Proszę sobie wyobrazić, jak może się czuć człowiek który nie tylko wie, że nie zrobił nic o co go oskarżono i za co skazano, ale ma świadomość tego, że w aktach sprawy są dowody jego niewinności? Bardzo wątpię w to, że ktokolwiek chciałby się znaleźć w takiej sytuacji. Cały ten blog jest właśnie o tym, jak można być uznanym winnym ciężkich przestępstw, pomimo tego że prokurator sam zebrał dowody, z których bez najmniejszych wątpliwości wynika, że osoba oskarżona jest niewinna.
Ale ciężko się przyznać do błędu, prawda pani prokurator? Ciężko odważnie stanąć i głośno powiedzieć: tak, pomyliłam się. Nie ma co liczyć na to. Kilka dni temu, rodzina Bartka otrzymała kolejne pismo, w którym pani prokurator Agnieszka K. napisała, że podtrzymuje swoje stanowisko. Zero polemiki, zero argumentów. Właśnie tak, jak złodziej złapany za rękę na gorącym uczynku, który twierdzi że to nie jest jego ręka.
Oto kolejne pismo, jakie wysłała rodzina Bartka do Prokuratora Generalnego oraz innych instytucji wymiaru sprawiedliwości dnia 24 maja 2021 roku:
Dlaczego Polski Wymiar Sprawiedliwości nie chce się przyznać do tego, że bezpodstawnie, a właściwie bezprawnie wysłał do więzienia na 15 lat niewinnego człowieka?
Bartłomiej Rondo (Bartek zgodził się, aby podawać pełne jego nazwisko) w procesie XIVK 101/17, który odbył się w Sądzie Okręgowym w Gdańsku został oskarżony o:
- próbę zabójstwa przez wypchnięcie swojej żony z balkonu na pierwszym piętrze,
- przemoc ze szczególnym okrucieństwem,
- posiadanie materiałów o treściach pedofilskich.
Rodzina Bartłomieja Rondo, na jego prośbę skrupulatnie zbadała akta sprawy i znalazła w nich bardzo dużo dowodów niewinności Bartłomieja Rondo, a także same wątpliwości co do oskarżeń. Stan faktyczny, a właściwie "stan faktyczny" jaki ustaliła SSO Joanna W. nie ma nic wspólnego z dowodami w aktach sprawy. Dowody mówią same za siebie, a nie dające się usunąć wątpliwości zgodnie z ar. 5 kpk, powinny być rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego, czego SSO Joanna W. w ogóle nie czyniła, łamiąc w ten sposób art. 5 kpk.
Rodzina Bartłomieja Rondo, już wielokrotnie informowała instytucje wymiaru sprawiedliwości, o nieprawidłowościach i przestępstwach, jakie miały miejsce podczas prowadzenia tego procesu, ale pomimo tego, że dowody przekazywane wraz z pismami mówiły same za siebie, to wymiar sprawiedliwości nie chce ich widzieć i udaje, że ich nie ma. A proszę uwierzyć, to nie są jakieś "widzi mi się", tylko obiektywne fakty. Można w tym miejscu stwierdzić, że wszystkie osoby, które zapoznały się z przekazanymi im dowodami i nie podjęły postępowania, złamały art. 239 par.1 KK, ukrywając w ten sposób sprawców przestępstw.
Żona Bartka, rzekoma ofiara tej przemocy, od pięciu lat publikuje w Internecie nieprawdziwe treści na temat Bartłomieja Rondo, wciąż dodając nowe zdarzenia i rozwijając swoją historię, tym samym prezentując się jako osoba fantazjująca, konfabulująca i kompletnie niewiarygodna. Pierwszą taką publikację umieściła w Internecie 31 stycznia 2017 roku, a więc na pół roku przed rozpoczęciem rozprawy głównej, instruując w ten sposób potencjalnych świadków, jak mają zeznawać na procesie (publikacja ta, jako załącznik 1-Z1 została dołączona do pisma). Zgodnie z art. 241 par. 1 KK, który mówi, że "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat 2", Żona Bartka zrobiła to bezprawnie, ale SSO Joanna W. w ogóle nie zwróciła na to uwagi i przyjęła ten tekst jako "fakt", oskarżając Bartłomieja Rondo w dużej mierze na tej podstawie o przemoc. Wówczas nie było możliwości zweryfikowania opisanych przez żonę Bartka zdarzeń, czy są prawdziwe. Jedyne co zostało zrobione podczas procesu, to powołanie biegłej psycholog Marii S. i na podstawie jej opinii uznanie, że żona Bartka, a rzekoma ofiara jest wiarygodna. Pomijam już to, że opinia biegłej Marii S. nie została poparta żadnymi badaniami naukowymi, pomimo zamieszczenia w tej opinii bardzo kontrowersyjnych tez o wypieraniu z pamięci pewnych zdarzeń, a dodatkowo przedstawieniu przez biegłą w jej opinii wzajemnie sprzecznych twierdzeń. Zostało to opisane dokładnie w polemice z Prokurator Agnieszką K. (załącznik 2-Z2 - można przeczytać tutaj).
Żona Bartka udziela wywiadów w popularnych programach, podając w nich nieprawdziwe informacje na temat niewinnie skazanego Bartka. Ostatnio na Facebooku, umieściła kolejny post, podobny do tego z 31 stycznia 2017 r. jednak teraz można już łatwo zdemaskować jej kłamstwa, ponieważ są jej zeznania w aktach sądowych.
Oto link do tego tekstu: https://www.facebook.com/photo?fbid=1176231686156734&set=a.366430873803490
a w załączniku udokumentowany post (załącznik Z-3 - można go obejrzeć tutaj).
Żona Bartka opisuje w Internecie 16 maja 2021 r. swoją historię:
"Na załączonej fotografii, z 2015 roku, widać mnie, siedzącą na łóżku. Szyba w drzwiach jest już wybita. Jestem fotografowana i filmowana. Słyszę, że zrobi ze mnie wariatkę, że pokaże to wszystkim (kiedyś dziecku), że jaki wstyd - bo chciałam odebrać sobie życie."
Można przejrzeć dokładnie całe akta sprawy, wszystkie zeznania żony Bartłomieja Rondo i nie znajdzie się w nich ani słowa o próbie samobójczej. Nie została taka sytuacja zidentyfikowana podczas procesu, nie opisała ona tego także w swojej pierwszej publikacji. Nagle, po pięciu latach okazuje się, że żona Bartka przez swego męża chciała odebrać sobie życie. Trudno uwierzyć w to, że nie pamiętałaby takiej sytuacji podczas toczącego się trzy lata procesu i przypomniała ją sobie dopiero teraz, po pięciu latach. Czytając dalej ten post, nie ma się już żadnych wątpliwości, że żona Bartka Rondo fantazjuje. Na procesie tak zeznała o sytuacji z wybitą szybą w drzwiach:
"Dwa zdjęcia na dole, k. 695, to jest u nas w domu, to była sytuacja, kiedy doszło do wybuchu agresji męża i on wtedy miał zwyczaj zamykania się w pokoju i wyciągania klamki z zewnątrz, abym ja nie mogła się dostać do środka. Wtedy też byłam podenerwowana i w dużych emocjach. Tutaj trzasnęłam ręką w szybę drzwi i akurat ręka mi się nadziała na szkło, nadgarstek miałam zszyty."
W zeznaniu, jakie złożyła na procesie zupełnie inaczej opisała tę sytuację niż przedstawia w swoim wpisie na FB. Z zeznań wiadomo, że to ona wybiła szybę w drzwiach i to ona koniecznie chciała się dostać do pokoju w którym zamknął się przed nią jej mąż, Bartek.
Poniżej postu, są jej komentarze, w których opisuje jak to Policja przyjeżdżała na wezwanie sąsiadów i jak odjeżdżała, bo sprawca kazał jej być cicho. Nie ma takich zeznań w aktach sprawy O wezwaniach policji tak żona Bartka zeznała 3.06.2016 r.:
"Wtedy była jakaś kłótnia o kasę fiskalną, mąż chciał ją wziąć chociaż nie mógł, ja wówczas zadzwoniłam do swojego ojca. Wtedy chyba po raz pierwszy doszło do jakiejś potyczki fizycznej z mężem. Była wtedy u nas Policja i zabrała męża. Z tego co pamiętam, to ze dwa trzy razy była u nas Policja. Wydaje mi się, że każdym razem to ojciec wezwał interwencję. Nie pamiętam, ale ja chyba nie zawiadamiałam Policji."
Z tych zeznań można się dowiedzieć, że Policja była wezwana dwa, trzy razy, na wezwanie jej ojca. I to jest prawda, ojciec żony Bartka walcząc o swoje mieszkanie, które pozornie darował swoim córkom, aby nie zapłacić podatku, kreował fikcyjną przemoc w rodzinie córki, na co także są dowody w aktach sprawy, których SSO Joanna W. nie widziała, lub nie chciała widzieć. Warto dodać, że Policja na te wezwania ojca żony Bartka przyjeżdżała, nie stwierdzała przemocy i odjeżdżała. Dla SSO Joanny W. nie były ważne notatki Policji (także są w aktach), tylko ważne było to, co zeznawała żona Bartka i jej rodzice, chociaż ich zeznania były niczym nie poparte.
Publikacje żony Bartka jednoznacznie pokazują, jaką jest konfabulantką. Nie tylko zmyśla coraz to nowe zdarzenia (w tym przypadku próba samobójcza), ale też zmienia udokumentowane w aktach fakty. W aktach sprawy jest więcej miejsc, gdzie jej zeznania są sprzeczne i niespójne. W wywiadzie, jakiego udzieliła miesiąc po ogłoszeniu wyroku (28.03.2019 - można tutaj posłuchać), również opowiada zmyślone historie. Można łatwo wykazać, że ta rzekoma ofiara przemocy kłamała i nadal kłamie. Dlaczego SSO Joanna W. przymykała oko na te zeznania żony Bartka, w których widać było wyraźnie, że nie mówi prawdy? Nie będzie tutaj wskazywane jak wiele jest miejsc w aktach sprawy, gdzie wprost widać, że zeznania żony Bartka są niespójne, ale rodzina Bartka ma nadzieję, że wymiar sprawiedliwości przyzna się do błędu, wypuści z więzienia niewinnie skazanego człowieka i w uczciwym procesie pozwoli na ujawnienie prawdy o tej historii.
Dodam, że SSO Joanna W. i później SSA Krzysztof C. przestawili niedorzeczną wersję rzekomej próby zabójstwa, wersję, która została wykreowana wbrew dowodom niewinności, które są w aktach sprawy. Ponadto, obdukcja lekarska żony Bartka wykonana zaraz po wypadku, w żadnym razie nie potwierdziła wersji SSO Joanna W. oraz SSA Krzysztofa C. Gdyby żona Bartka rzeczywiście fiknęła przez szeroką barierkę balkonu, pchnięta silnie przez jej męża, to powinna mieć rany na plecach. Nie ma żadnych śladów na plecach po kontakcie z szeroką i kanciastą barierką, które to ślady powinna mieć według wersji zdarzenia, jaką przedstawiła sędzia. Żaden biegły nie zauważył braku śladów na plecach tej rzekomej ofiary, który to brak śladów przeczy próbie zabójstwa, o którą został bezpodstawnie oskarżony Bartłomiej Rondo. Brak słów, aby to skomentować. Żona Bartka doskonale wiedziała, że Bartek jej nie wypchnął z balkonu, że sama z niego zeszła, ale nie przeszkodziło jej to w potwierdzeniu w całości oskarżenia prokurator. To także obrazuje kim jest ta osoba i jak mało jest wiarogodna.
I na koniec oskarżenie o posiadanie materiałów o treściach zakazanych (pedofilskich). Zdjęcia z takimi treściami zostały doniesione na dysku po czterech miesiącach od zatrzymania Bartłomieja. Doniosła je jego żona. Wcześniej doniosła inne dyski Bartka i wszystkie dyski były zabezpieczone hasłem tak, że nikt nie mógł się do nich dostać. Dysk, na którym informatyk odkrył zdjęcia o treściach pedofilskich nie był zabezpieczony. Rodzi się pierwsza wątpliwość: czy jeśli ktoś gromadziłby takie materiały na dysku, to zostawiłby je niezabezpieczone? tym bardziej, że jak pokazują fakty Bartek miał zwyczaj zabezpieczać swoje dyski hasłami. Druga wątpliwość jest taka, że dysk był kupiony na Allegro jako używany, więc materiały te mogły należeć do poprzedniego właściciela dysku. Trzecia wątpliwość jest taka, że żona Bartka zeznała, że jak znalazła ten dysk i zajrzała na niego, to się ucieszyła, bo zobaczyła, że są wszystkie jej zdjęcia. Więc czyj był właściwie ten dysk?
Te wątpliwości NIGDY nie zostały usunięte.
Warto dodać, że gdy rodzina Bartłomieja Rondo zaczęła słać pisma alarmujące o tym, jak skandalicznie był przeprowadzony ten proces, to SSO Joanna W. wydała postanowienie, aby ten dysk został zniszczony. 6 marca 2020 roku dysk został zniszczony i zrobiono to tak, aby nikt nie mógł wnieść na to postanowienie zażalenia. Jeśli ktoś teraz chciałby zweryfikować podstawność oskarżenia Bartka o posiadanie materiałów pedofilskich, to nie będzie mógł tego zrobić, ponieważdowód rzeczowy został zniszczony.
Ponawiam pytanie: Dlaczego Polski Wymiar Sprawiedliwości nie chce się przyznać, że bezprawnie wysłał niewinnego człowieka na 15 lat do więzienia? W aktach sprawy są wystarczające dowody, aby stwierdzić, że Bartek jest niewinny. Tak, jak wiele razy już to pisała rodzina Bartka, że będzie walczyć tak długo, aż prawda o tym procesie zostanie ujawniona, a niewinnie skazany Bartłomiej Rondo oczyszczony z zarzutów i uwolniony.
W imieniu Bartłomieja Rondo, apeluję o naprawienie tej wielkiej krzywdy, jaka został mu wyrządzona. Dodam, że krzywda została wyrządzona też jego córkom, które zostały pozbawione ojca i żyją w przeświadczeniu, że ich ojciec chciał zabić mamę i że się nad nią znęcał, co jest nieprawdą, na co są dowody i wcześniej czy później będą one nagłośnione. Proszę nie przeciągać już tej tragicznej sytuacji i naprawić to zło, jakie zostało wyrządzone tylu ludziom.
Ciąg dalszy
Inne tematy w dziale Społeczeństwo