, że „nic, co dane nie będzie zabrane”, a inni już liczą, jak okroić budżet, by na ich obietnice znaleźć pieniądze i to niekoniecznie te najbardziej potrzebne. Czy trzeba czekać całe cztery lata, bo znowu przekonać się, co są warte obietnice Tuska? Czy nie lepiej już teraz „unieważnić” Tuska, który, jak będzie jednak premierem, niechybnie wpakuje nas, zgodnie z pomysłami decydentów UE, w unijne super państwo, co pozbawi nas niezależności, niepodległości, wolności, a na końcu może i Tuskowej „ciepłej wody w kranie”, bo zielona energia, królowa unijnej energetyki, doprowadzi do tego, że znowu będziemy słyszeli o stopniach zasilania, o wyłączeniach prądu, a wtedy nawet i o zimną wodę w kranach będzie trudno.
Czy Tuska można jakoś unieważnić, choć zmontowana przez niego, totalna opozycja zaczyna już urządzać się na stanowiskach? Można i to w bardzo prosty sposób, wystarczy sobie przypomnieć, jak wielu z polityków owej opozycji zaklinało się, że Tusk jest „niewybieralny” na premiera polskiego rządu. Jeszcze w tym roku, przed wakacjami, niejaki Michał Kamiński, senator z listy PSL, częsty gość u Karoliny Lewickiej w TOK FM, za każdym swoim pobytem w tym radio powtarzał to do znudzenia, że Tuska nie zaakceptują [opozycja] na premiera, bo ma bardzo wysoki elektorat negatywny [wyrażający wobec niego brak zaufania]. 14.11. M.Kamiński był znowu u K.L. w TOK FM, ale tym razem „ćwierkał” już inaczej, pani redaktor o wcześniejsze opinie o „królu Europy” go nie pytała, bo po 15.10. wszystko się zmieniło? Ale D.Tusk się nie zmienił! Widać to po każdym jego działaniu, już „kupił” Hołownię i Kosiniaka-Kamysza, choć ci zakładali Trzecią Drogę przeciwko Tuskowi, który na siłę chciał namówić ich do stworzenia tzw. jednej listy wyborczej, by jeszcze przed wyborami „pożreć ich”, jako „przystawki”, a kiedy mu się to nie udało, na swoich marszach 4 czerwca i 15 października pokazywał im gest Kozakiewicza i ich miejsce w szeregu. Obecnie Tusk próbuje wciągnąć w swoją grę obu panów, by „wespól-zespół” uwikłać nasz kraj w budowanie unijnego super państwa, a tym samym pozbawić nas wszystkiego, o co tak usilnie walczyliśmy, my, nasi ojcowie i dziadkowie, od 1944r.
Tuska można unieważnić w prosty sposób, zakładając, że nie powiedzie się misja premiera Morawieckiego, wystarczy nie powołać go na premiera polskiego rządu. Do tego potrzebna jest wola prezydenta i znalezienie innych kandydatów na premiera, np. spośród TD, czyli z PSL i Polski 2050. Tu szczególna rolę mogliby odegrać politycy PSL-u, którzy tak chętnie przywołują pamięć o Wincentym Witosie, ale niekoniecznie chcą pójść w jego ślady [Witos odmawiał kolaboracji z rządami, które nie służyły Polsce]. To, co w tej chwili prezentuje Kosiniak- Kamysz bardziej przypomina działania Stanisława Gucwy, niegdyś czołowego polityka ZSL chętnie współpracującego z komunistycznymi władzami osadzonymi w powojennej (IIWŚ) Polsce. Trzecia Droga, to nie tylko K-K, to też i inni politycy, PSL i Polski 2050, jeżeli ich współpraca z Donaldem Tuskiem zaowocuje powołaniem super państwa UE, to zapiszą się historii Polski, jako ci, którzy przyczynili się do pozbawienia Polski niepodległości, wolności i niezawisłości, a to nie będą chlubne karty naszych dziejów. Ci politycy mają teraz wybór, mogą decydować, z kim chcą rządzić, być może nawet nie zdają sobie sprawy z tego, przed jaką szansą stoją i jak bardzo na losach Polski może ich wybór zaważyć.
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka