Jacek Kobus Jacek Kobus
199
BLOG

O rządzie i nierządzie...

Jacek Kobus Jacek Kobus Polityka Obserwuj notkę 1

Wypieliłem do południa wielki kawał ogródka. Jeszcze ze dwa dni, a skończę - i będę mógł się zająć rżnięciem drewna na zimę. Leżałbym teraz plackiem na podłodze, bo plecy bolą, ale nieopatrznie wypiłem kawę sądząc, że będę jechał do majstra wymieniać przewód chłodniczy (podczas jazdy do Warszawy po Lepszą Połowę przewód, poprzednio zacerowany wziął i całkiem się rozpadł...).

 
Nic z tego - dzisiaj. No i zostałem z tą kawą jak nie przymierzając, Himilsbach z angielskim (nie będę tej anegdoty powtarzał, łatwo ją sobie wygooglać...). Co by tu zatem napisać..?
 
Trochę w nawiązaniu do niedawnego wpisu o "de-konstrukcji" rzeczywistości, a trochę - pamiętając dawne nasze dyskusje o elitach - proponowałbym ciutek pofilozofować o strukturze władzy w naszym współczesnym społeczeństwie.
 
Ludzie dzielą się na obdarzonych zdolnościami twórczymi (wszystko jedno jakimi! Może to być geniusz muzyczny - a może być: geniusz zbrodni lub oszustwa...) i pozbawionych tych zdolności (jak ogromna większość populacji...). Oczywiście - nie jest to podział dyskretny, tylko pewne continuum - tyle, że continuum, na którym zbiór ludzi tworzących całość naszej populacji rozłożony jest nader nierówno: bardzo wielu znajduje się w pobliżu bieguna "brak zdolności twórczych" - a tylko nieliczni - po przeciwnej stronie skali.
 
Ludzie dzielą się też na pracowitych i leniwych. Z takimi samymi zastrzeżeniami jak powyżej: bo i ten podział nie jest wcale dyskretny i również w tym przypadku - o wiele więcej jest "bardziej leniwych" niż "bardziej pracowitych".
 
Te dwa podziały są, w granicach rozsądnego błędu - niezależne od siebie. Mogą być zatem zarówno ludzie twórczy i pracowici (taki osobnik przy władzy to prawdziwa katastrofa..! Na szczęście - rzadko się tacy trafiają...), jak i twórczy i leniwi (to już o wiele lepiej - acz, z pewnymi zastrzeżeniami, o czym niżej...), oraz nie-twórczy i pracowici (ci są prawdziwym fundamentem, opoką każdego ludzkiego społeczeństwa..! Niestety - ich też nie jest zbyt wielu...) i nie-twórczy i leniwi (i to jest większość populacji...).
 
Zdolności twórcze wiążą się za to - niestety - niemal z reguły z niejaką asertywnością i umiejętnością wyzwalania się z panujących konwencji. Przynajmniej - w tej dziedzinie, w której funkcjonują! Może być tedy kompozytor nieśmiały wobec kobiet i sztywno przestrzegający społecznych konwenansów - ale trudno sobie wyobrazić genialnego muzyka, który by zarazem niewolniczo kopiował zastane wzorce w muzyce, niczego nowego od siebie nie dodając (bo nie byłby geniuszem, nieprawdaż..?).
 
Dla homeostazy naszego gatunku tak naprawdę ważna jest trwałość, ciągłość, kontynuacja.
 
Dlaczego tak twierdzę i dlaczego jestem tego twierdzenia więcej niż pewien..?
 
Ano dlatego, że twórczy geniusz jest anarchiczny. Nowe pomysły i nowe idee mogą być równie dobrze rozwijające, zbawienne i przydatne - jak i kompletnie od pały lub wręcz - straszliwe zgoła rodzące konsekwencje..!
 
To, że ludzie twórczy jakoś tam "popychają do przodu" na przykład technologię, której używamy - to w żadnym razie NIE JEST zasługa ich genialności..! Wręcz przeciwnie: o tym, że byli w swej twórczości genialni dowiadujemy się z zasady post factum, dzięki temu, że zaproponowany pomysł przyjął się i przyniósł korzyści.
 
Na starcie nie sposób odróżnić pomysłu genialnego od pomysłu szalonego i niepraktycznego - im bardziej jakiś pomysł jest genialny, tym bardziej wątpliwa jest jego przydatność i praktyczność..!
 
Postęp technologiczny istnieje dzięki prawu wielkiej liczby: wśród ogromnego mnóstwa nowych idei, siłą rzeczy, co jakiś czas trafiają się takie, które faktycznie mogą się na coś przydać. Jest to jednak tylko niewielki procent wszystkich jakoś testowanych pomysłów.
 
Problem polega na tym, że Państwo - Moi Wierni Czytelnicy - na ogół prostodusznie i naiwnie pomijacie ten jakże istotny, statystyczny aspekt Postępu. Choćby dlatego, że o ideach nietrafionych, nieudanych, takich, które nie zdały egzaminu - mało kto pamięta. Mimo, że TAKICH WŁAŚNIE było w dziejach stokroć więcej niż tych hołubionych i pamiętanych..!
 
Ogólnie rzecz biorąc, dla ludzi prawdziwie twórczych wystarczającą nagrodą jest samo to, że mogą sobie tworzyć. Dodatkowe gratyfikacje im się w żadnym razie nie należą - przynajmniej dopóty, dopóki ich twórcze pomysły nie sprawdzą się w praktyce (nagroda jest NIE za "twórczość", tylko za sukces..! Zresztą, w myśl biblijnej zasady: kto ma, temu zostanie dodane - a kto nie ma, temu zostanie odebrane nawet i to, co ma...) - a to dlatego, że dla prawdziwie twórczego umysłu tworzenie jest rodzajem wewnętrznego przymusu. Niby dlaczego rozładowywanie wewnętrznego przymusu miałoby rodzić po stronie społeczeństwa jakiś dług wdzięczności..?
 
Twórca tworzy nie dla innych, lecz dla siebie - i to mu z zasady wystarcza.
 
Jak widzicie - konstrukcja "praw autorskich", tak absolutyzowanych zwłaszcza w USA - NIC nie ma wspólnego z dążeniem do powiększania ludzkiej twórczości. Bardzo wiele natomiast ma wspólnego z chytrym lenistwem spadkobierców, agentów, wydawców, właścicieli firm zastrzegających patenty, itp. - nie twórców, tylko ludzi na ogół absolutnie pozbawionych jakichkolwiek zdolności, ale za to, z całą pewnością - leniwych co się zowie..!
 
Wiele ma to też wspólnego ze wspomnianą już Państwa ignorancją w przedmiocie prawdziwej natury tzw. "postępu". Skoro na ogół błędnie zakładacie, że jest to trend liniowy, a nie rodzaj gry losowej - to odczuwacie przesadnie nabożny stosunek do różnej maści twórców, badaczy, naukowców tak, jakby byli oni jakimiś nadludźmi którym, za sam fakt podejmowania takiej, a nie innej działalności - już się coś od Was należy.
 
Ta sama ignorancja co do prawdziwej natury "postępu technicznego" stoi za absurdalnym szaleństwem "merytokracji" - nad którą już się kiedyś pastwiłem.
 
Dowiedziono naukowo, że stado małp przypadkowo naciskających klawisze przewiduje wartość kursów na giełdzie tak samo trafnie jak najlepsi ekonomiści. Skoro tak - dlaczego zatrudnia się w ministerstwach i agendach rządowych ekonomistów, a nie małpy..?
 
Małpy byłyby o wiele tańsze..! Żeby skorumpować małpę, starczy dać jej banana. Pojęcie macie, ile biorą "w łapę" zatrudniani przez rząd ekonomiści..?!!
 
Tak więc, prawdziwą ostoją społeczeństwa i gwarantem przetrwania naszego gatunku, są przede wszystkim ludzie nie-twórczy, ale za to: pracowici.
 
Wielkość ustroju, który przynajmniej w Europie panował do roku 1789 polegała WŁAŚNIE NA TYM, że taka postawa życiowa była (na ogół!) dodatnio wartościowana przez panującą wówczas ideologię. Przez co, być może, siłą perswazji, przykładu i przyzwyczajenia - także część (o wiele liczniejszych) nie-twórczych leni też zachowywała się jak ludzie z natury pracowici..?
 
Twórczy pracuś przy władzy to największe nieszczęście, jakie tylko może spotkać ludzkie społeczeństwo.
 
Genialność NIC NIE MA WSPÓLNEGO z trafnością przewidywań, zdrowym rozsądkiem, umiarem i zdolnością do krytycznej analizy własnych pomysłów. Wiele za to z monomanią, utopią, anarchią i najdzikszą tyranią nieludzkiej logiki. Jeśli do tego dochodzi jeszcze naturalna, wrodzona pracowitość - nieszczęścia już na pewno uniknąć się nie da! I tylko opiece Opatrzności winien się wówczas polecać nieszczęsny lud...
 
Twórczy leń ustawi sobie cały mechanizm sprawowania władzy tak, żeby wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści i przyjemności, a jak najmniej się napracować. Nie zawsze jest to przyjemne dla biegających jak chomiki w klatce poddanych - ale, przynajmniej, nie mamy co tydzień rewolucji, a co dwa dni nowego kodeksu praw. Jest czas się przyzwyczaić..!
 
Władca nie-twórczy i pracowity MOŻE być dla swojego ludu błogosławieństwem, o ile został w młodości właściwie, tj. w ściśle konserwatywnym kierunku "zaprogramowany" - wówczas nie doda niczego nowego od siebie, a swoje obowiązki będzie spełniał ze wzorową pracowitością.
 
Jest to nudne, tacy władcy często kończą pod gilotyną lub katowskim mieczem (brak elastyczności w połączeniu z przyzwoitością nie pozwala im ani ustąpić przed znudzonym ich cnotą ludem, ani wziąć go za twarz jak należy...) - ale za to potem bywają żałowani i kochani, jak po ich trupie dorwie się do władzy jakiś pracowity geniusz zbrodni (jak Robespierre czy Napoleon...).
 
Generalnie jednak, władza stworzona jest wręcz dla ludzi leniwych. Gdzie indziej, niż sprawując władzę, można mieć komfortowe życie, opływać w dostatki, szybkie kobiety i piękne konie (lub samochody) - niczego tak naprawdę od siebie nie dając..?
 
Że zaś ludzi z natury leniwych jest ogromna większość - mamy stąd pewność, że ZAWSZE będzie istniała jakaś władza: większość populacji niechętnie bowiem odnosi się zarówno do smutnej konieczności własnoręcznego zarabiania na chleb codzienny, jak i do perspektywy braku szans na słodką synekurę, którą tylko rządowa biurokracja zapewnić może...
 
Dobrze by tylko było, gdyby rząd umiał zachować jakiś zdrowy dystans do samego siebie. Gdy tego nie robi - nieuchronnie popada w śmieszność. Jak Jewrosojuz dzisiaj, gdy popularne portale podały wiadomość, iż od przyszłego roku do "PKB" (bardzo ważnej, choć czysto abstrakcyjnej liczby - definiuje ona bowiem teoretyczną zdolność rządu do zadłużania się...) wliczane będą szacunkowe przychody z nierządu i handlu narkotykami...
 
w sumie to chciałem dać jakąś niegrzeczną panią dla ilustracji (i podniesienia czytelnictwa), ale... to jest lepsze..!
 
Coś takiego mógł wymyślić tylko bardzo pracowity geniusz..!
Jacek Kobus
O mnie Jacek Kobus

bloguję od 2009 roku, piszę od 1990 - i ciągle nie brak mi nowych pomysłów...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka