Został upokorzony. I to jak. Jest nagranie. Zrobione nietypowo, bo z góry. Łysiejący pan z ze zmierzwionymi włosami i trzęsącym się podbródkiem. Żadnego spojrzenia górę, ku niebu, z uśmiechem. No i jeszcze ta nordycka blondyna, potraktowała go jak chłystka, ktoś go filmował „od pleców”. Potem umizgi, siadanie z przysunięciem krzesła – że jakby coś poufale na ucho, ale ona była wzniosła – no i z tymi łamańcami i wygibasami przy siadaniu. I jej zachowanie mówiące, „no co tam, cóżeś nabroił w naszej sprawie?”. Mowy ciała nie oszukasz.
Żadnego przepraszam. Żadnej skruchy. Żadnego moja wina. Bobry, ruskie trolle. Nie, nie, to nie ja. To oni. To niemożliwe, abym ja Cezar się mylił.
Gdy wody opadły, po kilkunastu dnia upokorzenia wrócił do stolicy. Umył się, ogolił, założył świeżą białą koszulę (bez krawata, luz). Z obowiązkowym dużym pustym serduchem niczym elektryk z Matką Boża, która patrząc na jego pychę zamyka oczy. Już nie było latającego podbródka. Spokój i cedzenie słów. Bo musiał to upokorzenie odreagować. Sam i osobiście, bez posyłania w teren łomiarzy. To musiało mu smakować wybornie.
Zakpił sobie z ofiar powodzi bobrami. Ale czy tylko? Moim zdaniem to jest perfidna gra. Numer z bobrami nie ma żadnego oparcia w biologii, jest perfidnym kłamstwem. Dlaczego wiec zostało zastosowane? A co to za różnica jedno mniej, jedno więcej. Ale nie tylko. Do weryfikacji sprawności jak zareagują pretorianie. Do zbadania oddania wiernych oddziałów. Jeżeli zasięg był oczekiwany i akceptacja „winnych”, to znaczy, że możemy odetchnąć z ulgą, oddziały nie zmniejszyły się. Lenin powiedział, że czarne jest białe i kursanci ze zdumieniem patrzyli na siebie, że tego wcześniej nie zauważyli. Jeżeli uwierzyli i bronią tej bzdury to będą wierzyć bezkrytycznie i we wszystkie inne. Luz.
No właśnie, a jak to wszystko urągające rozumowi znoszą pretorianie? Czy pokornie znoszą publiczne razy biczem z haczykami na końcu? Znoszą z pokorą godną bycia podnóżkiem cesarskim. Ale, ale. Samo pokorne znoszeni może być odebrane jako nienawistne. A gdzie uśmiech? No właśnie. Afirmacja. A-fir-mac-ja!. Dlatego cebulaki i jarząbki zrozumiały dziejową chwilę. „Jeśli nie teraz, to kiedy?”. Cezar uwielbia pochlebców. A szczególnie takie, w trudnym dla niego okresie. Ave Cezar! „Może on spojrzy w notatnik swego kapciowego i tam odnajdzie moje nazwisko, skromnego nauczyciela historii i „kopnie” mnie do powiatowego kuratorium i będę mógł wizytować szkoły w powiecie. Sami rozumiecie”.
Został upokorzony. I to przez co, przez zwykłą wodę. On, który wymyślił „demokrację walczącą”. On, który miał za nic jakąś tam konstytucję. On, który łajał pięknoduchów mogących mieć niesmak, że postawi znak równości pomiędzy słowa „ja” i „konstytucja”. A mówił to chyba tydzień przed powodzią. Twardo artykułując, że wystrychnął ich na dudka albo wydutkał na strychu. Śmiejąc się im prosto w twarz.
Jego system ma zalążek katastrofy. Czym jest ten zalążek? Partyjniactwem, nepotyzmem, pochlebstwami, nieuctwem. Może w jakiejś części tak. Ale rdzeniem wszystkich rdzeni jego katastrofy jest Kłamstwo. Kłamstwo uznające siebie jako prawdę. Każdy, kto jest inżynierem automatykiem, cybernetykiem informatykiem, czyli wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z przepływem sygnałów i sprzężeniem zwrotnym wie, że nie może ono przekłamywać, bo może rozbujać układ sterowania katastrofalnie.
Można się zastanawiać, dlaczego ludzie odpowiedzialni za tamy, zbiorniki retencyjne nie działali zgodnie z regułami postępowania, z dobrą praktyką. Ono dlatego, że Cezar wydał wyraźny rozkaz: „Nie strzelać, czekać!”. On wie, jakich tumanów wybrał do zarządzania gdzieś tam na rubieżach swego imperium. Potraktował te wszystkie sygnały jako wymyślone przez nie za bardzo ogarniętych i spanikowanych, a miał przecież prorocki sen, że „będzie dobrze, będzie pan zadowolony”.
Jak się skończyło wiemy, ale zrozummy ich logikę myślenia. A gdyby faktycznie byłby tylko podtopienia lokalne, to co wtedy? Co z taką dobrą płacą otrzymaną za friko od Cezara? Przecież na to miejsce czeka wielu jarząbkowych cebulaków, albo cebulowych jarząbków. Można by dostać wilczy bilet i klapa wtedy na amen.
Za złamanie rozkazów Cezara mogłoby być marnie z pracą. Więc lepiej niech już dzieje się co się dzieje. Byleby tylko nie podpaść Cezarowi.
Algorytm napisany dla wcale nie pięknej katastrofy.
-Synu?
-Tak Milordzie.
-Wróciłeś.
-Tak, wróciłem. Matula źle się ma, trzeba było wracać.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo