Alors, nous reverons à nos moutons. Czyli do kwestii – jestże li „światowy spisek“, który „Polakom wypowiada wojnę“ – czy jednak nie..?
„Spiskowe wytłumaczenie rzeczywistości“ ma jedną, ale za to bardzo doniosłą zaletę. Niezależnie od tego, w jak głębokim mroku pogrążone są twarze hipotetycznych spiskowców – już sam tylko fakt, że spiskowcy posiadają twarze, przynosi wielką ulgę.
Spiskowcy posiadają twarze – starczy więc tylko ich zidentyfikować, odrzeć z mroku tajemnicy – a można im będzie w te twarze napluć. Można im będzie po twarzach natrzaskać. Można im będzie – za wszystkie nasze krzywdy, za wszystkie nasze frustracje i lęki – odpłacić pięknym za nadobne..!
Problem polega na tym, że ta zaleta „spiskowego wytłumaczenia rzeczywistości“ nie lokuje się „po stronie rzeczywistości“, tylko po stronie „tłumaczących rzeczywistości“. Innymi słowy: BYŁOBY FAJNIE, gdyby istniał wielki, wszechświatowy, antypolski spisek! Byłoby fajnie, bo taki spisek można zdemaskować (a jakże to przyjemnie się demaskuje siedząc przed końputerem przy porannej kawce..! I ta kropelka adrenaliny: słychać na schodach kroki antyterrorystycznej brygady – czy jeszcze nie..?). Można na spisek odpowiedzieć kontrspiskiem. Albo przynajmniej – egzorcyzmami…
Żeby była pełna jasność: nigdy NIE NEGOWAŁEM istnienia wielkiej liczby spisków (wśród których z całą pewnością trafiają się też czasem i spiski antypolskie…).
Spiski zawsze były, są i będą – koniec końców, spiskowanie to „a,b,c…“ społecznych kompetencji człowieka. Oddaje to przecież ludowe powiedzenie o mężu, który jest „głową rodziny“ i żonie, która jest „szyją, która kręci głową“. Czyż nie oznacza to, że żona winna nieustannie spiskować, aby mąż sam o tym nie wiedząc, robił to, na co ona ma ochotę..?
Istnienie JEDNEGO spisku, traktowanego jako sprężyna poruszająca całą otaczającą nas rzeczywistość – takiego spisku zatem, który „wszystko tłumaczy, wszystko wyjaśnia i wszystkiemu nadaje sens“ – narusza podstawowe zasady poprawnego myślenia.
Po pierwsze – trudno sobie wyobrazić poważniejsze nadużycie „wielkiego kwantyfikatora“, od stwierdzenia, że „wszystko co nas otacza, a czego nie lubimy, jest efektem spisku“.
Po drugie – jest w takim myśleniu jakiś dziwny gnostycyzm, ewidentnie łamiący „zasadę kopernikańską“. Sami przecież, na ogół, nie spiskujemy na każdym kroku i w każdej minucie życia. Nie spiskując – robimy coś przecież: choćbyśmy mieli tylko skopać ogródek i posadzić kwiatki – i osiągamy tym naszym „nie-spiskowym“ działaniem, jakieś jednak rezultaty.
Tymczasem „spiskowe wytłumaczenie rzeczywistości“ zakłada, że ponad tym „normalnym“, można by wręcz stwierdzić, że „pozornym“ poziomem rzeczywistości, jest jakiś poziom „rzeczywistszy“, „bardziej prawdziwy“, w którym jednak – panują zupełnie inne reguły, inne związki łączące skutek z przyczyną, niż w świecie naszym zmysłom na co dzień dostępnym. W owym świecie „poza Matrixem“, aby coś osiągnąć, trzeba koniecznie spiskować…
Wreszcie po trzecie – istnieje względem hipotezy „JEDYNEGO spisku“ bardzo poważne zastrzeżenie natury czysto praktycznej.
Jak wszyscy dobrze wiemy z mądrości ludowych, „jeden na trzech kabluje“ – naprawdę tajne jest to tylko, co mamy w swojej głowie i o czym NIKOMU nie powiedzieliśmy. Czasem da się utrzymać w tajemnicy to, z czego zwierzyliśmy się żonie. Ale kiedy o sprawie wie także teściowa – możemy z góry zakładać, że prędzej czy później, będzie o tym wiedziała też i cała wieś..!
Ta sama zasada prakseologiczna działa też w przypadku spisków. Dobrze ukryte mogą być spiski nieliczne. Spiski nieliczne jednak, trudno uważać za potężne. Nawet jeśli – biorą w nich udział potężni skądinąd ludzie.
Bo i cóż z tego, że prezydent Obama spiskowałby na ten przykład z prezydentem Putinem..? Póki nie dopuszczą do tajemnicy Biura Politycznego KPCh – nie jest jeszcze wcale taki spisek żadnym „rządem światowym“ (a i wtedy wcale by takim nie był…).
Spiski bardzo liczebne, to mają do siebie, że choć mogą być bardzo potężne – to i tak zostaną ujawnione. A to dlatego, że im liczniejszy i im potężniejszy spisek, tym więcej, siłą rzeczy, bierze w nim udział ludzi którzy mają moralne skrupuły – albo takich, którym po prostu zależy na rozgłosie i sławie.
Widzimy przecież, jak ewidentny spisek amerykańskich służb bezpieczeństwa został ostatnio ujawniony przez jednego z jej pracowników. I nie był to wcale pierwszy raz, gdy coś takiego miało miejsce..!
Trudno sobie wyobrazić większą sławę niż ta, którą dałoby przedstawienie szerokiej publiczności dowodów na istnienie „JEDYNEGO spisku“! Moim zdaniem, gdyby taki spisek istniał – już dawno zostałby ujawniony: pokusa jest zbyt wielka…
W rzeczywistości hipoteza „JEDYNEGO spisku“ nie jest wcale potrzebna, aby w sposób metodologicznie poprawny i zupełnie wystarczający wytłumaczyć otaczającą nas rzeczywistość – także w tych jej aspektach, które z różnych względów, niezbyt się nam podobają.
Czy naprawdę potrzebna jest teoria „zamachu“, aby wyjaśnić to, co wydarzyło się na smoleńskim lotnisku..?
Prawdę powiedziawszy jako że miałem nieco do czynienia z Wojskiem Polskim i otarłem się też o lotnictwo – jestem niezmiernie zdziwiony, że taki wypadek wydarzył się dopiero tak niedawno! Gdyby w burdelu panował taki bałagan jak w naszym wojsku – prostytucja w tym kraju dawno by już upadła…
Czy brak „zamachu“ oznacza, że nie było w tej sprawie spisków..? Ależ wprost przeciwnie..! O ile trudno sobie wyobrazić PO CO ktokolwiek miałby skracać o kilka miesięcy zaledwie kadencję Lecha Kaczyńskiego, czy też uśmiercać którąś z osób Mu towarzyszących (acz niewątpliwie zacnych – w większości…) – o tyle zaistnienie tak kompromitującego wypadku NATYCHMIAST stworzyło kilka spisków. Spisków odruchowych poniekąd, bo mających jeden tylko cel: ochronę własnych czterech liter!
Oczywistą oczywistością jest, że Rosjanie przeprowadzili śledztwo niedbale (pokażcie mi, czego Rosjanie NIE ROBIĄ niedbale..?) – bardziej pilnując tego, żeby „dobrze wypaść“, niż żeby się czegoś dowiedzieć.
Oczywistą oczywistością jest, że PO, mając nagle pełnię władzy w Polsce, zrobiło co tylko mogło, aby przede wszystkim – wygrać kolejne wybory (prezydenckie i parlamentarne) – a wykrycie przyczyn wypadku i wyciągnięcie stąd jakichś wniosków, jest rzeczą najmniej ważną, o ile ktokolwiek w ogóle o tym pomyślał, bo niby dlaczego miałby..?
Oczywistą oczywistością jest, że dla Jarosława Kaczyńskiego tragiczna śmierć brata jest TAKŻE jednym z narzędzi walki o władzę w Polsce. Temu służy podgrzewanie „spiskowej atmosfery“ (pamiętajmy, co zostało powiedziane na początku: wiara w spisek poprawia samopoczucie! W tym przypadku: samopoczucie elektoratu, który w innym razie, mógłby się czuć sfrustrowany kolejnymi porażkami…) – bo chyba nie sądzicie, że po przejęciu władzy PiS NAPRAWDĘ wypowie wojnę Rosji..?
Te „spiski partykularne“ doskonale tłumaczą, dlaczego śledztwo po katastrofie biegło tak, jak biegło i dlaczego scena polityczna w Polsce ma taki kształt, jaki ma obecnie – natomiast hipoteza „wielkiego spisku“, prowadzącego do „zamachu“ upozorowanego jedynie na „katastrofę“ – jest bytem zbędnym, bo niczego lepiej ani jaśniej nie tłumaczy i stąd – podpada pod „brzytwę Ockhama“…
Jedną z bardziej denerwujących i bardziej szkodliwych „teorii JEDYNEGO spisku“, jest tzw. „spisek banksterów“, czy też „spisek elit finansowych“.
Oczywistą oczywistością jest, że tzw. „ratowanie“ instytucji finansowych po krachu z 2008 roku to była granda i przekręt.
Pytanie tylko – czy gdyby istniał „wszechświatowy spisek banksterów“ - to doszłoby w ogóle do tak jawnego i otwartego krachu, a problem „ratowania“ banków – byłby dyskutowany w parlamentach..?
Przecież ten krok doprowadził do sytuacji, w której trudno o bardziej znienawidzonych ludzi, niż pracownicy, a zwłaszcza – szefowie banków! Ludzie gotowi są ich wieszać na latarniach (i poniekąd mają rację!) – i nawet prawnicy nie „cieszą się“ taką „sympatią“ publiczności, jak „banksterzy“ obecnie.
„Banksterzy“, „elity finansowe“ są obecnie obwiniane za całe zło tego świata – od kiepskiego smaku mięsa w „Pierdonce“, aż po szerzenie się feminizmu…
Jeśli to ma być przejaw „wszechpotężnego wpływu“, no to… nisko cenię intelekt, który za takim „spiskiem“ stoi..!
Tymczasem rzeczywiste mechanizmy, które doprowadziły zarówno do kryzysu (i wciąż, mimo wszystkich zabiegów rządowych, ów kryzys zaostrzają…), jak i umożliwiły ów grandziarski przekręt z „ratowaniem“ instytucji finansowych – są dużo ciekawsze od jakiegoś tam „spisku“ i ich zbadanie dużo więcej mówi nam o nas samych, niż wszelkie „teorie spiskowe“.
Częściowo zajmowałem się tym zagadnieniem ongiś w ramach projektu „Agepo“ – pisząc o roli szkoły i wykształcenia, jako „kuźni kadr“ dla „nowej klasy“.
Nie miejsce tu, by w szczegółach rozpatrywać wszystkie aspekty tego akurat zagadnienia. Zauważcie jednak, że już dawno temu sformułowano teorię „buntu clerków“: teorię tłumaczącą, w jaki sposób „nowa klasa“, złożona z „ekspertów i biurokratów“, przejmuje władzę z rąk właścicieli kapitału, a też i – na ten przykład – z rąk wszelkich ciał przedstawielskich współczesnej liberalnej demokracji.
Gdybym miał być złośliwy, to bym stwierdził, że rozpowszechnianie „teorii spiskowych“ jest spiskiem, służącym interesom „nowej klasy“: bo właśnie – maskuje i usprawiedliwia różne negatywne skutki jej rządów, ułatwiając jej pozbycie się odpowiedzialności i ukrycie rzeczywistych mechanizmów jej działania.
Sądzę jednak, że „nowa klasa“ nie potrzebuje, w gruncie rzeczy, spiskować, aby takie „maskujące teorie spiskowe“ w taki czy w inny sposób upowszechniać.
Ostatecznie, czy złodzieje umawiali się kiedykolwiek, że najlepszą strategią odwrócenia ścigającej ich pogoni jest okrzyk „łapać złodzieja“..?
Czy podpalacze umawiali się zawczasu, że podpaliwszy, najbezpieczniej jest – by odwrócić od siebie podejrzenia – biegać i krzyczeć „gore, gore“..?
Tym sposobem wszelki ruch oporu, który mógłby podjąć próbę wyrwania władzy „nowej klasie“ – kończy się na absurdalnej „walce z cieniem“, na wypowiadaniu wojny hipotetycznym „antypolskiem“, czy też szerzej nawet „antyludzkim“ spiskom..!
-----------------------------------------------
Uprzedzam Panów P.T. Antyterrorystów, że nasza droga, choć już od kilku dni nie pada, przynajmniej – nie mocno, wciąż bardzo kiepska – lepiej tu wziąć gąsienicówkę, bo nawet terenowym samochodem, jak ktoś obcy i nie wie jak jechać – to się zakopie…
Zaraz się na mnie panie rzucą i spostponują, ale – czy popularność „spiskowego wytłumaczenia rzeczywistości“, to aby nie jest wynik powszechnego w naszym kręgu kulturowym zniewieścienia..? Napoleon Bonaparte twierdził, że mężczyzna stworzony jest do działania „w jasnym świetle dnia“ i choć sam nie raz spiskował, przecież jednak, wyżej cenił osiąganie swoich celów bagnetami swoich żołnierzy, których też milion pozostawił martwych na polach bitew, od Portugalii po Rosję i od Egiptu po Bałtyk…
Tolkiena zacząłem cenić dopiero w wieku mocno dojrzałym – ale czyż nie narzuca się analogia między „JEDYNYM spiskiem“, a „JEDYNYM pierścieniem“..? Jak to było..? Ash nazg durbatulûk, ash nazg gimbatul,
/ Ash nazg thrakatulûk agh burzum-ishi krimpatul.
Skądinąd, jak się niedawno dowiedziałem, sadownicy w moich okolicach JUŻ panikują przed spodziewanym sukcesem wyborczym PiS za niespełna dwa lata, spodziewając się upadku eksportu jabłek do Rosji…
Ale to wymaga LICZNYCH i bolesnych poświęceń: bo nie da się rządzić bez „nowej klasy“, jeśli nie odrzuci się radykalnie wszelkich prób „inżynierii społecznej“, jeśli nie zlikwiduje się „polityki przemysłowej“, „polityki socjalnej“ i całej masy szczegółowych branż administracji rządowych, które istnieć nie mogą bez licznego zastępu ekspertów i biurokratów!
bloguję od 2009 roku, piszę od 1990 - i ciągle nie brak mi nowych pomysłów...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka