Dzień Kobiet, to taki dzień, w którym ponoć kobietom należą się szczególne względy. Choć i ja tej presji ulegałem, zawsze wydawało mi się, że idea tego dnia, by okazywać szczególny szacunek dla kobiet, miała się nijak do powszechnej praktyki. Przez długie lata 8 marca można było obserwować całe tabuny podpitych mężczyzn wracających z pracy, gdzie solidnie świętowano Dzień Kobiet. Panowie z reguły nieśli w rękach nieco sfatygowane już kwiaty dla swoich żon, matek i córek, choć te niekoniecznie były szczęśliwe, że ich mąż, syn, czy ojciec zaczął świętować dużo wcześniej, nim wrócił do domu. Przed wielu laty kilka lat spędziłem za granicą i tam, w kraju, w którym żyło się o wiele dostatniej, niż u nas, 8 marca świętowały głównie kobiety i o dziwo, tego dnia, jak w żaden inny dzień roku, na ulicach było o wiele więcej kobiet „pod wpływem”, niż mężczyzn. W ten dzień panie „wstawiały się” tam „na wesoło”, a panowie byli bardzo wyrozumiali dla ich zachowań, szarmancko pomagali przy wsiadaniu i wysiadaniu ze środków komunikacji miejskiej, ustępowali miejsca siedzące, a jak sytuacja tego wymagała, to i podprowadzali parę kroków, by kobieta bezpiecznie dotarła do celu.
Od tamtego czasu, o którym było powyżej minęło parę lat, a sytuacja w obchodzeniu Dnia Kobiet zmieniła się diametralnie. Po zakładach pracy, które teraz nazywamy firmami, nie pije się tak, jak dawniej, nie tylko z tej wspomnianej okazji. Jesteśmy generalnie o wiele bardziej zajęci, większość dojeżdża do pracy własnymi samochodami, a i na świętowanie w środku tygodnia raczej sobie nie pozwalamy. Dnia Kobiet nikt jednak nie odpuszcza, by przy tej okazji nie ugrać czegoś dla siebie. Mężowie, niekoniecznie na co dzień uważni względem żon, kupują kwiaty i drobne prezenty, kandydaci na mężów starają się jeszcze bardziej, bo całe dobro małżeńskiego stanu, w który chcą wstąpić, dopiero przed nimi. Niestety, taki mamy teraz czas, że restauracje i kawiarnie są pozamykane, a ten dzień, kiedy pary damsko-męskie oblegały te lokale, to dla nich były małe żniwa, jest dla tego biznesu czystą stratą.
Są jednak takie grupy społeczne, które żadnej okazji nie przepuszczą, by ugrać coś dla siebie, a do nich na pewno należą politycy. Oto partie lewicowe, opanowane teraz, przynajmniej medialnie, przez kobiety, zgłaszają inicjatywę ustawodawczą, która zapowiada zmianę w kk definicji gwałtu. Wg pań, ustami byłej, ale ciągle medialnie aktywnej, rzeczniczki SLD, gwałt ma być definiowany, jako nieudzielenie przez kobietę wyraźniej zgody na fizyczne zbliżenie z mężczyzną, który jednak takie zbliżenie wymusza. Panie, i panowie, którzy je wspierali, informując o swojej inicjatywie demonstrowały plakaty z napisem, „tylko tak oznacza zgodę”. Inicjatywa z założenia słuszna, tylko niewyjaśniająca, kiedy to „tak”, lub „nie” ma paść i jak ma być udokumentowane. Przed laty w USA była głośna sprawa znanej pary małżeńskiej, w której żona oskarżyła męża o gwałt, choć nie zaprzeczała, że dobrowolnie znalazła się z nim w łóżku w wiadomym celu. Pani twierdziła, że w ostatniej chwili się rozmyśliła i w ostatniej chwili wyrażała sprzeciw, czego jej mąż nie potwierdzał, ale, jak miał to udowodnić? Już nie pamiętam, jak tamta sprawa się skończyła, ale problem gwałtu w małżeństwie był przez długie lata mocno dyskutowany w prawniczych gremiach, bo od XVIIw z założenia uważano, że „mąż nie może być uznany za winnego zgwałcenia swej prawowitej żony, bowiem przez obopólną zgodę małżeńską i zawarty kontrakt, żona oddała się w tym względzie swemu mężowi i zgody tej nie może wycofać”. Dość powiedzieć, że bezkarność w zgwałceniach żon zniesiono, za sip.lex.pl: w Anglii w 1992r, w Stanach Zjednoczonych w 1993r, a w Niemczech dopiero w 1997r. Ciekawe, że w literaturze głównie pisze się o zgwałceniach żon, jakby mężczyzna nie mógł być zgwałcony przez kobietę, choć statystyki sądowe podają, że mężczyźni (w USA 13%, u nas 10% ogólnych zgłoszeń) też padają ofiarami gwałtu. W ogólnie dostępnych źródłach jest mało informacji o gwałtach w ramach tej samej płci, ale to raczej nie dziwi, bo na tej grupie społecznej, LGBT, jest rozciągnięty swoisty parasol ochronny, a jaka kol wiek krytyka tego środowiska jest traktowana, jako szerzenie mowy nienawiści.
Na koniec jeszcze inne, małe „kwiatki” odnośnie Dnia Kobiet. Feministki i wszelkiej maści celebrytki, uznały również, że czas przy tej okazji o sobie przypomnieć. Tak o to Kinga R. dziennikarka, a coraz bardziej celebrytka, która wyjechała z Polski i z Malediwów donosi, właśnie w dzień Kobiet, że polski rząd wręcz znęca się nad kobietami, a ona chcąc Polom ulżyć wspiera organizacje pozarządowe, w domyśle antyrządowe, solidnym, choć zależy, jak dla kogo, datkiem. Wg Kingi R. „Polska stała się krajem przemocy”, a ona, wspomagając antyrządówki, próbuje to zmienić. Z kolei w moim „ulubionym” radio TOK FM, w popołudniówce swoje troski o kobiety, a nawet więcej, bo i o mężczyzn, a ogólnie, o społeczność LGBT+, wypowiadali działacze dwóch organizacji pozarządowych, „po drugie” i „Lambda”. Tych dwoje, bo był to pan i pani, martwiło się szczególnie o osoby transpłciowe, które cierpią na bezdomność, bo, albo uciekły ze swoich domów rodzinnych, albo zostały z nich wyrzucone. Wspomniane organizacje znalazły na to taki sposób, że uruchomiły ratunkowe mieszkanie, swoisty azyl, w którym te wspomniane osoby mogą zatrzymać się na jakiś czas, max. na 12 m-cy. Taki prezent na Dzień Kobiet, to już coś, to nie jakiś tam zwiędły kwiatek, ani marne czekoladki, to widok na lepsze jutro, tylko, czy na pewno na lepsze? Tyle 100% kobiet znajdujących się w trudnej sytuacji potrzebuje pomocy, czy tylko konserwatyści i „stary, zacofany świat” ma o nich pamiętać?
PS. OSK, Manify i kto tam jeszcze wie, nie omieszkały też zaproponować swoim zwolenniczkom zabawę na Dzień Kobiet i zorganizowały im „zadymy”, czyli zgromadzenia-protesty, które mają podnosić żądania kobiet na wyższy poziom. W Warszawie, jak donosi TOK FM, aktualnie policja urządziła protestującym kobietom „kocioł”, jak to pięknie brzmi, a relacjonujący dziennikarz wymienionego radia, był przekazywaną informacją o tym kotle tak podniecony, że aż strach pomyśleć, co może go z tego podniecenia wyzwolić. I, „po co nam to było”?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo