Pierwszy raz robiłem wino nie w szkle, a w kanistrze z tworzywa sztucznego. Lepsza Połowa twierdzi, że czuć je plastikiem. Ja tam niczego takiego nie czuję. Jest wyraźny zapach mirabelek, kwaskowy, przyjemny smak - orzeźwiające, letnie winko. Nie na taką pogodę jak dziś (o czym niżej...).
Wyszło trochę słabe. Stąd wykonałem też wersję nieco wzmocnioną, którą właśnie prezentuję - na kanistrze, który to wino zrodził:
W oryginale nie poprawianym, kolor jest dużo intensywniejszy, mirabelkowy właśnie. Z tym, że dziesięć butelek tego wina odstawiłem w najdalszy kąt strychu, żeby sobie dojrzewało (no i nie przewiduje się w najbliższym czasie upałów...). Bliżej miałem tę wersję, która pewnie z czasem jeszcze zblednie - jak się odstoi. Jeszcze jej nie próbowałem.
Jak widać (albo i nie..?), dopadła nas mgła. Stopień zamglenia najlepiej ocenić po ogrodzeniu:
Licząc słupki (posadowione w odstępach 3-metrowych) łatwo stwierdzić, że widoczność nie przekracza 60 metrów. Pogoda nielotna znakiem tego..!
Gdzieś tam, na skraju mgły widać sylwetkę konia:
Ale trzeba podejść naprawdę blisko, żeby stwierdzić, iż to jest nasz Mijanek:
Prawda, że ciekawe umaszczenie pyska sobie na jesień zafundował..?
I to niebieskie oko..! Dajcie spokój: jak możecie NIE CHCIEĆ mieć na stałe i wyłącznie dla siebie tak pięknego Mijanka - zwłaszcza, gdy jest
taki tani..?
Madeszir: (nie)nasza gwiazdeczka..!
Natomiast Ostowarek, oczywiście, przewidując że przyjdę go sfotografować, uświnił się dokumentnie. Głównie igliwiem karłowatej sosenki, spod której go wygarnąłem...
Jeszcze raz mgła. W głębi, po lewej - zarys postaci Mijanka, pokazywanego na początku...
No i co tu robić, w taką pogodę..? Posprzątać po wczorajszej imprezie - i czekać na następnego gościa, umówionego na południe. Ot co...
A potem może spróbuję tego wzmocnionego wina..? Pal licho "odstajanie"...
bloguję od 2009 roku, piszę od 1990 - i ciągle nie brak mi nowych pomysłów...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości