W ostatnią niedzielę 2018-07-22 ulicami Warszawy przeszedł pochód w celu uhonorowania Żydów ze zbrojnego powstania w getcie w 1943 roku a szczególnie upamiętnienie jednego działacza, który ostrzegał świat przed ludobójstwem.
Foto: Szmul Zygielbojm;
Wobec obojętności świata na zbrodnie Zygielbojm popełnił samobójstwo w dniu 12 maja 1943 w Londynie.
Ambasador Izraela w Polsce dołączyła do kilkuset osobowego marszu ulicami Warszawy, wspominając pierwsze masowe deportacje Żydów z warszawskiego getta i uhonorowanie żydowskiego działacza, który odebrał sobie życie, rozpaczając nad światową obojętnością wobec Holocaustu.
Marsz Pamięci rozpoczął się na Umschlagplatz Memorial (nieistniejąca rampa kolejowa), miejscu, w którym siły nazistowskich Niemiec okupujących Polskę rozpoczęły w lipcu 1942 r., wysyłki Żydów pociągami do obozu śmierci w Treblince. Jak podają źródła izraelskie około 300 000 Żydów zostało wysłanych na śmierć w ten sposób.
Każdego roku od 2012 roku Żydowski Instytut Historyczny organizuje pochody ku pamięci żydowskiej społeczności Warszawy, która była największą w Europie przed II wojną światową.
Tegoroczna impreza poświęcona była Szmulowi Zygielbojmowi, który w 1943 r. po upadku getta zabił się w Londynie. Po ucieczce z Polski Zygielbojm publicznie opowiedział o tym, co usłyszał od ruchu oporu o żydowskim ludobójstwie w okupowanej przez nazistów Polsce i błagał przywódców sojuszniczych państw o pomoc.
Szef Instytutu Historii, Paweł Śpiewak, powiedział, że imię Zygielbojma musi zostać upamiętnione, ponieważ nie ma go w wielkich książkach poświęconych historii Holokaustu i nie ma nazwanej jego imieniem ulicy w Izraelu.
Uczestnicy marszu chodzili po ulicach, które znajdowały się na terenie byłego getta z żółtymi wstążkami z męskimi i żeńskimi żydowskimi imionami, symbolizującymi indywidualne ofiary zawieszając je na konstrukcji z drutu kolczastego, który symbolizował izolującą ścianę getta.
Ambasador Izraela Anna Azari powiedziała, że pamięć powinna być lekcją na teraźniejszość i na przyszłość.
Pochód ten i porozumienie podpisane w dniu 27 czerwca przez premiera Benjamina Netanjahu i premiera RP Mateusza Morawieckiego, który Polska uwolniona została od oskarżeń, że Polacy mieli znaczącą rolę w Holocauście to dwa ważne momenty w historii obu krajów.
Polski parlament przyjął ustawę, usuwając „kłopotliwe fragmenty” z kontrowersyjnego prawa o Holokauście, które następnie podpisał prezydent Polski Andrzej Duda.
Deklaracja mówi, że termin "polskie obozy śmierci" jest "rażąco błędny" i że wojenny rząd polski na uchodźstwie "próbował powstrzymać tę nazistowską działalność (zabijania Żydów), próbując podnieść świadomość zachodnich sojuszników, że w Polsce systematyczne mordowani są polscy Żydzi".
Od autora
O bestialstwach niemieckich oprawców na ludności w podbitych krajach niech posłużą słynne raporty rotmistrza Witolda Pileckiego, które dochodziły regularnie do naczelnego wodza polskiej armii gen Sikorskiego a potem do premiera Winstona Churchilla i dalej.
Foto: Rotmistrz Witold Pilecki;
Foto: Pierwsza strona raportu Witolda Pileckiego z pobytu w obozie KL Auschwitz, zatytułowanego "Raport W"
Takich ludzi jak rotmistrz Pilecki w okupowanej Polsce były tysiące imiennych i bezimiennych żołnierzy wyklętych wymordowanych po wojnie przez sowieckich okupantów i ich UB-eckich sługusów.
Podstawowe pytanie?
„Czy Polacy tak łatwo zapomną lata bezpodstawnych oskarżeń o rzekome zbrodnie i posądzanie nas o współudział w Holokauście?”.
(Gdyby oskarżenia te pochodziły od niewiadomych osób jako fama to moglibyśmy przymrużyć oko, ale oszczerstwa te wypowiadane były nam prosto i publicznie w twarz przez najwyższych dostojników państwowych i żydowskich Izraela).
Komentarze
Pokaż komentarze (6)