Urszula zniszczyła mojego pluszowego misia. Pocięła go na kawałki, wyrwała oczka. Nie, spokojnie, to było 45 lat temu. Miałem 5 lat i miałem pięknego pluszowego misia Pandę. Miałem go od momentu w którym zapamiętałem świat. Bo gdy się urodziłem w prezencie przysłała go ciocia z Warszawy a kupił go we Francji kolega wujka. Nikt nie miał TAKIEGO misia. Był dla mnie cenniejszy niż skrzyżowanie konsoli z qadem i nintendo dla dzisiejszego pięciolatka. Kochałem mojego misia.
Urszula miała 11 lat i razem z dziećmi sąsiadów podpalała papierosy. A ja na nich naskarżyłem do rodziców. Chyba bardziej dla tego, że nie chcieli się ze mną bawić niż dla tego, że podpalali. Tata ukarał Urszulę. Ona ze złości zniszczyła mojego misia.
Gdy zobaczyłem mojego misia pociętego na kawałki zacząłem płakać i rzuciłem się na nią. Jaka była moja wściekłość i żal niech świadczy to, że ja niezbyt wielki pięciolatek przewróciłem starszą o sześć lat, wyrośniętą siostrę i zacząłem ją piąstkami wszędzie okładać.
Na to wszedł Tato. Gdy zobaczył scenę, złapał mnie za kołnierz, wziął pasek, przełożył przez kolano i wymierzył sprawiedliwość. Ciężką ręką. Darłem się w niebogłosy, że ona zniszczyła misia, Tato powtarzał: to nieważne bo bijesz dziewczynę. Pamiętam, że po tym długo musiałem siadać ostrożnie aby nie urazić „owego miejsca”.
Gdy się uspokoiłem, przestałem płakać Tato powiedział do mnie : „Facet który podnosi rękę na kobietę nie wart jest tego aby dłoń mu podać…… „
Nie pamiętam czy i jak Urszula została ukarana za zniszczenie misia. Pamiętam misia, lanie i słowa Taty……
Zresztą przez lat w moim domu rodzinnym największą zniewagą dla faceta były słowa : „damski bokser”
Muszę wspomnieć o jeszcze jednej sprawie. Jeżeli ktoś kiedyś chciałby stworzyć obraz najbardziej twardogłowego, konserwatywnego, zapiekłego katola to właśnie mój świętej pamięci Ojciec byłby tym obrazem.
Komisja Praw Podstawowych UE przeprowadziła gigantyczne badania w których pytała kobiety o to jak często i czy spotykają się z przemocą . Wyniki badań mogą wydawać się zaskakujące bo mówią, że kobiety w Unii najrzadziej spotykają się z przemocą w Polsce /19%/ przy średniej unijnej 38% . Najgorzej jest w feministycznym raju czyli w Skandynawii /nawet 50%/ Oczywiście lewica i feministki próbują te badania „zamilczeć”, lub badania zdyskredytować.
Czegóż to nie wymyślają: od zastraszenia /w anonimowych badaniach prowadzonych w bezpiecznych warunkach ?????/. Przez twierdzenie, że inaczej przemoc jest rozumiana w Polsce a inaczej w Skandynawii / mimo, że autorzy badań bardzo dokładnie wszystko definiowali/. Do upierania się, że kobiety w Polsce wstydzą się być ofiarami przemocy. Nie tylko kobiety i nie tylko w Polsce bo wszyscy wstydzimy się być ofiarami przemocy – tym bardziej z ręki kogoś kogo kochamy. A bardziej będą to ukrywać Skandynawki. Dlaczego ? ano wychowane one są w tradycji protestanckiej /tak wiem, te kraje są totalnie zateizowane ale mówimy o sposobie myślenia/. W katolicyzmie sprawiedliwość nastąpi po śmierci, i jeżeli tu ktoś cierpiał, a znosił te cierpienia z Bogiem to zostanie zbawiony. W tradycji protestanckiej gdy się człowiek rodzi to Bóg wie czy ten człowiek będzie zbawiony czy nie czyli innymi słowy : Jeżeli na ziemi masz przechlapane to po śmierci tak samo będziesz miał . Dlatego taki jest w krajach protestanckich pęd do sukcesu. Wręcz kult sukcesu. Bycie ofiarą przemocy jest dla wyemancypowanych, robiących karierę klęską .Tezę tą potwierdza druga część wspomnianych badań. Otóż 28% Polek zgłasza tą przemoc na policję w porównaniu do bodaj 19% mieszkanek Skandynawii.
Moja żona jest od 15 lat kuratorem społecznym. Ma pod opieką młodocianych i rodziny z problemami. Twierdzi ona, że im mniej w rodzinie praktyk religijnych tym więcej przemocy. Regułą jest, że ta strona która mniej praktykuje jest agresorem /miała też przypadki kobiet znęcających się nad rodzinami/. Pośród moich dobrych znajomych, rodziny z którą utrzymujemy bliski kontakt w sumie koło setki ludzi, przypadków przemocy było tylko dwa /w jednym udało się ludziom pomóc, kosztowało to kupe sił i zajęło dużo czasu ale udało się! Są szczęśliwi bez przemocy !!!/. Tyle, że ci przyjaciele i rodzina to takie nie poprawne i grzeszne jak ja katole..
Lewicowi i feministyczni dyskutanci oraz dziennikarze twierdzą, że przemocy wobec kobiet jest bardzo dużo każdy może zobaczyć ją w swoim środowisku….. No właśnie : w SWOIM środowisku . Ktoś te 19% musi wyrobić. Przepraszam za sarkazm i ironię.
Te środowiska /myślę o lewicy i feministkach/ usiłują obecnie narzucić nam Konwencję
O Zwalczaniu Przemocy. Jestem za tym aby przemoc w domu zwalczać i nie tylko w domu. Tyle, że konwencję tą narzuca nam Unia Europejska a szczególnie femilewica która już swój raj stworzyła w Skandynawii. I co ? a no nic. Tam jak ustalono kobiety są bite znacznie częściej.
Przyjęcie tej Konwencji to tak jakby komuś kto doprowadził do bankructwa kilka dobrze prosperujących przedsiębiorstw oddać w zarządzanie następne. Nikt przy zdrowych zmysłach tak nie postępuje. Tak było za komuny, czyżby kolejny dowód na związek ideowy komunistów i femilewicy ?
Mimo zapewnień różnych polityków nie mogę pozbyć się wrażenia, że w Konwencji tej nie o zwalczanie przemocy chodzi.
Inne tematy w dziale Polityka