Program 500+ został poddany krytyce na chyba wszystkie możliwe sposoby. Wszystkie możliwe opcje nie zostawiły na nim suchej nitki. Ja też powinienem być przeciw gdyż jestem zwolennikiem teorii "Nie dawajcie mi niczego, ale też nic nie zabierajcie". Inaczej: aby dać trzeba zabrać. Jednak w tym wypadku, mimo, że będę ponosił negatywne skutki tego programu /będzie mi zabierane w tej czy innej formie/ a nie będę miał z tego powodu dziś żadnych profitów zaliczam się do jego zwolenników. Dlaczego ?
Ano po pierwsze trudno nazywać amputację nogi w której gangrena przeszła za kolano głupotą. A Polska demograficznie znalazła się właśnie w takiej sytuacji. Demograficzna gangrena przeszła za kolano - jeżeli nie podejmie się stanowczych działań po prostu umrzemy jako naród. Oczywiście nie mamy żadnych podkreślam żadnych gwarancji, że zakończy się on sukcesem. Fakt np. w Czechach podobny program odwrócił negatywny trend. Jednak jest on /500+/ bardzo konkretną pomocą /szczególnie w tzw. "Polsce powiatowej"/ oraz jasnym sygnałem : jeżeli będziesz miał dzieci państwo ci pomoże je utrzymać. Myślę, że w przypadku tego programu, jeżeli potrwa on dłużej i w miarę możliwości będzie poszerzany, może zacząć przynosić efekty w ciągu 2-3 lat.
Po drugie. Wreszcie zaczęliśmy mówić o tykającej bombie demograficznej. Mówić w sposób poważny i rzeczowy. BO TO JEST PROBLEM. Do tej pory każdy kto ruszał ten temat był traktowany mało poważnie .... a... demografia, za mało dzieci się rodzi ? no to się za to zabierz, pan, ryćkanie masz na myśli .... przepraszam ale ten temat był w mediach głównego nurtu bardzo mało obecny, albo w ten sposób ośmieszany / proszę sobie przypomnieć bardzo popularny pośród Polaków serial Ranczo, kto głównie o problemie mówił? posunięta w latach dewotka Michałowa, i Koziołowa, nie wyżyta kobieta w wieku raczej "po produkcyjnym"/ No, w mediach też tokowały feministki, szczególnie gdy można ten temat było połączyć z powszechnym prawem do zabijania nienarodzonych i reklamowaniem środków antykoncepcyjnych. Twierdziły namiętnie, że kobieta powinna się realizować w pracy a dziecko najwyżej jedno oczywiście zaplanowane, najlepiej koło 40-stki.
Proszę przypomnieć sobie wściekłość jaką po "postępowej stronie mocy" wzbudził spot który ukazywał kobietę sukcesu chwalącą się domem, pozycją, samorealizacją a tak naprawdę zrozpaczonej, że nie zdążyła zostać matką. Proszę przypomnieć sobie prawie "orgazm" tych samych środowisk po niefortunnej a może raczej zmanipulowanej wypowiedzi Franciszka "o rozmnażaniu się jak króliki". Zdarzyło mi się wielokrotnie rozmawiać z ludźmi o poglądach "proeuropejskich" jak zwykli je nazywać. W tych rozmowach padał argument: że owszem będziemy wymierać, ale na to miejsce przyjdą inni, o innym kolorze skóry, co prawda nie mówiący po polsku, nie będący tępymi katolami ale oni będą Polakami. Nie szanowni państwo nie będą! I to nie z powodów rasy ale z powodu innej kultury innego dziedzictwa i innych obyczajów. Marzeniem większości postępowców jest w Polsce silna mniejszość muzułmańska. Liczą oni, że pomoże im zniszczyć Katolicyzm. Owszem w swoich krajach muzułmanie dyskryminują czy wręcz prześladują Chrześcijan....... ale czy ktoś słyszał o ateistach w tamtych krajach ? Nie ? no właśnie !
Po trzecie wreszcie w mediach zaczyna się o rodzinach wielodzietnych mówić z szacunkiem. Po "światłej stronie mocy" obowiązywała narracja /modne słowo/ że rodzina wielodzietna to rodzina patologiczna. Jeszcze dziś można spotkać w komentarzach, że te "dziecioroby" i tak te pieniądze przepiją. Pan Piechociński był łaskaw zauważyć, że 500 zł to 266 piw. A w niektórych sklepach jest już brany alkohol pod zastaw owych pięciu stów. Każdy z nas w ocenach kieruje się swoimi doświadczeniami. Pośród moich znajomych jest całkiem sporo rodzin z 3 czy 4 dzieci. Jeden z kolegów ma nawet sześcioro. Mogę powiedzieć, że ci ludzie bardzo ciężko pracują, nawet na dwa etaty aby swoje rodziny utrzymać. Często ich najstarsze dzieci idą zaraz po szkole do jakiejkolwiek pracy /ucząc się zaocznie/ aby pomóc rodzinie. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie znam rodziny wielodzietnej która była by rodziną patologiczną. Może ci którzy stawiają tą równość powinni się zastanowić w jakim środowisku przebywają ? Tym rodziną wielodzietnym mogę przeciwstawić obrazek który często obserwuję w szkole gdzie pracuje moja żona. Obrazek jedynaka który stoi w szatni a ponad 40 letnia mamusia czy tatuś rozbiera go i ubiera, oczywiście przynosi mu teczkę z samochodu do szatni, ba nawet chce mu ją zanieść do klasy. Ucznia / uczennicy, która w wieku 10 lat nie potrafi funkcjonować w grupie, nie potrafi przyjąć krytyki czy rozwiązać najprostszych konfliktów w grupie rówieśniczej. Nie chcę rozwijać tych obrazów. Było by to dla całkiem fajnych jedynaków /a takich jest chyba więcej / krzywdzące. Moja żona prócz pracy w szkole jest też kuratorem społecznym /od prawie 20 lat/ zajmuje się właśnie rodzinami patologicznymi. W całej jej karierze była tylko jedna rodzina wielodzietna i co ciekawe, ta rodzina z patologii błyskawicznie wyszła. Cała reszta /a było ich w działalności mojej żony kilkadziesiąt a może ponad setka/ to rodziny z jednym maksymalnie dwójką dzieci.
Po czwarte W programie 500+ jest wyeksponowana jedna ważna rzecz. Szanowny rodzicu, dajemy 500 zł twojej rodzinie bo posiadasz drugie dziecko a ty wydaj je dla dobra twojej rodziny. To ty rodzicu wiesz najlepiej czego potrzebują twoje dzieci. Jest to zmiana fundamentalna. Bo do tej pory mieliśmy do czynienia z krokami w przeciwnym kierunku. Rodzice byli traktowani jako potencjalne zło. Wolność w wychowaniu dzieci była małymi kroczkami ograniczana /ustawa antyklapsowa, pięciolatki do szkół/. Rewolucją jest też potraktowanie obywatela: z szacunkiem, jak człowieka odpowiedzialnego który podejmuje decyzje i ponosi za nie odpowiedzialność. Do tej pory dobry obywatel miał płacić podatki, sprzątać psie kupy i głosować na „światłe elity”. Owe elity to były UD,UW,SLD,PO a obecnie chyba Nowoczesna. I szczerze to miałem z tym problem bo dobrym obywatelem chciałem być a psa nie mam /jak kupy sprzątać? /, a wymienione partie ewidentnie mi nie odpowiadają.
Po piąte i ostatnie. PiS zrobił wredny numer. Realizuje swój program wyborczy. Pierwszy raz od 25 lat ktoś robi to co obiecał. Tak, tak zaraz mi ktoś wklei debatę Kopacz – Szydło gdzie ta ostatnia mówi, że „na każde dziecko”. Ale są np. ulotki z kampanii wyborczej na których wyraźnie jest napisane, 500 złotych jest na KAŻDE DRUGIE I KOLEJNE DZIECKO, jest spot PiS w kwestii demografii, gdzie pada takie samo sformowanie, są artykuły z Onetu i Gazety Wyborczej gdzie w lidach jest „PiS zamierza płacić na drugie dziecko”. Zatem wypowiedź p. Szydło z debaty można traktować li tylko jako przejęzyczenie.
A….. przepraszam użyłem znów skrótu myślowego „na drugie dziecko” i ktoś przyczepi się do mnie, że chcę dzielić dzieci na lepsze i gorsze….. Oczywiście pieniądze są dla rodziny która posiada drugie i kolejne dzieci. Tłumaczę to dla takich jak ta radna PO z warszawskiej Pragi co to ją PiS oszukał a ona na niego głosowała….. Swoją drogą to tragedia, że głos Radnej można kupić za pięćset złotych miesięcznie.
Inne tematy w dziale Polityka