Prokurator generalny Andrzej Seremet rozpoczął swoje dzisiejsze wystąpienie w Sejmie od stwierdzenia, że "prokurator jest zobowiązany czynić to, co nakazują mu przepisy prawa. Musi więc stosownie do art. 156 par 5 kpk udostępnić akta stronom postępowania, a zatem podejrzanym i pokrzywdzonym".
Innymi słowy: nie można w żaden sposób winić prokuratorów za wyciek akt ze śledztwa dot. tzw. afery taśmowej, ponieważ MUSIELI oni je udostępnić stronom postępowania. A to, że któraś ze stron następnie upubliczniła te akta w Internecie, to już przestępstwo (art. 241 kk), za które ponosi odpowiedzialność wyłącznie ta osoba. Prokuratorzy po prostu nie mogli postąpić inaczej. A zatem prokuratura jest w porządku i prokurator generalny jest w porządku.
Czy rzeczywiście?
Art 156 par 5 kpk brzmi następująco:
"Jeżeli nie zachodzi potrzeba zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania lub ochrony ważnego interesu państwa, w toku postępowania przygotowawczego stronom, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta, umożliwia sporządzanie odpisów lub kopii oraz wydaje odpłatnie uwierzytelnione odpisy lub kopie; prawo to przysługuje stronom także po zakończeniu postępowania przygotowawczego. W przedmiocie udostępnienia akt, sporządzenia odpisów lub kopii lub wydania uwierzytelnionych odpisów lub kopii prowadzący postępowanie przygotowawcze wydaje zarządzenie. Za zgodą prokuratora akta w toku postępowania przygotowawczego mogą być w wyjątkowych wypadkach udostępnione innym osobom".
Innymi słowy: w toku postępowania przygotowawczego, czyli przed sporządzeniem i wniesieniem aktu oskarżenia, akta sprawy są udostępniane stronom o ile nie naraża to na szwank przebiegu postępowania. Mówiąc jeszcze prościej: akta sprawy w postępowaniu przygotowawczym udostępnia się, o ile nie przeszkadza to w prowadzeniu sprawy, przede wszystkim w gromadzeniu dowodów. Wyobraźmy sobie sytuację, w której osoba podejrzana o morderstwo na każdym etapie śledztwa ma wgląd w to, co wie prokuratura. I dowiaduje się np że jeszcze nie znaleziono narzędzia zbrodni, ale że policja już domyśla się gdzie ono może być. Dużo sensu by miały takie śledztwa?
Może jeszcze dwa cytaty:
"Zasadą przyjętą w postępowaniu przygotowawczym jest, że akta sprawy udostępnia się obrońcy lub podejrzanemu, jeśli prowadzący to postępowanie wyrazi na to zgodę" (Stefan Jaworski, Metodyka pracy adwokata i radcy prawnego w sprawach karnych, wyd. 2, 2014)
"W postępowaniu przygotowawczym obowiązują zupełnie inne niż na etapie postępowania sądowego zasady dostępu stron do akt sprawy. W przeciwieństwie do postępowania sądowego (objętego zasadą pełnej jawności akt sprawy dla stron postępowania) postępowanie przygotowawcze objęte jest zasadą tajności. Wynika to z specyfiki postępowania przygotowawczego, w którym ustalane jest dopiero potencjalne sprawstwo danej osoby i weryfikowane są okoliczności sprawy. Dobro tego postępowania nakazuje aby nie ujawniać pewnych faktów i informacji przedwcześnie, albowiem uczynienie tego mogłoby zniweczyć starania śledczych" (adw. Roland Szymczykiewicz, INFOR, link)
Na koniec kilka pytań:
1) Komu prokuratorzy prowadzący postępowanie przygotowawcze w sprawie "afery podsłuchowej" udostępnili akta? Pokrzywdzonym? Podejrzanym? Innym osobom?
2) Czy miał miejsce przypadek wydania zarządzenia odmawiającego dostępu do akt, czy akta dostawał każdy, kto o to poprosił?
3) Pokrzywdzonymi w tej sprawie są osoby ze ścisłej elity władzy, które - przynajmniej w niektórych wypadkach - mogły się obawiać, że na podstawie akt "afery podsłuchowej" mogą zostać wszczęte kolejne postępowania karne, w których nie będą już pokrzywdzonymi. Czy prokuratorzy mieli tego świadomość? Czy ta świadomość miała wpływ na ich decyzje o udostępnianiu akt?
4) Czy akta postępowania w sprawie "afery podsłuchowej" zostały udostępnione Sławomirowi Nowakowi lub Andrzejowi Parafianowiczowi? Jeśli tak, czy miało to miejsce już trakcie trwania postępowania karnego wszętego w związku z rozmową obydwu Panów, zarejestrowaną w restauracji "Sowa i Przyjaciele"?
5) "Afera podsłuchowa" jest wielowątkowa i dotyczy wielu osób. Czy osoby wnioskujące o sporządzenie kopii akt, domagały się kopii części czy całości? Materiały udostępnione w Internecie sugerują, że ktoś sfotografował całość akt "jak leci". Jest bardzo mało prawdopodobne, aby którakolwiek ze stron postępowania była zainteresowana wszystkim, w tym materiałami zupełnie jej nie dotyczącymi. Czy akta sprawy zostały udostępnione komukolwiek w całości do kopiowania? Jak to się ma do przesłanki "potrzeby zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania"?
6) Żaden przepis nie określa formy, w jakiej mają być sporządzane kopie. Czy w sytuacji śledztwa budzącego ogromne zainteresowanie opinii publicznej (i siłą rzeczy narażonego w związku z tym na przecieki) zasadne jest umożliwienie stronie sporządzania kopii cyfrowych, które można z łatwością upublicznić w Internecie? I które łatwo moga wymknąć się spod kontroli nawet bez woli osoby, która nimi legalnie dysponuje?
7) Czy prokurator generalny zadał te pytania swoim podwładnym?
Lubię prawo ale - wbrew znanemu zaleceniu Bismarcka - zawsze pragnąłem wiedzieć jak ono powstaje. Dość szybko (czyli mniej więcej w okresie doktoratu) przesunęło to punkt ciężkości moich zainteresowań z rozumianej dogmatycznie nauki prawa na studia nad polityką - bo to ona przede wszystkim wpływa na kształt norm prawnych. W ten sposób zacząłem "podwójne życie" - jako radca prawny zmagam się z praktycznym stosowaniem przepisów, a jako akademik staram się ustalić co wpływa na decyzje polityczne, których efektem te przepisy są. Od 2012 roku kieruję interdyscyplinarną jednostką badawczą - Centrum Badań Ilościowych nad Polityką Uniwersytetu Jagiellońskiego (http://www.cbip.uj.edu.pl/)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka