Wygląda to bardzo interesująco. Piewcy praworządności jakby zniknęli z życia publicznego. Nie wiecie co się z nimi stało? Znikli jak kamfora. A tu trzeba wstać i grzmieć: konstytucja, konstytucja!
Bo oto do Brukseli jedzie jeden z liderów jednego z ugrupowań startujących w wyborach. Jedzie po kasę, która uroczyście obiecał był w mieście Sopot. Nikt go nie sprawdzał wariografem po tym wystąpieniu i uroczystej przysiędze, ale zostawmy to tym, którzy mu bezgranicznie ufają niczym szczury szczurołapowi. I tu zaczyna się jazda. Bo tenże przewodniczący pojechał tam z pominięciem konstytucyjnie wybranego rządu i w szczególności z pominięciem ministra spraw zagranicznych. Dodam, że rząd ten jest uznany przez UE i ma w niej swego ambasadora. I jakoś tak dziwnie to wygląda, tak mało konstytucyjnie. No ale pojechał, wrócił i przesunął termin przelewu na grudzień. Czyli jak to kiedyś było? „Odniosę się do tego na konferencji prasowej w poniedziałek”. Czyli „pisz do mnie na Berdyczów”. Albo jak z tym pytaniem „czy w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody?”. Kto wie co to było Radio Erewań temu nie musze tłumaczyć. Kto nie wiem niech skorzysta z chatGPT lub innej wyszukiwarki.
No ale ok, powiedzmy, że jednak będzie tak wpływowym, że ten przelew przyjdzie w grudniu. Ale skoro nie przyszedł teraz, to wcale nie jest pewne, że odbiorcą będą miłujący przewodnictwo Niemiec w Europie. Ale załóżmy, że przyjdzie w grudniu. Co to realnie znaczy? To znaczy, że KPO pochodzące z pieniędzy członków UE, w tym i składki Polskiej odprowadzanej przez ostatnich osiem lat przez rząd polski mogą być tylko dostępne dla tych, którzy blokowaniem jej Polsce konsekwentnie stali przez ostatnich kilka lat. I teraz gdy się pojawiła perspektywa otrzymania ich zaświeciły się im oczy i ręka z guzika Nein przesunęła się na guzik Ja. Ale co to dalej znaczy? Ano znaczy, że obcy podmiot politycznie, brutalnie, w świetle kamer robi wał wyborczy na całą Europę. Nie szczypie się, że może to nie wypada, nie pieprzy się w tym politycznym tańcu. Dlaczego robi ten wał? Dlatego, że są zaprzańcy nie uznający polskiej racji stanu, gotowi się zaprzedać dla osiągnięcia własnej korzyści. Ale co to dalej znaczy? Otóż znaczy ni mniej ni więcej, że w oczach Niemiec (nie owijajmy w bawełnę jakimś UE) jest w Polsce znaczna grupa ludzi, która nie posiada podmiotowości politycznej. Którą można *****. Dlaczego? Dlatego, że są zaprzańcy nie uznający podmiotowości politycznej tej grupy, gotowi uznać ją za Żydów za okupacji niemieckiej (do jakiej grupy się w takim razie zaliczają pominę milczeniem w tym kontekście). Nie wiem, nie słyszałem niczego o jakichś nowych Ustawach Norymberskich dla pisiorów. Czy coś przeoczyłem? Czy pomni na to jak skończyli autorzy wyżej wymienionej wolą to zrobić bez ustawy? Ale panie i panowie „Europejczycy”: konstytucja, konstytucja!
Ciekawym przypadkiem, który w momencie chciałbym przenalizować jest Szymuś. Szymuś po spotkaniu z Prezydentem raczył był wylać swoją frustrację. Powiedział, że poprzednie osiem lat to były zbrodnie reżimu, osiem zmarnowanych lat. No to cofnijmy się w czasie. W tych latach Szymuś pracował w dużej korporacji i myślę, że zarabiał porządne pieniądze. Ludzie stawiający się komunizmowi przed rokiem 1989 klepali biedę, byli wyrzucani pracy, zmuszani do emigracji. Potem Szymuś zapragnął przełożyć swoją wysoką oglądalność na dobry wynik wyborczy w wyborach prezydenckich. Czy ktokolwiek z walczących komuną w PRL miałby szansę na to? Szymuś myśli, że w PRL bardziej niż za PIS. No żadna bezpieka go nie wsadziła na cztery-osiem na dołek w komendzie MO. Ale skąd on może o tym wiedzieć. Skąd mogą o tym wiedzieć panie pochylające się nad jego łzami i drgającym podbródkiem. No ja rozumiem, że jest taki typ kobiet, które otaczają matczyną opieką starych byków. No ale idźmy dalej. Szymuś założy ł sobie partię polityczną (nie wiem co znaczy te 2050, rozumiem, że baaardzo daleko, tak daleko, że ho, ho). Mógł sobie struktury budować jawnie, bez metod konspiracji i wybierania ludzi z siatki. Potem stanął do wyborów parlamentarnych i coś tam sobie skubnął, Był nawet na spotkaniu z Prezydentem i rozmawiał o Wielkiej Polityce. Coś o czym większość polskich dzieci może tylko pomarzyć. Co w takim razie chce nam zakomunikować Szymuś?
Ale nie tylko Szymuś, jest ich cała masa z przewodniczącym na czele. Otóż zanim się zaczął formować nowy rząd już ogłosili oni byłe, że „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Przez ostatnich osiem lat nikt nie kwestionował wyników gospodarczych. No chyba, że amerykańskie agencje ratingowe zostały opanowane przez PIS. Zastanawiał się ktoś dlaczego tak jest?
Przenieśmy się do końcówki lat 50-tych, na Kubę. Rządził ją wtedy zły dyktator Fulgencio Batista. Obalili go dobrzy rewolucjoniści kubańscy z Fidelem i Che Guevara na czele. Objęli rządy i Che przypadło ministerstwo finansów. Ale finanse były antyrewolucyjne. Pieniądz nie chciał się słuchać Che, co doprowadzało go do frustracji. Porzucił był fajny stolec ministerialny na rzecz nieustającej walki klasowej, z karabinem w ręku. Opanował go całkowity obłęd rewolucyjny. Już nie idee – panie, kto by w to wierzył – lecz zwykłe mordowanie. Są do dziś w naszym kraju ludzie, którzy tej wiedzy nie chcą przyjąć do wiadomości. Żyją nadal przekazem z początku lat 60-tych ubiegłego wieku. A do tej pory po Kubie jeżdżą samochody amerykańskie z okresu rządów krwawego Batisty, który po tym co zrobili bandyci spod znaku Che i Fidela był potulnym barankiem.
Czyli jaki jest wniosek? Utrzymać falę emocji sprzed wyborów. Za wszelką cenę. Utrzymać napięcie w masach i ich mobilizację. Cały czas bujać łodzią i wskazywać winnego tej sytuacji. Bo może być tak, że pieniądzem nie da się sterować tak jak zaczadzonymi. Wtedy pod ręką zawsze jest PIS, który to był właśnie podpalił Reichstag. Walka klasowa nie skończy się z zamknięciem ostatniego pisiora w obozie resocjalizującym. Gdy przewodniczący wrócił do naszego biednego kraju z wysokiego stolca powiedział, że ma pomysł na pokonanie złego dyktatora-kaczora. Po niezbyt długim czasie zorientowałem się na czym ma polegać ta metoda. To Vie-Nam! To metody komunistycznego Viet-Kong. Nieustanne walenie prętem po klatce. Nieustane nękanie na całej długości fali. To wyciąganie z brudnego palucha afer żyjących trzy dni. I za trzy dni znowu nowa tak samo wyssana. Kłamać, kłamać, kłamać! Kłamać i cały czas mówić, ze to inni kłamią. Robić to tak aby był cały czas ślad w pamięci. Młócić tak codziennie to aż do bólu. Tak aż zamknięci w niej zaczną błagać aby przestali walić. Za każdą cenę.
Szymuś, wybory to zaloty do Polski. Rozpalasz ją jak kobietę. Ulega coraz bardziej, w końcu widać, że jej oczy zapalają się a hormony wychodzą porami, chce ci się oddać a ty co? „Bo wiesz, ja, ja, ja wiem, ze to było coś we włosach, szukam i nie mogę znaleźć. Wiesz ja musze pójść do piwnicy, kran przecieka.” Jakoś trzeba tę sromotę przykryć pokrzykiwaniami, dodawaniem sobie męskości twardości, ale coś przeminęło z wiatrem i nie wróci choćby nie wiem co.
I na koniec coś o zrywaniu pęt zniewolenia, który przebija z wypowiedzi *****pisów. Otóż jest taki dowcip o tymże.
Blada twarz została złapana przez czerwonoskórych, przywiązali ją do pala i już mają ją skalpować, ale jakiś głos wewnętrzny podpowiedział jej:
- Napnij swoje mięśnie z całych swoich sił, a puszczą twoje więzy.
Blada twarz zrobiła tak. Faktycznie więzy puściły. Znowu głos wewnętrzy podpowiedział:
- A teraz chwyć topór i zabij syna wodza.
Blada twarz bez wahania wykonał polecenie głosu. I wtedy głos wewnętrzny refleksyjnie wyznał:
- No teraz to się wpieprzył na całego…
Inne tematy w dziale Społeczeństwo