Po raz kolejny rozgorzała dyskusja o in vitro. Platforma ma zamiar zafundować ten zabieg/procedurę bo przecież nie leczenie prawie każdemu kto będzie chciał. Pan Prezydent Komorowski straszy, że…. No właśnie, że co ? że Duda i te wstrętne Katoliki pożrą dziecko i tą fajną panią, w jej fajnym domu i fajnym samochodzie ?
Żyjemy w kraju który dawno przestał być monolitem a tak naprawdę to chyba nigdy nie był, w ostatnich latach te linie podziału jakby się powiększyły. PO wyciągnęło sprawę in vitro właśnie w kampanii wyborczej by przykryć fakt, że urzędujący prezydent prócz gaf niewiele zrobił przez całą kadencję, że nie ma żadnego programu, że na niczym się nie zna, nie zna nawet swoich obowiązków i kompetencji …. Rany Boskie kto podpisywał te 5 ostatnich budżetów ? a może Polska działała bez budżetu ?
In vitro jest wdzięcznym tematem rozgrzewa do czerwoności emocje a wszelkich oponentów można przedstawić jako wrogów dzieci i rodziny. Obrywa tu szczególnie Kościół Katolicki i Katolicy. Podobno mądrzy i inteligentni ludzie nie są w stanie zrozumieć, że można jednocześnie uważać procedurę in vitro za złą a szanować i kochać dzieci które się dzięki niej urodziły. Ponieważ mam w różnych środowiskach opinię katotaliba muszę to często wyjaśniać. Otóż miałem przez całe lata przyjaciółkę, cudowną dziewczynę, pomagaliśmy sobie, wspierali w trudnych chwilach. Do dziś żałuję, że nasz kontakt się urwał gdy w latach 90 wyjechała do USA. Miała ona jednak swoją tajemnice była dzieckiem poczętym z gwałtu …. I to zbiorowego. Dla mnie sprawę gwałcicieli powinno załatwiać się przy pomocy pieńka i siekierki na rynku miasta …. Za Anką tęsknie po dziś dzień jak za utraconą siostrą …..
Ja uważam in vitro za niemoralne, jest dla mnie okrucieństwem powoływanie istoty do życia tylko po to aby ją zabić. I nie ważne jest czy ta istota ma tego świadomość i czy odczuwa ból. Czytałem niedawno na Salonie24 tekst o tym jak to można przeprowadzać in vitro dla pojedynczego zarodka /pobrać jedno jajeczko, jedno zapłodnić etc/. Można, tylko praktyka dowodzi, że tak się nie postępuje. Mało tego tzw. Projekt ustawy bioetycznej Gowina został totalnie przez zwolenników in vitro zjechany i odrzucony. Zresztą w 99 przypadkach na 100 to właśnie zwolennicy tej metody reprezentują stanowisko: ma być tak jak my chcemy i już. Wszyscy inni to oszołomy, ciemniacy, fanatycy …. I nie mają racji. Jak napisałem wcześniej Polska nie stanowi monolitu i powinniśmy starać się tam gdzie można porozumieć. Znaleźć kompromis. Dobrą podstawą do rozmów i kompromisu mógłby być wspomniany projekt Gowina. Ale o tym aby ograniczyć jakoś samo in vitro jego zwolennicy nie chcą nawet słyszeć. Ciekawym jest jak ci którzy mają na co dzień gęby pełne tolerancji, zgody i kompromisu gdy spotykają się z innym zdaniem stają się bardziej fanatyczni od najbardziej fanatycznych …… ale to inna dziedzina rozważań.
Jak napisałem wcześniej ustawa o refundacji in vitro jest tematem zastępczym, hucpą która ma dwa cele pierwszy „przykrywkowo – straszący” /o którym już pisałem wyżej/ drugi to wchłonięcie elektoratu lewicy : sierot po Palikocie i Milerze. Wszystkich tych którzy na złość Kaczyńskiemu i proboszczowi są gotowi „odmrozić sobie uszy”. Bo można im powiedzieć: „Ale pogoniliśmy kota czarnym a Bronek to taki fajny katolik bezobjawowy”. Ustawa jest hucpą bo po prostu nie ma na nią pieniędzy. Dziś na pierwszą wizytę u specjalisty czeka się średnio 3 miesiące. Wprowadzenie refundacji in vitro spowoduje albo dalsze poważne wydłużenie kolejek albo znaczne podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne. Inaczej in vitro będzie dostępne dla lokalnego królika może jego kuzynki bo dla kuzyna na pewno zabraknie …… a inni ? inni niech zdychają w kolejce na badania i do specjalistów !
Co do pytania zadanego w tytule….. Czy Pan Komorowski czy Pani Kopacz /proszę wybaczyć, nie pamiętam które / stwierdziło, że refundacja in vitro umożliwi posiadanie dzieci BIEDNYM ludziom którzy dzieci mieć nie mogą a by chcieli…… szlachetne to i piękne /piszę bez ironii/. Jednak przypomnę, że w naszym kraju w ostatnim czasie było kilka przypadków odebrania dzieci rodzicom z powodu BIEDY. Moje pytanie : Dzieci poczęte w naturalny sposób nie mogą być biedne, trzeba odebrać je rodzicom, poczęte w in vitro mogą być biedne. Czy one są gorsze ???
Kilkoro moich znajomych ubiegało się o adopcję. Jedno małżeństwo adoptowało po trzech latach starań, dziewczynkę /przygotowuje się do matury/ drugie starało się przez pięć lat, też się udało, adoptowali chłopczyka. Obecnie kończy gimnazjum. Dwóm się nie udało. W pierwszym przypadku żona przebyła chorobę nowotworową, od 5 lat jest całkowicie zdrowa. Jednak to taki nowotwór który w każdej chwili może nawrócić. W drugim mieszkanie w którym mieszkają jest służbowe. Muszą mieć własne lub spółdzielcze, tak im powiedziano.
Jednak we wszystkich przypadkach byli bardzo dokładnie „prześwietlani” : stan zdrowia, nie karalność, dziesiątki rozmów, wręcz intymne szczegóły, przepytywanie sąsiadów, zaświadczenia z pracy, kilka testów psychologicznych, rozmowy z psychologami, stan majątkowy. Komfort mieszkania – wszystko. Jest to dla mnie zrozumiałe w świetle medialnych doniesień o zabitych czy molestowanych dzieciach w rodzinach zastępczych, moi znajomi też nie protestowali. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że takiego sprawdzania w przypadku dzieci z in vitro nie ma, ba jest/ma być ono dostępne praktycznie dla każdego związku. Państwo troszczy się o dzieci adoptowane, sprawdza rodzinę też długo po adopcji. W przypadku in vitro ? a przecież ten zabieg finansuje. Bez pieniędzy „państwowych” to życie by nie powstało. Powtórzę : Czyżby dzieci z in vitro były gorsze ???
Inne tematy w dziale Społeczeństwo