Ciekawi mnie co sobie pomyślał sobie potencjalny czytelnik przyzwyczajony do – hmm – dziennikarstwa nagłówkowego, zgodnie z którym, jeżeli w nagłówku jakiejś wiadomości w mediach elektronicznych jest pytanie, to wewnątrz będzie zaprzeczanie temu pytaniu. U mnie nie ma znaku zapytania, ale wyćwiczone nawyki mogą pozostać. Stąd moja ciekawość. Dotyczy to tylko mediów elektronicznych, ponieważ pytanie przykuwa uwagę, zaciekawienie powoduje akcję „a przeczytam, pewnie jeszcze raz wyjdę na głupka, ale co mi tam”. Ale za tym klikiem idzie akcja Google Analitycs i idzie „klikalność”. I tylko o to chodzi. I co ciekawe, w pamięci czytelnika, w jego podświadomości zostanie to pytanie, a nie to co pod nim było. No niestety, ale dr Goebbels był wybitnym badaczem zakamarków duszy ludzkiej. Wszyscy korzystają, nikt się nie przyznaje.
U mnie w nagłówku notki jest jedno słowo twierdzące z wykrzyknikiem. No bo po prostu nareszcie jest. Program dojechał! Dojechał z opóźnieniem spowodowanym przez strajk niemieckich kolei. Ale nie da się ukryć, że długo oczekiwany i skrywany przez PIS-em, który mógł go ukraść. No bo – jak powszechnie wiadomo – są to złodzieje. Na szczęście tym razem nie udało się. Bo przed wyborami był skrzętnie ukrywany. A katechetka Iza drżała z obaw, że jeżeli się go ujawni przed wyborami, to PIS go zajuma. Teraz, po wyborach, odetchnęła z ulgą. Co trzeba mieć we łbie, aby takie kretyństwa łykać. Nieodgadnione są meandry ************** sposobu poznania świata.
Donald Tusk peregrynując cały kraj przed wyborami pozwolił sobie na chwilę słabości i powiedział, że „muszę kłamać, bo chcę wygrać wybory. Nie chcę być jak ten co mówi prawdę i przegrywa wybory”. Może to nie jest jota w jotę dokładnie treść jego wypowiedzi, ale sens wypowiedzi był właśnie taki. ********* potakiwały głowami, że rozumieją konieczność historyczną i wybaczają. Bo w czasie kampanii najważniejsze było ***** ***, ***** ***!
No bo sobie wyobraźmy taka oto sytuację. Przewodniczący mówi tak: „nie będzie atomu, nie będzie ce-pe-ka, nie będzie portu kontenerowego w Szczecinie, nie będzie 60k bez podatku, niczego nie będzie (za klasykiem tematu)”. Tego mogła nie znieść cześć co bardziej rozsądnych ********** I co wtedy? Sromota. A tak jest nadzieja na Woooolną Pooolskę!
Nie udało mi się po wyborach rozmawiać z jakimś znajomym **********, więc nie wiem jakie racjonalizacje im się lęgną teraz w głowach. Mogę gdybać, a że atom jest be a nie ce, bo może wybuchnąć, a że po co nam porty kontenerowe i zasłanianie zachodów Słońca, a że ce-pe-ka za duże, bo trzeba nam lotnisk w powiatach, etc., etc. Mówić szczerze, to nie spodziewam się rewolucji. Raczej mam przekonanie, że nic się nie zmieni w ich mentalu, ponieważ oznacza to wykluczenie i śmierć cywilną z ich plemion i szczepów. Oznaczać to będzie utratę dotychczasowych znajomych, z biegiem czasu zmianę miejsca pracy, która stanie się nie do zniesienia w gronie nienawistników. A śmierci – w takiej czy innej postaci – nie lubimy. Chyba, że tkwienie w zakłamaniu okaże się na tyle intensywnym dyskomfortem, że spakują swoje manatki i udadzą się w wewnętrzną emigrację. Możliwe, że rozpoczną nowe życie jako „apolityczni”. A może też spotkają podobnych do siebie i zaczną tworzyć nowe gminy. Nie wiem. Nie ogarniam ich świata.
Z perspektywy tego co widziałem ostatnio w Sejmie wynika, że wyborcy są jedynie mięsem armatnim. Liczy się sponsor i jego kasa. No bo przecież nie są oni harcerzykami, ale twardymi graczami o twardą kasę. To może lepiej byłoby aby w przyszłości transmisje z obrad Sejmu zawierały napis na pasku: ”audycja zawiera lokowanie produktu”, „dziś sponsorem transmisji jest producent prezerwatyw”. Czytelnie i z jasnym przekazem. A nie, że „w trosce o los obywateli”.
Z dnia na dzień coraz bardziej proroczo zaczynają brzmieć słowa Marka Twaina: „Niczyje zdrowie, wolność ani mienie nie są bezpieczne w dniu, w którym obraduje parlament”.
-Milordzie?
-Tak synu.
-Jak myślisz, czy Jan Kulczyk zmartwychwstanie w Wolnej Polsce?
-Po tym co teraz widzę to może to być bardzo prawdopodobne.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo