Kolejny raz słyszymy polskiego polityka, który w niemieckich mediach uskarża się na Polskę. Pewnie, gdy słyszą niemiecki hymn, to aż serce im rośnie, że „Deutschland, Deutschland über alles” i dlatego tam u nich szukają zrozumienia, którego w Polsce nie znajdują. Kto tym razem zapragną poskarżyć się Niemcom na swój/nie swój kraj?
Pani Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, twierdzi, we wtorkowym wywiadzie dla II pr niemieckiego radia, za gazeta.pl: „że w Polsce "wolność jest zabierana po kawałku, to jest przerażające, przecież tak było w III Rzeszy". Dalej polityczka mówiła, że jej mama często płacze widząc sytuację w kraju i mówi, że "jest gorzej niż za komuny". I dodaje: „Z drugiej strony - jesteśmy tak skrajnie podzieleni. I ten rów między obywatelkami i obywatelami będzie bardzo trudny do zasypania.” Swoją wypowiedzią, przecież nie pierwszą i zapewne nie ostatnią, ta pani ten rów zdecydowanie pogłębia. Trzeba być niespełna rozumu, by dzisiejszą Polskę przyrównywać do III Rzeszy, jednocześnie traktując współczesne Niemcy zdecydowanie lepiej, niż własny kraj. Niemcy w Gdańsku są od dawna narodem i państwem uprzywilejowanym, zgodnie z pierwszymi słowami ich narodowego hymnu, robi się z nimi interesy, nie zawsze jawne i uczciwe wobec lokalnej społeczności, chociażby sprzedając gospodarkę cieplną tego miasta „przyjaciołom” zza Łaby. Gospodarze Gdańska, łącznie z jego „elitami” nader często wobec Gdańska używają sformułowania „wolne miasto Gdańsk” podkreślając tym niezależność tego miasta od państwa polskiego. Tylko czekać, jak te „elity” ogłoszą referendum, czy Gdańsk ma jeszcze należeć do Polski, czy ma znowu, ale z jakże innych przyczyn, niż kiedyś, stać się „wolnym miastem”. Przedstawiciel gdańskiego magistratu, Daniel Stenzel, tak tłumaczył słowa pani prezydent: „Pani prezydent odnosiła się do mechanizmów działania obecnej władzy w Polsce i dzisiejszej telewizji publicznej. Myślę, że miliony Polaków mają podobne odczucia”. Jak widać cały magistrat jest zarażony niechęcią do obecnych władz Polski, ale pewnie nie tylko magistrat. We wspomnianym reportażu niemieckiego radia wypowiadali się też i inni znani gdańszczanie: „szef Europejskiego Centrum Solidarności Basil Kerski, europosłanka Magdalena Adamowicz i przewodniczący radnych PiS Kazimierz Koralewski.” Szkoda, że gzeta.pl nie informuje, co te osoby, szczególnie tych pierwszych dwoje, miało do powiedzenia, a, które wyraźnie stoją po „drugiej stronie barykady”, jaka dzieli Polaków.
Wspomniana pani Dulkiewicz nie jest jedyną osobą, która traktuje Niemcy jak swego przyjaciela, a polskie władze, jak swego wroga. Pamiętamy wywiady pani Róży Thun dla telewizji niemieckiej, wystąpienie byłego ministra spraw zagranicznych, Radosława Sikorskiego, który nawoływał Niemcy, by wzięły w Europie sprawy w swoje ręce i wprowadziły tu, czyli w Polsce też, jako taki porządek. Pamiętamy też, jak była I prezes Sądu Najwyższego, pani Małgorzata Gesdorf, która jeździła do Niemiec i uskarżała się na swój los zapowiadając, że musi być prezesem SN na uchodźstwie. Skąd się ci i im podobni ludzie biorą, że mimo tylu złych doświadczeń między Polską, a Niemcami, tych drugich traktują lepiej, niż swój własny kraj?
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka