Salon coraz mocniej się zmienia, moim zdaniem zdecydowanie na gorsze. Skąd takie twierdzenie?
Od zawsze Salon24 był postrzegany, jako portal prawicowy i tym przyciągną do siebie wielu blogerów. Sam Trafiłem tu z tego powodu, że było to miejsce dla autorów o prawicowych poglądach, a stało się to po zamknięciu platformy blogowej na wp.pl. WP zamknęła swój blog prawdopodobnie dlatego, że wielu piszących tam wyrażało poglądy niezgodne z linią programową portalu. Salon wydawał się dobrą przystanią dla prawicowców, ale, czy może nią być nadal? Salon zaczął się zdecydowanie zmieniać po odejściu poprzednich właścicieli, a te zmiany ostatnio zaczęły mocno przyśpieszać.
Na czym te salonowe zmiany polegają? Przyzwyczaiłem się, pewnie nie tylko ja, do tego, że redakcyjne wpisy zajmowały zdecydowanie mniejszą część SG pozostawiając znaczną jej część dla blogerów, by oni ze sobą mieli o czym dyskutować. Ostatnio mniej tu zaglądam, a zdecydowanie mniej piszę, bo, określę to kolokwialnie, Redakcja mniej mnie lubi. Nie wiem, czy podpadłem za to, że kiedyś mocno krytykowałem red. W. za jego pochwalanie sztucznie podsycanej, przez prezesa NBP, inflacji, czy za to, że kiedy kierowałem jakieś uwagi pod adresem Redakcji oczekiwałem odpowiedzi (po to zresztą chyba jest ustanowiony na stronie portalu specjalny kanał komunikacji). Zajrzałem tu ponownie 9.03. i zdecydowałem się zareagować na nagonkę na JPII rozpętaną przez TVN. Napisałem notkę, która, jak to ostatnio z moimi notkami bywa, przepadła w salonowych czeluściach. Nawykłem, nie pytam już , dlaczego. Ale tym razem zwróciłem uwagę na ilość redakcyjnych wpisów wiszących na SG, było ich 33, a blogerskich notek zaledwie 6. Dzisiaj, kiedy zacząłem pisać ten tekst te proporcje były jeszcze „lepsze”, 35 redakcyjnych tekstów, 5 blogerskich. Ilości te odnoszą się do tekstów umieszczonych na górze strony, bez odniesienia do tekstów umieszczonych w dolnej części SG „najnowsze wpisy”. Czy ma to znaczenie, gdzie umieszczono wpis? Oczywiście, że ma, piszący tu dobrze to wiedzą.
Co z powyższego wynika? Redakcja próbuje portalowi narzucać własną linię programową nie zważając na to, o czym piszą blogerzy. Doskonałym tego przykładem jest tekst z 9.03. „Grzech zaniechania Kościoła ws. pedofilii. Abp Jędraszewski doprowadził do absurdu.”(tytuł oryginalny). Tekst nie ma oznaczonego autora, co można zrozumieć, że jest tekstem od całej Redakcji, a jeśli tak, to zdecydowanie nie jest to tekst grupy autorów, którzy mogliby się identyfikować z prawicową częścią naszego społeczeństwa. Prawicowy portal, który lansuje lewackie poglądy? Czasy się zmieniają, ludzie też, nawet ci, którzy jeszcze niedawno przyznawali się do prawicowych poglądów, np., jak niejaki red. T. Czy szefami Salonu dzieje się podobnie? Jeżeli tak, to jasne staje się dążenie do wymiany piszących tu autorów, co zresztą widać właśnie po tym, które wpisy są preferowane. Być może chodzi też o nawyki Szefa, które wywodzą się jeszcze z „Faktu” i „Super Ekspresu”, tabloidów mających to do siebie, że nie ważne, o czym piszą, „źle, czy dobrze, byleby na ostro i po nazwisku”, jak jest powszechnie znane. Nakład się liczył, klikalność się liczy, a ostre, prowokujące teksty przyciągają, o to głównie Redakcji Salonu chodzi?
Wspomniany tekst, „Grzech zaniechania Kościoła … „ wisiał na SG bardzo długo, miał wiele f udostępień (163), wiele komentarzy (261), ale, zdaje się, że nie miał redakcyjnych odpowiedzi na zamieszczone pod nim komentarze. Autor filmu „Franciszkańska 3”, który swoim „dziełem” próbuje zohydzić polskiemu społeczeństwu JPII był kiedyś zbliżony do KK, pisywał w katolickich wydawnictwach ( „W drodze”, „Znak”) w Tygodniku Powszechnym, ale i tamte redakcje dawno już utraciły dla katolików większe znaczenie, bo ich publikacje idą w kierunku katolicyzmu zachodniego, który z tradycją katolicką ma coraz mniej wspólnego. Czy tak też błądzi Salon, który z prawicowego pójdzie kierunku lewactwa? Jeżeli tak, to tacy blogerzy, jak ja pewnie nie będą tu mile widziani, a daje im się to znać spychając ich teksty do salonowego niebytu. A może w ogóle blogerzy temu Salonowi nie będą potrzebni? Proporcje tekstów na SG, redakcyjnych do blogerowych coś takiego sugerują. Czy Redakcja Salonu zmierza do czegoś podobnego, co stało się na wp.pl? Tam znajdziecie już tylko redakcyjne teksty, ale zrobiono to jawnie ogłaszając zamknięcie platformy blogowej z trzymiesięcznym wyprzedzeniem. Czeka nas to samo?
PS. Pod tym kontrowersyjnym tekstem „Grzech zaniechania Kościoła … „ nie pojawił się żaden oficjalny redakcyjny komentarz, który byłby polemiką z komentarzami umieszczonymi pod tym tekstem, a szkoda, ciekawe, co by na nie odpowiedziano. Dla cierpliwych czytelników, jeżeli tacy w ogóle się znajdą, zamieszczam dwa takie komentarze, może jakimś cudem i Redakcja je przeczyta i sama sobie na nie odpowie.
Keri-M: „Może ktoś wie od kiedy zaczęto interesować się molestowaniem seksualnym alby wykorzystywaniem - to jest ostatnie 20 lat, wcześniej nikt nie uważał za zbrodnię poklepanie dziewczyn w szkole po tyłku, czy pomasowanie piersi. Do mojej koleżanki w 8 klasie dobierał się młody nauczyciel (za jej zgodą), od czasu do czasu wybuchały jakieś skandale w szkołach z nauczycielami i uczniami, w szkołach średnich takie kontakty często kończyły się ciążami. Na kursie nauki jazdy instruktor łapał za kolana moje koleżanki niezważając, że z tyłu siedzi jeszcze dwie osoby. Co robili dyrektorzy szkół - pozwalali delikwentom (najczęściej facetom) na rozwiązanie umowy o pracę, nie słyszałem żeby kogoś wyrzucili ze szkoły (co najwyżej uczennicę w ciąży) a tym bardziej żeby kierowali sprawy do prokuratury. Tzw. sprawy majtkowe były podstawowym przewinieniem również na uczelniach, gdzie za seks niektóre panie zdawały egzaminy. Nie zawsze odbywało się to za zgodą obu stron, na najbardziej perfidnych naukowców dziewczyny potrafiły zastawiać pułapki lub pisać skargi do Dziekanów. Za moich czasów senat uczelni nikogo nie oskarżył o nadużycia seksualne, choć słyszało się, że ten lub tamten za sprawy majtkowe nie dostał profesury zwyczajnej. Takie były czasy i bez względu na ich ocenę również przynajmniej częściowe niepisane przyzwolenie społeczne. Księża wcale nie odstawali od średniej ale nie można również powiedzieć, że przodowali. Wyciąganie zatem teraz nadużyć seksualnych sprzed kilkudziesięciu lat z udziałem księży i przenoszenie tego do odczuć współczesnego społeczeństwa jest nieporozumieniem a raczej celowym działaniem w celu dyskredytacji KK. Tu wcale nie chodzi o żadną prawdę tylko o realizację schematów (wypracowanych wcześniej i przećwiczonych np. w Irlandii) w celu wyeliminowania wpływu KK na społeczeństwo. Są na to wielkie środki finansowe z lewicowych NGO-sów finansowanych przez UE i różnej maści hochsztaplerów. Jeśli jakiś ksiądz, nauczyciel czy inny konduktor molestował (bez zgody) to powinien zostać oskarżony i ewentualnie skazany. Dlaczego należy rozliczać tylko KK, może ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego zapłaci za molestowanie nauczycieli i milczenie ich dyrektorów, rektorów. Ale tutaj akurat nikt nie jest zainteresowany choć poszkodowanych jest zdecydowanie więcej - zapewne nie dostaniecie grantów za takie działania.”
Alexandra: „ … Jest to już kolejny linch medialny rozpętany przez rzekomych obrońców dzieci. A tymczasem zjawisko pedofilii kwitnie i to o wiele częściej (co potwierdzają statystyki) w innych grupach społeczeństwa.
Kościół, jako jedyna(!) grupa społeczna walczy z problemem, propagandowo rozdmuchanym. Homoseksualizm skierowany jest głownie na nieletnich.
A wg encyklopedii Wikipedia (eng): Np. "Badaczka z Uniwersytetu Hofstra Charol Shakeshaft, autorka raportu o przestępstwach seksualnych w szkołach, stwierdziła, że przemoc seksualna jest znacznie bardziej rozpowszechniona w szkołach niż w Kościele".... Nie interesują was ofiary innych środowisk? Dlaczego?... A przecież to księży oskarża się o pedofilię.”
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura