Juan Diego Juan Diego
212
BLOG

Interesujący przypadek

Juan Diego Juan Diego Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Oskar nienawidził Polski. Nienawidził tak, że go dosłownie zatykało, gdy o niej pomyślał. Co innego Niemcy. Był pod ich wrażeniem. Czystość, porządek, gospodarność. Te cechy mu imponowały. Jak na mieście widział Merca – obojętnie, nowego lub starego – to odwracał za nim wzrok jak za interesującą kobietą.

 Najgorzej było jak RFN przyjechało do Warszawy na mecz Polska na stadionie XX-lecia. Kochał futbol. Koledzy zaprosili na wspólne oglądanie i musiał w sobie tłumić radość, gdy Niemcy strzelili nam gole. Wtedy w ich składzie grali Muller, Backenbauer. Mieli niezły całkiem skład. Ale żeby im kibicować? W niecałe dwadzieścia lat po zagładzie Warszawy?

 Nienawidził żyć tu, w tym polskim syfie. Pierwsza okazja i zabrał się do RFN. Zupełnie inny świat. Jakby inne całkiem powietrze. Coś tam wziął ze sobą do sprzedawania na deptaku. Szło tak sobie. Biednie. Ale któregoś dnia podszedł do niego gość, ubrany jak hippie, ale schludnie i czysto. Zapytał po niemiecku, czy moglibyśmy porozmawiać. Oskar zgodził się. Już po chwili wiedział, że idzie o łagodne, ale zakazane narkotyki. Wizja łatwego zarobku była przekonująca przy obecnej bryndzy.

 Został przeszkolony jak ma potencjalnym klientom sygnalizować, że ma „ten towar”. Jak się zachowywać jak policja złapie. Szło dobrze. Prosty łatwy zarobek, solidny zarobek. Szło tak, do pewnego momentu. Podszedł do niego gościu wyglądający na ćpuna. Zapytał, czy „ma to”. Gdy już podał „towar” i wyciągnął rękę po zapłatę, tamten wyciągnął odznakę policyjną i za chwilę było przy nim dwóch drabów, nie znoszących sprzeciwu. Wylądował na komisariacie.

 Na komisariacie rutynowe przesłuchanie. Oskar szedł w zaparte. Twierdził, że nie handlował narkotykami i powiedział, że w życiu nie widział podstawionego policjanta- ćpuna. Policjanci z wydziału walki z narkotykami zaczęli się coraz bardziej irytować. Oskar miał polski paszport, więc ubliżali mu jako Polakowi. Oskar czuł jak jest smagany tą znienawidzoną polskością.

 W pewnym momencie poirytowany policjant powiedział do drugiego:

- Hans, idziemy z nim na wariograf.

 Wstali poszli z Askarem do innego pomieszczenia. Podłączyli go do wariografu i zadawali kontrolne pytania twierdzące. O nazwisko, imię, datę urodzenia, etc. Wariograf zachowywał się bez zgłaszania problemu. W pewnym momencie zaczęły się testy odpowiedzi fałszywych, pytania były prawdziwe, ale odpowiedzi musiały być fałszywe. Policjanci wlepiali wzrok w wariograf, który niczego nie wykrywał, milczał jak zaklęty.

 Zaczęły więc padać pytania o handel narkotykami. Oskar jednak odpowiadał, że nie handlował. Nigdy nie widział człowieka ubranego w stylu hippie, ale czysto i schludnie. Wariograf nic nie sygnalizował. Oszołomiony policjant chwycił za telefon i rzucił krótko do słuchawki:

 -Jurgen, przyprowadźcie tego hippie do pokoju z wariografem.

 W drzwiach stanął ubrany jak hippie mężczyzna, który zaproponował sprzedaż narkotyków.

 - Poznajesz go?

 - Pierwszy raz go widzę w życiu.

Policjanci stali jak zahipnotyzowani wpatrując się w wariograf. Milczał jak zaklęty. Odłączyli Oskara od wariografu i zaczęli robić testy na sobie. Urządzenie rozpoznawało u nich mówioną prawdę i fałsz. Urządzenie było sprawne. Zapadła cisza. Usiedli, wyciągnęli papierosy, palili w milczeniu.

 - Co z nim robimy?

 - Trzeba go przekazać wyżej.

 - Wywiad?

 - Tak.

 Policjant wstał, sięgnął po wewnętrzną książkę telefoniczną, wyszukał telefon sekretariatu wywiadu.

 - Hans Bohm, wydział walki z narkotykami, poproszę o pilną rozmowę z szefem.

 Sekretarka przełączyła rozmowę na wewnętrzny numer telefonu, po chwili w słuchawce odezwał się głos:

 - Wilhelm Canaris, słucham.

 - Hans Bohm, wydział walki z narkotykami. Mamy dla pana niezwykle interesujący przypadek…


Juan Diego
O mnie Juan Diego

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo