Czy ktoś zauważył może jakąś obietnicę, jakieś „100 zmian lub obietnic” czy coś takiego, w którym byłaby mowa o Pegasusie? Ja nie widziałem. Cicho jak makiem zasiał. Pytam za znajomych, którzy - wiecie, rozumiecie – uważali, że Ziobro z pistoletem w ręku ich podsłuchuje. Jakoś tak teraz pod murami się przemykają. A przecież jest naaareszcie Wolna Polska!
Z tym Pegasusem to jest w ogóle to jest niezwykle ciekawa historia. Historia inżynierii społecznej rozkręcanej – tak myślę – za duże pieniądze dla ubogich, a małe dla inwestorów. Czyli interes z obiema stronami w pełni usatysfakcjonowanymi. Wyobraźmy sobie oto taką sytuację. Jest sobie znana izraelska firma specjalizująca się w metodach przechwytywania rozmów telefonicznych. Nie ma sobie równej w świecie. Koszą na tym kasę jak trawę na łące. I nagle pojawia się jakiś nieznany w świecie, malutki uniwersytecik w Kanadzie, którego kilku pracowników stwierdza, że posiadają dowody na to, że PIS podsłuchuje opozycję z niemieckiej republiki demokratycznej. No Qń by się uśmiał. Bo prawdopodobnie Qń to wszystko wyssał z palca.
Każdy, kto działa na polu ogólnie pojętego security w telekomunikacji lub komputerach narysuje – o ile nie jest zaczadzony ideowo – kółko na czole. A temat w mediach był wałkowany przez kilka miesięcy. Dlaczego? Bo specjaliści w tym temacie stanową znikomy procent odbiorców tego kłamstwa. Bo przeciętny zjadacz chleba nie może tego zweryfikować w żaden sposób, bo nie ma takiego kogoś w otoczeniu. Proste? Niesamowicie.
Druga sprawa. Gdyby faktycznie potrafili zrobić to co Żydzi, to rzuciliby robotę gryzipiórków w uniweryteciku i założyliby „The Any Company” i kosiliby kasę tak samo jak oni. Ale nie. Oni wolą nadal podlegać jakiemuś rektorkowi na jakimś uniwersyteciku. Tacy są! Ideowcy jak radzieccy pionierzy.
Ja wiem. Wyjdzie Tusk i powie: „Uroczyście ślubuję, że nigdy więcej Pegasus nie zostanie użyty wobec żadnego obywatela Polski”. Ok. Nie, no jasne. Super. No brawo kurna.
Można też zorganizować jakieś doroczne topienie Pegasusa. Będzie to pochód, na początku będzie na kółkach jechał Pegasus. Prawie jak Miś z Bareji. Za nim będziesz szedł Tusk, Qń i reszta. Tłum szedłby na most Poniatowskiego, tam Pegasus byłby podpalany i wrzucany do Wisły. Jakiś członek, który miał największą ilość hejtów na PIS mógł by dostąpić zaszczytu obrzędu Porwania Ostatniej Faktury (za usługę Pegasusa). „Eee, przesadzasz”. A dlaczego nie. Powyższe przykłady z inżynierii społecznej wydają się znawcom równie durne, wręcz kretyńskie. A działają. Gdyby to wszystko jeszcze spiąć z jakimś „Świętem Odrąbywania Młotem i Kilofem od KRS-u” (dziś słyszałem o takiej oddolnej inicjatywnie z niemieckiej republiki demokratycznej). To byłaby dopiero gratka.
- Milordzie?
- Tak synu.
- Po co oni to robią, po co ten cyrk?
- Bo tam nic więcej nie ma.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo