Jacek Kobus Jacek Kobus
245
BLOG

Jest jak jest i inaczej nie będzie

Jacek Kobus Jacek Kobus Polityka Obserwuj notkę 0

Centralnym punktem dnia wczorajszego była długa rozmowa telefoniczna z pewnym młodym człowiekiem, którego bardzo nie lubię.

Nie lubię go z wielu powodów. Najpierw dlatego, że mówi więcej i szybciej ode mnie. To się niezmiernie rzadko zdarza (i bardzo dobrze, dzięki temu mniej mam powodów, żeby ludzi nie lubić..!) - no ale, zdarzyło się - i cóż poradzić..?

 
Potem dlatego, że jest ode mnie co najmniej o rząd wielkości bardziej cyniczny. To też się nie zdarza aż tak znowu często, choć chyba częściej niż umiejętność mówienia tak samo dobrze na wdechu jak na wydechu. Ja, owszem, cyniczny jestem, to też - ale w dużo większym stopniu dokucza mi i bliźnim moim, ten paskudny weredyzm z którego zresztą, jak to zaraz Państwo zobaczycie, robię tak w ogóle cnotę.
 
Ów młody człowiek o którym mowa, na weredyzm w żadnym razie nie cierpi. Wręcz przeciwnie: otwartym tekstem przyznaje, że gotów jest co innego mówić publicznie niż mówi prywatnie - i uważa to za wielką mądrość. Być może ma rację. Gdyby mniej i wolniej mówił, a częściej udawał bodaj, że kogoś poza samym sobą słucha, przepowiadałbym mu wielką karierę w przyszłości. Ale i tak - pewnie nie zginie w życiu...
 
Tematem rozmowy, jednym z wielu zresztą, było podsumowanie owoców marcowego spotkania hodowców koni zimnokrwistych w Skaryszewie. Podsumowanie to jest bardzo łatwe ponieważ, o ile mi wiadomo, PZHK z uchwalonymi wówczas wnioskami nie zrobił NIC.
 
Czego, skądinąd, należało się spodziewać. Jak jeden z Państwa, Moich Wiernych Czytelników wyjaśniał kiedyś w komentarzu, przynajmniej podświadomym celem etatowych pracowników Związku, czyli jego biurokracji, jest LIKWIDACJA HODOWLI KONI w Polsce. Oczywiście - likwidacja hodowli, ale POZOSTAWIENIE DOTACJI. Dzięki temu nie będą musieli nic robić (nie robienie niczego już teraz wychodzi im najlepiej...) - a pensyjki dalej będą wpływały na konta.
 
Podobno pracownikom Polskiego Związku Hodowców Owiec już się ta sztuka udała. Precedens więc jest, rzecz absurdalną wydaje się tylko na pierwszy rzut oka - żyję trochę dłużej od tego młodego człowieka, nie takie dziwy już widziałem.
 
Ostatnie głosowanie nad zakazem uboju koszernego pokazuje, co się będzie działo w przyszłym Sejmie. Być może hodowli mięsnej bydła prezes Jarosław nie odważy się jeszcze zakazać (ale Bóg jeden raczy wiedzieć to na pewno...) - ale hodowla mięsna koni..? Phi! Żaden to biznes.
 
Jeśli prezes Jarosław będzie mógł dzięki tak taniemu gestowi zyskać poparcie samej (ho, ho!) Karoliny Wajdy i całego legionu różnych Szyłogalisów - co i dlaczego właściwie - miałoby go przed tym powstrzymać..?
 
Moim zdaniem w tej chwili JEST JUŻ ZA PÓŹNO. Szeroko rozumiany "humanitaryzm", a tak naprawdę - bezrozumna, "bebechowa" (jak by napisał Witkacy) czułostkowość, tani sentymentalizm, zidiocenie - to są choroby tak już powszechne, że nie istnieje możliwość leczenia ich skutków w tak krótkim czasie, jaki do nabliższych wyborów pozostał.
 
Jest jak jest. Co gorsza: inaczej nie będzie. Jak Państwo zapewne pamiętacie, dawałem ongiś zarówno szczegółowe diagnozy, pokazujące, jakie będą owego taniego sentymentalizmu skutki, a także - propozycję środków zaradczych.
 
Ponieważ BARDZIEJ jestem weredykiem niż cynikiem - zwykłem pisać prosto z mostu. Tak - jestem ZWOLENNIKIEM ZABIJANIA ZWIERZĄT. Uważam, że Żydzi i muzułmanie mają święte prawo podrzynać krowom gardła i patrzeć, aż te wykrwawią się na śmierć. Wielkie, smutne oczy wiezionego na rzeź źrebięcia nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Podobnie jak wiedza o tym, że Chińczycy tłuką psy kijem, żeby zmiękło im mięso...
 
Jeśli uważacie Państwo na tej podstawie, że jestem ostatnim bydlakiem, jeśli po takim wpisie rezygnujecie z subskrypcji bloga - jechał Was pies! Nie powstrzyma mnie to w najmniejszym stopniu przed pisaniem dalej tego, co myślę.
 
I tak dobrze wszyscy wiemy, że jestem "niepoważny", "niewiarygodny", "nie należy robić ze mną interesów" - to, że napiszę prawdę raz jeszcze, niczego tu nie zmieni. Tak samo jak prezesa Jarosława nic nie powstrzyma przed wykonywaniem tego rodzaju populistycznych gestów - tak mnie nic nie powstrzyma przed nazywaniem populizmu - jego właściwym imieniem.
 
Nie uważam, w przeciwieństwie od owego młodego człowieka, od którego zaczęliśmy, żeby chowanie głowy w piasek i udawanie, że te wszystkie "grubasy" pasą się na zielonych pastwiskach tak sobie a muzom i rzeźnia oraz (smaczne i zdrowe - próbowałem!) kiełbasy z koniny nic z tym nie mają wspólnego - żeby taka cyniczna hipokryzja, była strategią sensowną i opłacalną.
 
Oczywiście, zgadzam się, że na początek trzeba zacząć od lżejszych tematów. Zresztą - opisałem jak to sobie wyobrażam, nie widzę powodu, aby się powtarzać.
 
Jeśli jednak hodowcy koni zimnokrwistych będą KONSEKWENTNIE udawać, że "problem uboju" ich nie dotyczy - jak ów młody człowiek proponował, czym mnie wkurzył - to przecież tym samym PRZYZNAJĄ MORALNĄ RACJĘ SWOIM WROGOM!
 
Jest jak jest i inaczej nie będzie WŁAŚNIE DLATEGO, że ludzie BOJĄ SIĘ mówić i pisać prawdę.
 
Jest to zwykłe tchórzostwo. Nie żadna tam "marketingowa strategia", nie żadna "życiowa mądrość" - tylko zwykłe tchórzostwo.
 
Doświadczenie historyczne uczy, że otwarte przyznanie się do czynów uważanych przez tzw. "opinię publiczną" za haniebne - jeśli tylko zrobi się to z podniesionym czołem, szczerze i z dumą - może przynieść TYLKO I WYŁĄCZNIE sukces!
 
Mussolini wypłynął na szersze wody włoskiej polityki po tym, jak publicznie przyznał, że jego ludzie dokonali zabójstw kilku komunistów.
 
 
Opinia publiczna jest jak tradycyjnie wychowana kobieta: uległa, posłuszna, gotowa paść w ramiona każdemu, kto zademonstruje jej brutalną siłę i pewność siebie. Schlebianie powszechnie panującym gustom i przesądom, także moralnym - to strategia wprawdzie bezpieczna, ale uprawiana przez tak wielkie tłumy żądnych poklasku polityków, publicystów, mówców - że nader trudno dzięki niej osiągnąć coś więcej.
 
Ludzie w Polsce rzygają już "polityczną poprawnością". Zakazu uboju rytualnego przeszedł NIE DLATEGO, że było to działanie "humanitarne" - tylko dlatego, że była to antyżydowska demonstracja. Nie ma co udawać, że jest inaczej niż jest..!
 
W odpowiedzi zwolennicy zdrowego rozsądku powinni wystąpić z postulatem przywrócenia możliwości tuczu gęsi na pasztet strasbourgski - i rozszerzenia możliwości "uboju gospodarskiego" na wszystkie gatunki zwierząt gospodarskich. Co przy okazji, inną drogą, po cichu, przywróci też do normalnego życia i mięsnej, tradycyjnej diety, także polskich Tatarów i żydów...
Jacek Kobus
O mnie Jacek Kobus

bloguję od 2009 roku, piszę od 1990 - i ciągle nie brak mi nowych pomysłów...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka