Juan Diego Juan Diego
132
BLOG

Zasada oznaczoności

Juan Diego Juan Diego Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Sprawa przejścia reprezentacji Polski w piłce nożnej na Stadion Śląski pokazuje jak w mikroskopie dużej rozdzielczości ukryty, mało znany, acz niezwykle interesujący świat.

Zdarzenia bowiem trzeba łączyć jak kropki na rysunku dla małych dzieci. Otóż PZPN to jest baaaardzo duża organizacja dysponująca baaaardzo dużymi pieniędzmi. Tam jest baaaardzo dużo stanowisk do obsadzenia.

Należy tylko znaleźć pretekst. Oczywiście takim pretekstem może być to, że tam są jeszcze żywe niedobitki PIS-u. Ale to coraz mniej kogokolwiek kręci. O wiele łatwiej jest zacząć od… dyskryminacji kobiet. Wiadomo, wszyscy się nimi interesują a one przecież są pomijane we władzach organizacji sportowych. Co prawda cały gabinet polityczny mini-sterstwa sportu to są „stare, polityczne działaczy”. Ale powie ktoś, że się czepiam. "Naszych nie ruszamy!", c'nie?

No więc mini-ster sportu wymyślił (błąd, on to tylko wypowiedział), że musi być urawniłowka: pól facetów i pól kobiet, wszędzie (z zaciśniętą szczęką). Mini-ster z zacięciem jakobina i z takim też bezwzględnym wyrazem twarzy tak powiedział. I basta i tak ma być. Kto tego nie zrozumie ten jest z PIS-u. Jak się takie pomysły kończą to się przekonali mieszkańcy Los Angeles, gdzie parytet w dowództwie fire brigade command był po połowie a może i nawet więcej. Oczywiście z punktu widzenia organizacji taki parytet jest dyskryminujący dla najlepszych w konkursach (miały takie być!). Bo przecież trzeba wybrać najlepszych i mogłoby się okazać, że kobiety stanowiłby 100% wybranej władzy, a przez parytet udziału nie będą tego miały. „Dobrze więc”, jak mówi asystent AI z Android-auto.

Na pierwszy ogień poszedł PZPN a nie na przykład związek wioślarstwa górskiego, bo tam zarząd siedzi w jednym pokoju i jest jeden prezes, jedna sekretarka, jeden czajnik i jeden wieszak na ubrania. No sorry, tam to może być sekretarka facetem i nikt na to nie zwróci uwagi. Co innego PZPN, c’nie?

PZPN się przeciwstawił, ba, ściągnął ludzi z UEFA (ale nie rudego, co to to nie, on jest za rządem, on ma swego sommeliera, pije dobre wina i ma własnego konia a wy nie, aha). Ten UEFA też była za Kuleszą. Więc mini-ster zapowiedział odwet i to taki, że w pięty pójdzie Kuleszy. No i wymyślił (a właściwie tylko to wypowiedział, no bo kto mógł to wymyślić koteczku?).

No i wymyślił (a raczej tylko ten pomysł wypowiedział). Ponieważ Stadion Narodowy jest pod kuratelą miasta Warszawy, więc nie byłoby trudności przekazać mu, aby drastycznie podniósł koszty najmu. No nie szach-mat i Kulesza leży na łopatkach. Aport.

Ech. Kulesza, powiatowy biznesmen załatwił go jak chłopczyka w krótkich spodenkach (a właściwie nie jego, tylko tego kto mu to podpowiedział). I zaczęło się. Pracownicy mediów (jak ognia unikam określenia "dziennikarz" w tym wypadku) rządowych ruszyli do boju. Pudelek też jest agendą rządową, bo tam też idzie przykaz jak glebić pisowską szarańczę. „Koniec Kuleszy!”. „Czy Kulesza zostanie wybrany na drugą kadencję?”. „Straszny błąd Kuleszy!”. Itd., itp.

Kulesza informacją o Stadionie Śląskim sprowadził chłopców w krótkich majtkach do parteru. Gdyby umowa ze Stadion Śląski doszła do skutku to były masakra dla Stadionu Narodowego. A co za tym idzie dla całej rzeczy urzędników, którzy z niego żyją jak pączki w maśle. Moje najlepsze wspomnienia piłkarskie to tylko Stadion Śłaski jakby co.

Zrobiło się niefajnie. Ten kto to wymyślił z wielkiego stratega stał się w jeden dzień malutkim, zawistnym pajacykiem. Szybko więc wymyślono, że należy wracać do stołu rozmów. Już bez parytetów w PZPN, bo szkoda róż, gdy płoną lasy, c’ne?

No i co dalej? Ten kto to wszystko wymyślił się wściekł na tego, kto to wymyślił (no kto to mógł wymyślić koteczku, no kto). Dostał pewnie fuhrii. No i co dalej. Winnym jest ten, kto to wymyślił? Nie! Ten kto to wypowiedział. Bo przecież oznaczałoby to upadek całej misternej tkanej świeckiej religii.

Jak się w tej sytuacji zachował Kulesza? Elegancko. Rozmowy? Tak, proszę bardzo. Pan mini-ster jest bardzo fajnym człowiekiem. Naszą troską jest to, aby kibice nie ponieśli kosztów wzrostu cen biletów. Wersal. Walec z Podlasia przejechał się po nie… europejskiej bucie. Trzeba teraz będzie wrócić do starych cen, o parytetach zapomnijmy (na razie). Otrzepać przeczołgane garnitury i udawać, że nic się nie stało. Dziecim się to jakoś wytłumaczy, choć będą miały łzy w oczach...

W normalnym kraju, porządny minister nie dąłby sobie tak jeździć jak po burej kobyle. Dlaczego mini-ster pozwala na to. Bo jest nikim. Bez swego pracodawcy byłby nikim w każdej firmie, ba, w we własnej działalności gospodarczej. Nigdzie dostałby takiego uposażenia. Łyka więc to poniżenie dumnie. "A, takie tam te poniżenia nie przekładają się na nic". Dziś są jutro ich nie ma jakby powiedział Kubuś Puchatek, c’nie?

Chciałbym zwrócić uwagę, że pracownicy mediów rządowych (nie wyłączając z tego Pudelka i innych tego typu mediów) mają napier… pisać na wszystkich frontach jaki ktoś (Kulesza) jest beee. Są już nawet sondy „Czy Kulesza powinien odejść”. Ponad 70% jest na tak (dzwonił ktoś do was z taką sondą?). Totalni. Na wszystkich frontach. Kulesza już może się pakować po takim sondażu.

No dobrze, ale żeby ten stan osiągnąć, trzeba latami zabiegać o takich wiernie oddanych żołnierzy. Skąd ich brać? Mam na to pewną hipotezę. Otóż zauważyłem, że mają oni wspólne cechy. Niezbyt dużą inteligencję oraz wy… walone w Kosmos ego. Wprowadziłbym więc jednostkę jeden D, która byłaby iloczynem wspólczynnika inteligencji i współczynnika ego. Oraz wprowadziłbym zasadę oznaczoności doboru osobników do takich oddziałów. O tak:

I * E << D

Gdzie I to wskaźnik inteligencji, E to jakiś wskaźnik ego. D jest stałą kosmiczną.

Ważne jest, aby każdy z tych żołnierzy miał ten iloczyn duuuużo mniejszy od 1-ego D. To gwarantuje stały i bezpieczny żołd, który pokrywa koszty stałych poniżeń, niezasłuzónych wybuchów fuhrii, etc. Ale one dziś są a jutro może ich nie będzie, c’nie? Zetrze się chusteczką i wrzuci do kosza i nikt nie będzie nawet wiedział.

I to się będzie kręcić do pierwszej większej bitwy.

 Potem nie ma już co zbierać z tego wojska.



PS> Poczytajcie "Króla szczurów". Do ostatniego akapitu. Kto czytał, ten wie o czym mówię.

Juan Diego
O mnie Juan Diego

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo