Trump, Zełeński, kryzys, komentarz, geopolityka, wojna, Rosja, Vence, III wojna światowa, negocjacje
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski spotkał się roku w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Było to spotkanie o niezwykle napiętym przebiegu, które zakończyło się otwartą kłótnią i przerwaniem rozmów. Poniżej anlizuję oficjalne ustalenia ze spotkania i ich wpływ na wojnę ukraińsko-rosyjską. Ponieważ lubię to spojrzę też na teorie spiskowe krążące wokół tej wizyty...
Spotkanie, które miało pierwotnie służyć wzmocnieniu współpracy USA–Ukraina, zakończyło się fiaskiem. Nie osiągnięto żadnego porozumienia, a planowane podpisanie umowy o wspólnym wydobyciu ukraińskich surowców (tzw. minerals deal) zostało odwołane . Atmosfera początkowo była poprawna, jednak dyskusja przerodziła się w bezprecedensową kłótnię przy świadkach z mediów. Trump wraz z wiceprezydentem JD Vance’em zarzucili Zełenskiemu brak szacunku i wdzięczności za amerykańską pomoc. W ostrych słowach dali do zrozumienia, że USA mają dość „płacenia rachunków” za Ukrainę i że “karty nie są po jego stronie” (czyli po stronie Zełenskiego). Prezydent Trump stwierdził, że Zełenski nie jest “gotowy na pokój”, skoro nie chce pójść na ustępstwa, i oskarżył go o “igranie z życiem milionów ludzi” oraz potencjalnym wywołaniem III wojny światowej.
W wyniku sprzeczki przerwano negocjacje i poproszono ukraińską delegację o opuszczenie Białego Domu. Planowana wspólna konferencja prasowa została odwołana. Biały Dom wydał po spotkaniu ostre oświadczenie ustami rzeczniczki Karoline Leavitt, która oceniła, że Amerykanie mają dość finansowania wojny, a Zełenski „nie dostrzega praktycznej rzeczywistości tej wojny”, sugerując jego niechęć do zakończenia konfliktu. Padły również słowa o “braku szacunku wobec Amerykanów” ze strony ukraińskiego prezydenta. Zełenski, z kolei, próbował przekonywać Trumpa, by ten nie szedł na kompromis z Władimirem Putinem, którego nazwał „mordercą”, jednak te argumenty spotkały się z negatywną reakcją gospodarzy.
Zerwanie rozmów i pogorszenie relacji z kluczowym sojusznikiem ma poważne konsekwencje dla trwającej wojny. Prezydent Trump zagroził wręcz wycofaniem wsparcia USA dla Ukrainy, jeśli Zełenski nie zgodzi się na zawarcie pokoju na warunkach akceptowalnych dla Waszyngtonu. “Albo zawrzecie porozumienie, albo my się wycofujemy – a jeśli się wycofamy, będziecie musieli walczyć sami. To nie będzie nic przyjemnego” – powiedział Trump, jasno stawiając ultimatum. Taka postawa oznacza osłabienie pozycji Ukrainy na arenie międzynarodowej i potencjalne “wystawienie jej na ryzyko” w konflikcie z Rosją. Dotychczas Ukraina była w dużej mierze zależna od zachodniego – zwłaszcza amerykańskiego – wsparcia wojskowego i finansowego. Teraz kontynuacja tej pomocy stoi pod znakiem zapytania, co cieszy Kreml. Jak zauważył lider amerykańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów Hakeem Jeffries, takie działania “ośmielają Władimira Putina” i są de facto nagrodą dla agresora.
Europejscy sojusznicy Ukrainy zareagowali alarmem. Wielu z nich otwarcie wsparło Zełenskiego po incydencie, podkreślając, że “nie wolno mylić agresora z ofiarą” konfliktu. Pojawiły się inicjatywy, by Europa zapewniła Ukrainie gwarancje bezpieczeństwa na wypadek zawarcia pokoju z Rosją, skoro Stany Zjednoczone przestają być pewnym gwarantem. Jednocześnie wzrosło ryzyko presji na Kijów, by ten poszedł na ustępstwa terytorialne wobec Moskwy. Rosja od dawna domaga się, by Ukraina zrezygnowała z aspiracji do NATO i uznała rosyjską aneksję części terytoriów. Po spotkaniu w Białym Domu Trump zdaje się skłaniać ku narracji, że “Putin chce zawrzeć umowę”, a więc ukraińskie władze powinny również dążyć do kompromisu. To budzi obawy, że warunki ewentualnego pokoju byłyby dla Ukrainy niekorzystne, utrwalając zdobycze terytorialne Rosji w zamian za zakończenie walk. Sam Zełenski przyznał, że piątkowa konfrontacja “nie była dobra dla obu stron”, a ukraińskie społeczeństwo z niepokojem zastanawia się, czy strumień pomocy z USA nie zostanie teraz przycięty.
Teorie spiskowe i narracje wokół spotkania
Tak głośny i kontrowersyjny incydent wywołał falę teorii spiskowych oraz propagandowych narracji w mediach i internecie. Rosyjskie źródła propagandowe przedstawiły spotkanie jako dowód na to, że Zełenski jest tylko “tresowanym zwierzęciem” Zachodu, które zostało skarcone przez swojego pana. Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew z satysfakcją komentował, że “bezczelny knur dostał w końcu solidne lanie w Oval Office”, nazywając ukraińskiego lidera “nieukładnym pupilem” USA. Z kolei rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa szydziła, iż to “cud”, że Trump i Vance powstrzymali się od uderzenia Zełenskiego podczas kłótni. Według niej ukraiński prezydent “gryzie rękę, która go karmi”, czyli pluje na pomoc zaoferowaną przez Amerykanów. Takie wypowiedzi wpisują się w stałą linię Kremla: przekonać świat (i być może samych Ukraińców), że Waszyngton porzuca Kijów, a prezydent Ukrainy stracił poparcie i kontrolę. Rosyjskie media określiły nawet zachowanie Zełenskiego jako “samobójstwo w Białym Domu”, sugerując, że politycznie zaszkodził sobie śmiertelnie.
Nie zabrakło również teorii spiskowych dotyczących samego Donalda Trumpa. Jego nagła skrajna niechęć do dalszej pomocy Ukrainie ożywiła dyskusje o rzekomych powiązaniach Trumpa z Kremlem. Wpływowy amerykański portal The Hill przypomniał nowe rewelacje byłych agentów KGB sugerujących, że Trump mógł zostać zwerbowany przez radziecki wywiad już w latach 80. Hipotezy o tym, że Trump działa pod dyktando Moskwy, ponownie zaczęły krążyć – podsycane faktem, że to właśnie retoryka Trumpa pokrywa się z żądaniami Putina (np. naleganie na natychmiastowe wybory na Ukrainie i zawieszenie pomocy wojskowej). Choć brzmi to sensacyjnie, komentatorzy zauważają, że Kreml z pewnością korzysta politycznie na konflikcie między Trumpem a Zełenskim. W internecie pojawiły się też skrajne interpretacje spotkania – od teorii, że awantura została ukartowana (np. by Trump mógł uzasadnić odcięcie pomocy Ukrainie), po pomysły, że Zełenski celowo doprowadził do spięcia, aby otworzyć Europie oczy na prorosyjskie nastawienie nowej administracji USA. Tego typu spekulacje trudno potwierdzić konkretnymi dowodami, lecz ich obecność pokazuje, jak żywe emocje wywołało to wydarzenie.
Po amerykańskiej stronie media prawicowe i społecznościowe również huczały od komentarzy. Pojawiła się narracja przedstawiająca Zełenskiego jako niewdzięcznego petenta, który „ośmielił się krytykować dobroczyńców”. Skrajnie prorządowe portale sugerują wręcz, że Ukraina marnotrawi otrzymaną pomoc, a Trump celowo “zdemaskował” Zełenskiego przed kamerami. W ciągu godzin od spotkania Biały Dom zapowiedział przyspieszenie audytu amerykańskiej pomocy dla Ukrainy w zakresie potencjalnych defraudacji i nadużyć. Do zespołu kontrolerów dołączył Elon Musk jako szef specjalnego Departamentu Efektywności Rządu, co samo w sobie stało się pożywką dla teorii (Musk bywa oskarżany przez krytyków o prorosyjskie sympatie). Według anonimowego urzędnika administracji już “znaleziono pewne nieprawidłowości” w wydatkowaniu środków dla Ukrainy. Zwolennicy Trumpa podchwycili to, twierdząc że “afera w Gabinecie Owalnym” obnażyła rzekomą korupcję ekipy Zełenskiego, choć dotąd nie przedstawiono na to dowodów. Takie spekulacje mieszają się z wcześniejszymi teoriami spiskowymi o rzekomym przepływie pieniędzy z pomocy dla Ukrainy do amerykańskich polityków, co było częścią narracji wyborczej Trumpa.
Po fiasku rozmów w Waszyngtonie coraz głośniej rozbrzmiewają opinie, że prezydent Zełenski może zostać odsunięty od władzy – czy to w wyniku wewnętrznych nacisków, czy presji zewnętrznej. Jeszcze na gorąco po spotkaniu senator Lindsey Graham (bliski sojusznik Trumpa) stwierdził, że Zełenski musi się zasadniczo zmienić “albo odejść”. Uznał zachowanie ukraińskiego lidera za tak “nie do przyjęcia”, że zasugerował jego dymisję lub wyznaczenie innego przedstawiciela Ukrainy, z którym USA mogłyby rozmawiać. Słowa te padły publicznie przed Białym Domem i odbiły się szerokim echem – to bezprecedensowe wezwanie amerykańskiego polityka do zmiany na szczycie władzy w Kijowie.
Również w samej Ukrainie pojawiły się głosy krytyki. Opozycyjny deputowany Ołeksandr Dubinsky uznał wizytę w USA za “dyplomatyczną porażkę” Zełenskiego i wezwał do rozpoczęcia procedury impeachmentu przeciw niemu. Dubinsky zażądał nadzwyczajnej sesji parlamentu w celu odsunięcia prezydenta, argumentując, że kłótnia w Białym Domu doprowadziła do utraty bezwarunkowego wsparcia Ameryki. Choć wniosek ten ma małe szanse powodzenia (Dubinsky jest kojarzony z prorosyjskim obozem, a większość parlamentarna nadal wspiera rząd), obrazowo pokazuje pęknięcia na ukraińskiej scenie politycznej. Inni politycy o nastawieniu prorosyjskim również próbują wykorzystać sytuację – powtarzają rosyjskie żądania przeprowadzenia wyborów nawet mimo stanu wojennego, licząc na osłabienie lub zmianę obecnych władz w Kijowie.
Warto zauważyć, że sam Zełenski odniósł się do kwestii ustąpienia ze stanowiska w kontekście potencjalnego pokoju. W wywiadzie z 24 lutego (trzecia rocznica inwazji) stwierdził, że „jeśli naprawdę chcielibyście, żebym odszedł w zamian za pokój – jestem gotów to zrobić”. Dodał, że oddałby stanowisko nawet w zamian za gwarancje bezpieczeństwa i członkostwo Ukrainy w NATO: “Zrobię to natychmiast... Nie planuję trzymać się władzy przez dekady”. Te słowa pokazują, iż Zełenski priorytetowo traktuje pokój i bezpieczeństwo kraju ponad własny urząd. Oczywiście miała to być bardziej figura retoryczna – sygnał dla świata, że Ukraina nie walczy dla władzy Zełenskiego, tylko o przetrwanie narodu. Niemniej, Rosja i jej stronnicy odczytują to jako oznakę słabości i podziałów, sugerując, że “nawet sam Zełenski mówi o rezygnacji”.
Na ten moment żadne formalne działania zmierzające do odsunięcia prezydenta Ukrainy od władzy nie nabrały realnego tempa. Jednak częstotliwość pojawiania się takich opinii wyraźnie wzrosła. Przed wizytą w USA podobne sugestie pojawiały się głównie w rosyjskiej propagandzie (np. tezy, że “Zachód w końcu porzuci Zełenskiego i zainstaluje kogoś bardziej uległego”). Teraz spekulacje o zmianie przywództwa przebijają się też do mainstreamowych debat. Wspomniane komentarze Grahama czy Dubinskiego są nagłaśniane na całym świecie. Ponadto prezydent Trump wprost domaga się, by Ukraina przeprowadziła wybory mimo trwania wojny, co jest echem narracji Kremla dążącego do legitymizowania zmiany władzy w Kijowie. “Zmuszenie Ukrainy do wyborów” w warunkach wojennych to de facto przepis na osłabienie Zełenskiego – podzielony naród i chaos kampanii mógłby sprzyjać prorosyjskim kandydatom lub zdestabilizować kraj. Taki scenariusz jest właśnie tym, na co liczy Putin, licząc że demokratycznie wybrany rząd zostanie zastąpiony bardziej przychylnym Moskwie
Podsumowując, kryzys zaufania między Zełenskim a administracją Trumpa wywołał lawinę następstw: od twardych decyzji politycznych (groźby odcięcia pomocy, audyty funduszy) po informacyjne wojny narracyjne i polityczne spekulacje. Oficjalne ustalenia ze spotkania okazały się dla Ukrainy niekorzystne – zamiast wsparcia przyniosły publiczne upokorzenie i niepewność co do dalszej pomocy. Na froncie informacyjnym rozmaite teorie spiskowe – od oskarżeń Trumpa o bycie marionetką Kremla po insynuacje, że Zełenski utracił poparcie Zachodu – zaciemniają obraz sytuacji. Równocześnie coraz częściej pojawia się pytanie, czy Zełenski utrzyma się u władzy aż do zakończenia wojny, czy też zostanie zastąpiony (na drodze wyborów, presji międzynarodowej lub nawet zamachu stanu). Choć jednoznacznych odpowiedzi brak, jedno jest pewne: zarówno w Kijowie, jak i w stolicach Zachodu trwa teraz gorączkowe poszukiwanie strategii wyjścia z tego kryzysu, tak by powstrzymać rosyjską agresję, nie pozwalając jednocześnie, by jedność sojuszników rozpadła się z powodu wewnętrznych sporów.
Domorosły filozof o dużych aspiracjach starający się ogarnąć świat dawna mądrością.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka