#Sądownictwo #przemoc #wymiarsprawiedliwosci
Materiał opracowany na podstawie dowodów zgromadzonych w aktach sprawy oraz nagrań dokumentujących zdarzenia będące przedmiotem śledztwa i analizy procesowej na rozprawie sądowej.
Poprzednie odcinki:
Część 1 Część 2 Część 3 Część 4 Część 5 Część 6 Część 7 Część 8 Część 9 Część 10 Część 11 Część 12 Część 13 Część 14 Część 15 Część 16 Część 17 Część 18 Część 19 Część 20
Ciąg dalszy:
Żona Bartka R zagościła znów w telewizji udzielając wywiadu na temat tego, jaki to potwór był z jej męża. Redaktor Łukasz Nowicki i jego koleżanka redaktorka bardzo przeżywali historię żony Bartka. Szkoda tylko, że nikt nie jest zainteresowany wersją drugiej strony i prawdą. Rodzina Bartka postanowiła napisać sprostowanie do programu. Jako że nigdy wcześniej nie przygotowywali takich pism, więc okazało się, że pierwsza wersja ich sprostowania jest do niczego i trzeba ją poprawić. Więc przygotowywana jest kolejna wersja sprostowania do programu według wskazówek zaprzyjaźnionego dziennikarza, która będzie wysłana w poniedziałek 1.02.2021
Natomiast ja sobie myślę, że ten pierwszy tekst pomimo, że na formalne sprostowanie do telewizji się nie nadaje, to szkoda aby się zmarnował, warto go opublikować, co poniżej czynię:
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
ojciec Bartka R. YYYY dnia 2021-01-28
ul. XXXX
YYYY
Sz.Pan Jacek Kurski Prezes Zarządu Telewizji Polskiej SA
Dotyczy Programu Pytanie na Śniadanie wyemitowanego 22.01.2021 roku
Szanowny Panie
Na podstawie art. 31 oraz art.32 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 Prawo Prasowe Dz.U.5 poz.24 ze zmianami, wnoszę o opublikowanie załączonego tekstu sprostowania do programu Pytanie na śniadanie na temat przemocy, który był wyemitowany 22.01.2021 roku.
Poniżej treść sprostowania
Z poważaniem
MP (ojciec Bartka R)
Treść sprostowania:
Zaproszony do programu gość, KR w programie @PytanieNaŚniadanie powiedziała, że wyrok 15 lat dla jej męża, jest wyrokiem za przemoc. Jednak wyrok ten jest tylko w części za przemoc, głównie jest za usiłowanie zabójstwa. KR opowiadała, że postanowiła uciec przez balkon, jednak w wyroku i uzasadnieniu wyroku można przeczytać zupełnie coś innego, a mianowicie to, że to jej mąż wypchnął ją z balkonu. W programie nie było tej informacji. Jeżeli ofiara rzekomej przemocy opowiada publicznie o przemocy, to powinna mówić prawdę, bo przecież w ten sposób wprowadza wszystkich w błąd, ponieważ kobiety mogą sądzić, że za przemoc sąd zasądza 15 lat, a to jest nieprawda. Zresztą sam pan redaktor Łukasz Nowicki dał się nabrać komentując ten wyrok, jako zasłużoną karę dla Bartka. Kodeks Karny stanowi:
Art. 207 Kodeksu karnego
Par. 1. Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy albo nad małoletnim lub osobą nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Par. 2. Jeżeli czyn określony w par. 1 połączony jest ze stosowaniem szczególnego okrucieństwa, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10
Par. 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w par. 1 lub 2 jest targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
Dlaczego KR nie powiedziała, że mąż wypchnął ją z balkonu? Ponieważ również w sądzie tego nie zeznała, jednak wiedziała, że takie postawiono Bartkowi oskarżenie, a na pytanie sądu przed ogłoszeniem wyroku, czy chce coś dodać, odpowiedziała: „nie”.
Warto dodać, że w aktach sprawy są bezsprzeczne dowody na to, że nie było żadnej próby zabójstwa, że KR na pewno nie była wypchnięta z balkonu przez męża. KR dobrze wiedziała, że mąż nie wypchnął jej z balkonu, jednak tego nie sprostowała.
W sprawie tej jest mnóstwo wątpliwości. Nie wolno ujawniać nam akt sprawy, gdyż Sąd nałożył na nie klauzule tajności. Jednak skoro KR nie przejmując się tymi ograniczeniami, publicznie opowiada o tej sprawie, to jak inaczej mamy sprostować jej wypowiedzi? KR już na pół roku przed rozprawą (31.01.2017) opublikowała w Internecie swoją wersję zdarzeń odnośnie przemocy domowej oraz szczegóły w temacie toczącego się postępowania przygotowawczego, co zgodnie z art. 241§1 KK, jest przestępstwem. Artykuł ten brzmi: "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Jej publikacja na pewno wpłynęła na powiadomienie innych osób o tym, jakoby w jej małżeństwie zachodziła przemoc. To właśnie wtedy napisała jakoby jej mąż przypalał ją papierosami i dręczył w okrutny sposób, czego dowody w aktach jednak nie potwierdzają.
Wracając do akt przytaczam to, jak o wyjściu z balkonu KR zeznała w sądzie:
„Co do zdarzenia z dnia wczorajszego: wybiegłam na balkon szybko, starając się otworzyć drzwi balkonowe tak, by mąż nie usłyszał. Zarzuciłam z balkonu, to znaczy z jego parapetu doniczkę z wrzosem, która wpadła na balkon, na jego podłogę. Doniczka stała na wolnym miejscu parapetu, tam, gdzie wisiał baner. Nogą zaparłam się o stolik, który stał na balkonie i przerzuciłam obie nogi na drugą stronę balustrady. Szybko się obróciłam, tyłem do trawnika i się szybko zsunęłam. Potem tylko poczułam uderzenie w głowę. Mąż był chyba cały czas w drugim pokoju. Nie widziałam go. Nie było takiej sytuacji, aby mąż był razem ze mną na balkonie jakimkolwiek momencie. Jak już leżałam na ziemi, to kazano mi się nie ruszać i nie widziałam czy mąż był potem na balkonie. Ja byłam cały czas przytomna. Podbiegł do mnie jeden z pracowników, który był pod blokiem i wezwał pomoc. Nie wiem, czy ktoś widział, jak zsuwam się z balkonu. Córka tego nie widziała, tak jak i nie widziała, jak mąż mnie bije. Maż w żaden sposób nie pomógł mi zsunąć się z balkonu”
Jak widać KR wyraźnie zeznała, że mąż nie wypchnął jej z balkonu. W programie @PytanieNaŚniadanie wyemitowanym 22.01.2021, również mówi, że tak uciekła z mieszkania, lecz na procesie nie sprostowała oskarżenia o próbę zabójstwa i pozwoliła, aby taki zapadł wyrok, wiedząc doskonale, że oskarżenie o próbę zabójstwa wobec Bartka jest bezpodstawne.
Podczas postępowania przygotowawczego KR zeznała, że córka nie widziała, jak mąż ją bije. Mieszkanie było małe, 45m, więc miała w mieszkaniu świadka, którego jednak tym zeznaniem wyeliminowała. Nikt nie przepytywał czteroletniej dziewczynki czy coś widziała i my też nie wiemy, czy dziecko coś widziało czy nie, jednak KR wie to na pewno, że dziecko niczego nie widziało. A przecież zeznała także, że mąż krzyczał na nią i bił ją metalową rurką. Jak dziecko w tak małym mieszkaniu mogło tego nie widzieć? Natomiast w Państwa programie potwierdziła, że dziecko było „świadkiem przemocy”.
Warto dodać, że KR w dniu wypadku dysponowała telefonem, mogła go użyć by wezwać pomoc. Blisko, obok domu z którego wyszła przez balkon pracowali robotnicy, których także mogła poprosić o pomoc, lecz nie skorzystała z tych oczywistych sposobów ratowania się w sytuacji rzekomego zagrożenia, a wolała wyjść przez balkon. Twierdziła, że działała w panice, ale jak to się ma do jej twierdzenia, że córka nie widziała, jak mąż ją bije. Jeśli działała w panice, to nie mogła zarejestrować tego faktu.
Oto kolejna sprzeczność:
W programie @PytanieNaŚniadanie” KR opowiada, że mąż bił ją pałką, jednak na rozprawie zeznawała raz o pałce, raz o metalowej rurce, a innym razem o metalowym pręcie, którego podobno początkowo w mieszkaniu nie znaleziono. Tak o tym pisze sąd w Uzasadnieniu Wyroku:
„Fakt, że metalowa rurka, którą opisywała pokrzywdzona nie została zabezpieczona nie jest dowodem tego, iż przedmiot taki nie został użyty. Jak wynika z materiału zdjęciowego i protokołu oględzin w mieszkaniu, w którym doszło do pobicia panował ogromny bałagan.”
W czasie rozprawy apelacyjnej okazało się jednak, że rurka w mieszkaniu była. Tak o tym napisał Sąd Odwoławczy:
„Nie umknęło uwadze Sądu Odwoławczego, że o istnieniu rurki, którą opisywała KR wspomnieli w swych zeznaniach zarówno Ewa R. (k. 1348), jak i Marek R. (k. 1437). Ojciec pokrzywdzonej stwierdził, że według jego pamięci, to była rurka z żółtymi opaskami, ale jak rozmawiał z żoną parę miesięcy temu, to ona mówiła, że z niebieskimi. Dla świadka, to są kolory negatywowo przeciwne, więc dopuścił taką możliwość, że tak ją zapamiętali. Dodał, że rurka około długości 60 cm, była przekroju bardziej owalnego. O tym, że nie są to zeznania gołosłowne świadczy fakt, iż na materiale zdjęciowym widoczna jest opisana przez świadków rurka o kolorze metalowym z żółtym paskiem (zdjęcia DSC 6711, DSC 6710, DSC 6709). Oczywiście na podstawie samych zdjęć oraz zeznań świadków nie można było naprawić błędu z postępowania przygotowawczego polegającego na braku zabezpieczenia tego przedmiotu i weryfikacji, czy jest on tym, który został użyty przez oskarżonego.”
Jeżeli Sąd Odwoławczy dostrzegł na zdjęciu mieszkania rurkę, o której zeznali rodzice KR, to dlaczego Sąd I instancji stwierdził brak tego narzędzia? Ponieważ Sąd I instancji miał tę rurkę w ręku i ocenił, że narzędziem tym nie można było wyrządzić nikomu krzywdy, a zwłaszcza rurka ta, nie pozostawiłaby na ciele takich śladów, jakie miała na sobie KR po upadku z balkonu. KR spadła z balkonu z pierwszego piętra, siniacząc całe ciało i rozcinając sobie głowę, w wyniku czego znalazła się w szpitalu i to właśnie te ślady na jej ciele biegli starali się na siłę dopasować do śladów po biciu domniemaną rurką, która jednak nie pasowała do tych śladów. Między Sądem I, a II instancji powstaje więc rozbieżność. Sąd I instancji tak napisał:
„Przedmiotowa rurka nie została zabezpieczana przez funkcjonariuszy Policji, niemniej jest to zaniedbanie leżące po stronie organów ścigania, a nie mogące obciążać pokrzywdzonej i oceny jej wiarygodności.”
Sąd I Instancji doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że brak metalowej rurki, o której zeznawała KR podważa jej wiarygodność, jednak winę za nieodnalezienie tego rzekomego narzędzia przemocy zrzuca na organa ścigania i sprawę uważa za zamkniętą.
Jednak w Sądzie II instancji, rurka ta została już uprawomocniona jako narzędzie przemocy:
„Brak zabezpieczenia tego narzędzia w świetle innych zgromadzonych przedmiotów nie stoi na przeszkodzie do ustalenia, że takowe istniało i posłużyło Bartłomiejowi R do pobicia Kamili R. Nie ulega żadnych wątpliwości, że:
- obrażenia od przedmiotu o właściwościach opisanych przez pokrzywdzoną na jej ciele powstały,
- a czas ich powstania koresponduje z jej relacją,
- wykluczone jest, że powstały one na skutek upadku.
W tej sytuacji ustalony przez Sąd I instancji stan faktyczny jest prawidłowy i nie budzi żadnych wątpliwości, mimo braku zabezpieczenia przedmiotu służącego do popełnienia przestępstwa.”
Warto dodać, że innej rurki niż ta delikatna, aluminiowa rurka, która została zignorowana przez policję w mieszkaniu nie było i tego można być pewnym, ponieważ mieszkanie (miejsce zdarzenia) zostało bardzo szybko sprzedane przez ojca KR, a przed sprzedażą opróżnione do ostatniej rzeczy i żadna inna metalowa rurka nie została odnaleziona.
Sprawa przedstawia się jeszcze o wiele gorzej. Sąd I instancji zdawał sobie sprawę, że zeznania KR są wątpliwe, dlatego „wzmocnił” je fałszując zeznanie koleżanki KR, AP., tworząc w ten sposób fałszywy fakt pobicia, podważając tym faktem zeznania rodziny Bartka, a dodatkowo ukrywając dowody niewinności Bartka w kwestii wypchnięcia żony z balkonu. Ponadto Sąd I instancji podał w uzasadnieniu wyroku nieprawdziwe daty zdjęć tak, aby pasowały one do daty fałszywego donosu o przemoc ojca KR na jej rodzinę. Ale to jest tematem pism, które rodzina Bartka od długiego czasu składa do prokuratury. Załączam do tego pisma informację o tym, że w Prokuraturze Rejonowej w Lęborku prowadzone jest postępowanie wyjaśniające w sprawie sędzi prowadzącej proces i prokurator oskarżającej w sprawie.
Wracając do rurki, to również sama KR przy przeszukaniu mieszkania też jej nie potwierdziła. Oto zeznanie ojca KR:
„Wszystko było dotykane wśród tego śmietnika była rurka, która w pewnym momencie skojarzyła nam się z opowieścią o tej sprawie. Chyba pani prokurator tego dnia przesłuchiwała jednego ze świadków i wyrzucano manekina, była tam policjantka inna niż ta która zajmowała się tą sprawą. Ja wtedy tej policjantce powiedziałem, że jakąś rurkę znaleźliśmy. Ona powiedziała: „tak, tak, wiemy”. Moja reakcja była, żeby tą rurkę położyć na grzejnik, bo nie wiadomo, czy to ta rurka, czy inna. Dalszych losów rurki nie znam. Być może mieszkanie zostało sprzedane z tą rurką na grzejniku. My wszyscy mogliśmy dotykać tej rurki. Wydaje mi się, że podawaliśmy ją z rąk do rąk.”
To co najciekawsze znajduje się na końcu tego zeznania:
Na pytanie Przewodniczącej: czy w tym momencie była obecna KR i tę rurkę oglądała?
Świadek: była, ona nie wiedziała, czy to jest ta rurka, nie komentowała tego, czy to jest ta rurka, czy inna. Mówiła, że nie wie, że nie ma pojęcia. Gdyby córka powiedziała, że to jest ta rurka, to ja bym tej policjantce nie odpuścił.„
Gdyby KR faktycznie była bita przez męża jakąś rurką, to na okazaną jej przez ojca, odpowiedziałaby, że tamta była inna, dłuższa, krótsza, czy masywniejsza i na pewno chciałaby ją odnaleźć, ponieważ byłaby pewna, że rurka ta musi gdzieś być w mieszkaniu. KR odpowiedziała ojcu jednak, że nie wie, że nie ma pojęcia.
W programie @PytanieNa Śniadanie” widzowie usłyszeli, że KR była gwałcona, a oto jak o tym zeznała sama KR w sądzie:
„Było też zmuszanie do seksu. Najpierw mnie bił, a potem pamiętam taką sytuację, że w łazience kazał się rozebrać najpierw mnie dotykał, nie reagował na moją odmowę i sprzeciw i wtedy kazał, aby doszło do stosunku.
Na pytanie Prokuratora: W jaki sposób wyrażała pani sprzeciw?
Świadek: Mówiłam, aby mnie nie dotykał i aby mnie zostawił w spokoju.
Czy się pani wyrywała?
Świadek: Z tego, co pamiętam, to prawdopodobnie tak. Starałam się robić jakieś uniki.
Czy taka sytuacja z odbyciem stosunku bez pani woli była raz, czy kilka razy?
Świadek: Z tego co w tej chwili pamiętam, to na pewno dwa razy.
Na pytanie Sądu: Kiedy to było?
Świadek: Jedna sytuacja to jest ta w łazience, a druga to nie jestem w stanie wskazać, gdzie to było prostuję, ta druga sytuacja była w sypialni, ale nie jestem w stanie umiejscowić tego w czasie.”
Na pytanie sądu, czy widziała, aby mąż oglądał materiały pornograficzne, powiedziała, że widziała jak mąż oglądał filmy pornograficzne z dorosłymi i było to wówczas, gdy ona odmawiała mu współżycia. KR zeznała, że robił to, aby ją ukarać. Zeznając tak, KR chciała obciążyć swego męża, lecz zamiast tego wyjawiła, nie tylko że nie była gwałcona, ale miała swobodę do odmawiania swojemu mężowi współżycia, co jest sprzeczne z oskarżeniami, jakie skierowała przeciwko niemu. Bo jak ofiara „przemocy seksualnej” może odmówić swojemu oprawcy?
I to jest wszystko co na temat „przemocy seksualnej” zeznała KR na rozprawie sądowej. Stwierdzenie jakie padło w czasie programu @PytanieNaŚniadanie”, że KR była gwałcona, jest zdecydowanie przesadzone, wręcz nieuzasadnione i krzywdzące.
W kwietniu 2020 roku, na swoim profilu na FB, KR umieściła swoje zdjęcie na którym trzyma kartkę z napisem: "I CO? PEWENIE MYŚLISZ, ŻE TO BYŁ GWAŁT?!" - BYŁY MĄŻ PO WSZYSTKIM...
Z przytoczonych jej zeznań powyżej, wiadomym jest, że podczas procesu nigdy nie zeznała czegoś takiego, jakoby Bartek wymusił współżycie, a później perfidnie zadawał takie pytanie. KR kreuje się na celebrytkę kosztem mojego syna. Nikt nie jest zainteresowany prawdą, wersją drugiej strony, wszyscy słuchają jak prawdy objawionej tego, co mówi KR, a to nie ma nic wspólnego z faktami.
Warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób KR opowiada w czasie programu o przemocy. Robi to, używając formy bezosobowej „zaczęłam być bita, zabrano mi klucz”. KR wie, że nie mówi prawdy i dlatego trudno jej przychodzi bezpośrednie kierowanie oskarżeń wobec swojego męża. To są niuanse, ale rodzina Bartka, która wie, jak było naprawdę, zwraca uwagę na takie rzeczy. W czasie wywiadu pada z ust KR, że nie chce używać mocnych słów. Oczywiście, że nie chce używać mocnych słów, ponieważ wie, że fałszywie oskarża swego męża.
W sądzie opinia psychologa dotycząca KR była użyta tylko do tego, aby można było manipulować zeznaniami tego świadka. Tam gdzie KR zeznawała o przemocy ze strony męża, tam jej zeznania były przyjmowane jako wiarygodne, jednak tam, gdzie zeznała, że sama zsunęła się z balkonu, psycholog stwierdziła w swojej opinii, że tak bardzo była związana ze swoim mężem i tak bardzo go kochała i tak chciała zachować małżeństwo, że wyparła z pamięci to, że mąż chciał ją zabić. Jednak ojciec KR zeznał, że córka od dwóch miesięcy przygotowywała się do opuszczenia swojego męża, których to zeznań najwyraźniej biegła psycholog nie przeczytała. Warto dodać, że płyta CD, jaką KR przygotowała i doniosła do dowodów obciążających jej męża, ma datę nagrania 3.05.RRRR, a więc na miesiąc przed wypadkiem. Na rozprawie KR zapewniała, że płytę przygotowała po wyjściu ze szpitala, czyli dopiero po wypadku.
Data nagrania płyty oraz zeznanie ojca KR jest w przekonaniu naszej rodziny równoznaczne z tym, że KR już od jakiegoś czasu przygotowywała się do odejścia od męża, co robiła za jego plecami. Rodzina Bartka domyśla się, że była nakłaniana do tego przez swego ojca. Trzeba koniecznie tutaj wspomnieć o konflikcie jaki trwał nieprzerwanie przez trzy lata między KR i jej mężem, a ojcem KR o darowane jej mieszkanie. Z powodu tego konfliktu KR wraz z mężem chcieli to mieszkanie sprzedać i wyprowadzić się. Jak tylko powstała kwestia sprzedaży mieszkania, ojciec KR odsunął jej męża od spotkań rodzinnych i zamierzał się go pozbyć, co potwierdza zebrany materiał w aktach sprawy. Żeby uniemożliwić młodym sprzedaż mieszkania, ojciec KR złożył na rodzinę swojej córki fałszywy donos o przemoc domową. KR była tym oburzona, domagała się od ojca wycofania donosu, odwiedzała MOPS, gdzie tłumaczyła, że donos jest fałszywy. Ponieważ ojciec KR nie chciał spotykać się z jej mężem, KR na spotkania z nim jeździła sama, a spotkania te rejestrowała ukrytą kamerą. W nagraniach są bezsprzeczne dowody na to, że donos ojca KR był fałszywy. KR być może nie wie, że nasza rodzina ma te nagrania i dlatego opowiada dziś historię, która nie ma nic wspólnego z prawdą.
Warto w tym miejscu dodać, że gdy rodzina na podstawie właśnie tych nagrań, obnażyła w pismach do prokuratury wiele fałszywych zeznań składanych przez świadków, to sędzia prowadząca proces wydała niezgodnie z prawem postanowienie o zniszczeniu dysku na którym te nagrania były i nagrania te zostały zniszczone 6 marca 2020 roku. Na szczęście rodzina Bartłomieja R zrobiła kopię i dysponujemy tymi nagraniami i możemy je w razie potrzeby udostępnić.
W programie @PytanieNaŚniadanie”, KR opowiadała także , że mąż przepraszał i płakał. To także jest nieprawda i nie zeznawała niczego takiego na rozprawie. Scena, w której jej mąż z płaczem prosi ją o wybaczenie pojawiła się po raz pierwszy z wywiadzie z red. Gęburą w programie „7 m pod ziemią”, gdzie KR opowiedziała o pierwszym pobiciu właśnie w ten sposób, że udała zemdlenie, a mąż płakał i przepraszał. Niczego takiego nie zeznała i nie ma w aktach sprawy. Na sprawie ustalone zostało, że pierwsze rzekome pobicie miało miejsce pod koniec roku 2013, gdy powstał z udziałem ojca KR konflikt o kasę fiskalną. Ojciec KR wezwał policję, która nie stwierdziła jednak podstaw do interwencji i odnotowała to w notatce policyjnej. Sędzia zignorowała tę notatkę policji, a w aktach sprawy wpisała to zdarzenie, jako początek rzekomej przemocy wobec KR ze strony męża.
Rodzina Bartka walczy już blisko dwa lata o sprawiedliwość. Zbadaliśmy akta i na podstawie zgromadzonego w nich materiału możemy z pełną odpowiedzialnością zapewnić, że Bartek nie zrobił niczego, o co został oskarżony. 11 marca 2020 roku został złożony wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego i wciąż czekamy ja jego rozpatrzenie. Alarmujemy wszędzie gdzie tylko jest to możliwe o zainteresowanie się tą sprawą, która jest dużo większym skandalem niż sprawa Pana Tomasz Komendy.
Na wszystkie nasze twierdzenia zawarte w tym piśmie dysponujemy dowodami i udostępnimy je do wglądu.
Z wyrazami szacunku
MP (ojciec Bartka)
Następny odcinek
Inne tematy w dziale Społeczeństwo