Pozwoliłem sobie na krótki urlop, nieco ponad tydzień w tej części Polski, w której czas płynie o wiele wolniej. Dla mnie urlop z założenia jest czasem bez radia i telewizji, z wyjątkiem prognoz pogody, a w tym roku jeszcze piłkarskich relacji z LM, więc i polityczne informacje do mnie nie docierały. W drodze powrotnej, a to ponad 500km w samochodzie, trudno było wytrzymać bez słuchania radia, szukając jakieś dobrej muzyki na chwilę włączyłem moją „ulubioną” stację, TOK FM. A ponieważ było to poniedziałkowe popołudnie, czas red. Najsztuba, sądziłem, że nie zdzierżę zbyt długo słuchania jego bredni, które już samego N. przestały bawić, bo od pewnego czasu zaczął robić konkurencję swojej redakcyjnej koleżance, Karolinie Lewickiej, znanej w tej rozgłośni z przeprowadzania wywiadów politycznych. Otóż red. N. zaprosił do studia byłego ministra sprawiedliwości z czasu rządów koalicji PO-PSL, profesora Ćwiąkalskiego i próbował z nim ustalić, czy w Polsce są dostateczne przyczyny, by można było mówić, że mamy więźniów politycznych. Red. N. uznał, że tacy więźniowie są, a za przykład podał aresztowanego działacza Kampanii Przeciw Homofobii, aktywistę kolektywu Stop Bzdurom, niejakiego Michała Sz., ps. Margot. Ów młodzieniec, który zgubił swoją płeć, bo sam wypowiada się o sobie w formie męskiej, żąda, by nazywać go żeńskim imieniem, ale nie przyznaje się do żadnej płci, a ponadto jest w nieformalnym związku z dziewczyną, której wmówił, że sam również jest kobietą. Michał Sz. został aresztowany za chuligańską napaść i pobicie działacza Fundacji Pro i zniszczenie samochodu tejże Fundacji, ma również na swoim „koncie” akcje wywieszania gejowskich flag na pomnikach.
Przy okazji zatrzymania Michała Sz. tęczowe towarzystwo urządziło niezłą zadymę w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu, po której, za czyny, które znane są z telewizyjnych relacji, zatrzymano kilkudzieścięciu najbardziej krewkich aktywistów tęczowego spędu. I teraz red. Najsztub wpadł na pomysł, by Michała Sz., a być może i pozostałych w/w „aktywistów” uznać za więźniów politycznych. Bzdura(?), czy kolejna próba, by znaleźć „na gwałt” bohatera, którego opozycja potrzebuje, jak sucha ziemia dżdżu, bo jej autorytety zużywają się z prędkością światła? Po Tusku, w PO i w kraju, wielkiej kariery nie zrobiła jego następczyni, Ewa Kopacz, szybko wypadł z gry Grzegorz Schetyna, jeszcze szybciej zużywa się Borys Budka, nie wypaliła kandydatura M.Kidawy-Błońskiej na prezydenta Polski, zawiódł i dalej zawodzi Rafał Trzaskowski, który ją zastąpił, zawalił sprawę prezydenckich wyborów kandydat Lewicy R.Biedroń, przepadł W.Kosiniak-Kamysz z PSL, Hołownia, „niezależny” kandydat TVN-u gdzieś się zgubił, to przyszedł czas na gejowskich zadymiarzy?
Trudno pomysły red. Najsztuba traktować poważnie, nawet zaproszony gość, który zdecydowanie zwolennikiem PiS, a obecnego ministra sprawiedliwości szczególnie, nie jest, ani razu nie powiedział otwarcie, że Michał Sz. spełnia kryteria więźnia politycznego. Red. N. uparcie lansował swój pomysł, twierdząc, że przecież Michał Sz. swoim zachowaniem kwestionuje porządek prawny obowiązujący w naszym kraju, to jak najbardziej zasługuje na miano więźnia politycznego. I przyrównał jego sytuację do sytuacji działaczy ZZ Solidarność, którzy występowali przeciwko PRL-owskiej władzy i doprowadzili do zmiany ustroju polskiego państwa. Przypomniał, że w tamtym czasie też trzeba było walczyć o prawo bycia więźniem politycznym, by być lepiej traktowanym, niż traktuje się pospolitych przestępców. Red. N. udaje, że nie wie, za co zatrzymano Michała Sz. a właściwie wie, bo przypomniał, że określenie czynów chuligańskich powstało za czasów PRL-u i również było wymyślone po to, by gnębić tych, którzy walczyli o wolność pozostałych. Może red. N. ma poczucie, że Michał Sz. „walczy” o jego wolność, ale, w moim przekonaniu, takiego poczucia nie ma zdecydowana większość naszego społeczeństwa. Gdyby Margota uznać za więźnia politycznego, to na określenie prawdziwych politycznych więźniów, chociażby takich, o jakich słyszymy teraz z białoruskich relacji, trzeba by było wymyśleć inne określenie, by nie umniejszać ich cierpienia.
Jest jeszcze inny aspekt sprawy wymyślonej przez red. N. Opozycja, a także wspierające ją liberalne media, uparcie odrzucały pogląd, że działacze LGBT+ tkwią w polityce po uszy, bo głosząc genderową ideologię chcą zdecydowanie zmienić porządek prawny obowiązujący w Polsce. Ciągle słyszeliśmy z tej strony, że LGBT+ to nie ideologia, że to prawa człowieka, a teraz okazuje się, że to jednak polityka. Czy ktoś poważny kupi rewelacje redaktora Najsztuba?
Najsztub w poczuciu pełnienia społecznej misji nawołuje kolegów dziennikarzy i opozycyjnych polityków, by wspólnie walczyli o prawo nazywania „tęczowych” działaczy, którzy naruszając prawo zostaną aresztowani, politycznymi więźniami. Zobaczymy, czy to lewacko-liberalne towarzystwo pójdzie na ten lep i zechce dalej się ośmieszać udając, że nie wie, o co w tym rozgardiaszu wokół LGBT+ chodzi.
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo