Juan Diego Juan Diego
307
BLOG

Pieprzony los zdrajcy

Juan Diego Juan Diego Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Ojkofobia jest straszną chorobą. Nie powoduje wysypki na całym ciele, nie powoduje gorączki lub wymiotów a jest przerażająca w swoich objawach. Bo oto osobnik z dnia na dzień zaczyna obłąkańczo nienawidzić miejsca, które było jego domem, w którym się wychował i wzrastał. Sama myśl, że jest się – na przykład - Polakiem musi piec jak pokrzywa. Dzień i noc. No straszne. Wtedy wszystko co może się choć w jakimś najmniejszym kawałku kojarzyć się z Polską będzie doprowadzać do agresji. Problem ojkofobii dotyczy indywidualnego osobnika. Wstyd się do niej przyznać, afiszować. Zwykle zapada się na nią i trwa w niej w piekącej samotności.

Widuję takich osobników w mediach, ale i widuję w realnym otoczeniu. Miotane słowa z brakiem prawidłowej wentylacji płuc, mówione na przydechu, w dużych emocjach, rozszerzone źrenice przy próbach argumentacji przeciwnej, głos męski przechodzący w coraz bardziej piskliwy świadczą o objawach owej choroby. Ojkofobia jest jedną z najbardziej ostrych odmian nienawiści. Zamyka osobnika w więzieniu własnych przekonań. Jest niezwykle mocnym spoiwem przekonań. Praktycznie nie do ruszenia.

Kto na nią zapada? Powodów może być wiele i ale kompletnie nie uzasadniających nienawiści do całej Ojczyzny. Ot choćby taki, że osobnika dotkniętego tą chorobą maltretował w dzieciństwie ojciec, który był Polakiem. Czy wystarczy aby zrobić sobie projekcję nienawiści do z ojca na całą Polskę? No można. Innego rzuciła dziewczyna, piękna Polka. Lepiej o niej zapomnieć, a całą winę przelać na… Polskę właśnie.

W czasie zimnej wojny między USA a Sowietami, w USA, jeden z agentów KGB powołał do życia świetnie działającą siatkę wywiadowczą. Powołał ja na bazie… klubów anonimowych alkoholików. Każdy z członków tego klubu robił projekcje swoich małych nienawiści - spowodowanych najróżniejszymi życiowymi zranieniami - na całą swoją Ojczyznę. Te zranienia doprowadziły go do rozpaczy kojonej chwilowo przez alkohol. Ale problem zamiast się zmniejszać zaczynał się potęgować. A wtedy pojawia się ktoś, kto doprowadza osobnika do innych tak samo myślących i pokazuje, o patrz, nie jesteś sam! Jest nas wielu.

Samotny ojkofob jest z punktu widzenia siły politycznej kompletnym zerem. Ale jeśli ktoś powie: „ja też nienawidzę Polski tak jak ty. Jest nas wielu. Połączmy nasze siły”? O, to wtedy mamy problem. Rozproszone bezładnie domeny magnetyczne nagle się zwrócą w jedną stronę i zaczną generować silne i jednolite pole magnetyczne. Kto czytał „Niezwyciężonego” Lema ten wie o czym mówię. Wielkie chmury malutkich magnetycznych obiektów, gdy się złączyły, wytwarzały tak gigantyczne pole magnetyczne, że niszczyły mózgi osobnikom poddanym ich działaniu.

Ojkofob jako człowiek chory na własną Ojczyznę potrzebuje nowej. No taki już człowiek jest. Jak go ktoś zorganizuje w taki wspólny ruch to będzie wdzięczny, bo nie dość, że będzie leczył się z jednego schorzenia to dostanie zupełnie nowiutką i pachnącą Ojczyznę.

Partia oparta o ruch ojkofobów jest niezwykle zwarta i silna. Czy ona potrzebuje jakiegokolwiek programu? Nie. A po co? Jej w zupełności wystarcza nienawiść. Oraz poczucie siły płynącej z seansów nienawiści prowadzonych przez medium nienawiści, które łagodnym głosem będzie przekonywać o tym, że to co robią w tym nowym wspaniałym, wspólnym świecie to jest czysta… miłość. No tego to nawet Orwell nie wymyślił. To nie Orwell a raczej jakiś nowy Kaszpirowski.

Jeden z carów powiedział o Polakach, że dzieli ich na dwie grupy: tych którzy z nim walczą i tych, którzy mu schlebiają. Pierwszych nienawidzi. Drugimi gardzi.

Ojkofob pierwszej, swojej Ojczyzny nienawidzi. Za jakiś czas się dowie, że druga nim gardzi.

No z deszczu pod rynnę.


Juan Diego
O mnie Juan Diego

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo