Jacek Kobus Jacek Kobus
325
BLOG

Piekło i Szatani

Jacek Kobus Jacek Kobus Polityka Obserwuj notkę 4

Prawdziwym wrogiem nie są „banksterzy“, „plutokraci“, „Żydzi“, „masoni“, czy enigmatyczny „NWO“. Prawdziwym wrogiem wolności i zdrowego rozsądku są tzw. „ludzie gorącego serca“…

Pomyślcie Państwo przez chwilę. Kto tak naprawdę doprowadził do tego, że tzw. „krajami rozwiniętymi“ w świecie współczesnym rządzi – przed nikim i za nic nie odpowiedzialna – Święta Biurokracja..? 

Czy przypadkiem nie jest to EFEKT funkcjonowania tzw. „liberalnej demokracji“..? 

Antropolodzy zajmujący się badaniem najstarszej wciąż istniejącej, biurokratycznej cywilizacji świata, czyli Chin sformułowali jakiś czas temu nader interesującą hipotezę na temat roli „Syna Niebios“ (zwykle znanego pod nazwą „cesarza“, choć nie jest to termin do końca ścisły..). Otóż „Syn Niebios“ był w biurokratycznej cywilizacji chińskiej kimś w rodzaju „zawodowego rewolucjonisty“. 

Tylko jemu przysługiwało teoretyczne prawo (i, jeśli starczyło mu po temu siły woli – praktyczna możliwość) kwestionowania biurokratycznej rutyny, wprowadzania zmian, nawet rewolucyjnych. 

Byli cesarze, którzy radzili sobie z tym zadaniem – byli tacy, którym przytrafiało się urządzać strajk, ostentacyjnie lekceważąc obowiązki stanu, gdy widzieli, że ich zbyt słaba wola natrafia na ścisły mur niechęci otaczających ich biurokratów – i byli też tacy, którzy nawet na taki rodzaj buntu zdobyć się nie mogli. Jak to w życiu: wszystko zależało od osobowości i charyzmy konkretnej jednostki. Czyli, tak naprawdę – od genowej loterii.[1]


Cesarz Wu z dynastii Han - rewolucjonista, który odniósł sukces... 

Z tym, że – w tym konkretnym przypadku – COŚ od osobowości i charyzmy konkretnej jednostki JEDNAK ZALEŻAŁO. Porównajcie to z teorią i praktyką „liberalnej demokracji“. Teoretycznie – każdy ma prawo zabrać głos w dowolnej sprawie „publicznej“. W praktyce – niezależnie od wszelkich technicznych nowinek[2] - biurokracja ZAWSZE będzie miała przewagę. 

Koniec końców, „liberalna demokracja“, jeśli nawet nie jest już bigoteryjną „Tyranią Obyczaju“ – jak wiecowa „demokracja plemienna“ – to w każdym razie, z całą pewnością pozostaje „Tyranią Przeciętności“: ten tylko, kto skutecznie schlebia gustom najszerszej, więc – z definicji – najprymitywniejszej publiczności – może sprawować w „liberalnej demokracji“ władzę. 

Na tym polega przewaga instytucjonalnego jedynowładztwa: w monarchii jest możliwym, iż w wyniku genowej loterii władzę obejmie jednostka wybitna. W demokracji – jest to, przynajmniej w warunkach pokojowych, w zasadzie – nie do pomyślenia. 

Tylko bezprecedensowy w skali dziejowej dobrobyt, w którym WCIĄŻ się nurzamy jak świnie w błocie – pozwala nam kontynuować tak nieefektywny eksperyment ustrojowy… 

Sądzicie, że 460 partykularnych interesików, które spotykają się na tej sali - W JAKICHKOLWIEK OKOLICZNOŚCIACH - pozwoli na coś innego niż "Tyrania Przeciętności"..? 

Jeśli mam rację, jeśli rzeczywiście jest tak, jak to opisałem powyżej – to mam też rację i w tym, że boję się „ludzi gorącego serca“..! 

Któż to jest..? Ano – są to na ten przykład właśnie – ideowi, zapaleni „obrońcy praw człowieka“. Jak również „obrońcy kobiet“, „obrońcy dzieci“, „obrońcy zwierząt“, „obrońcy środowiska naturalnego“, „obrońcy praw pracowniczych“ – długo jeszcze by tak można… 

Nieodmienną właściwie cechą wszystkich tych grup „obrońców“ jest to, że skutkiem ich „obrony“ – sytuacja „bronionej“ grupy ulega DRASTYCZNEMU POGORSZENIU.

 

Gdyby wszystkie nieprzewidziane skutki uboczne tak wyglądały... 

Na ten przykład – „obrońcy praw człowieka“ na całym świecie ze wszystkich sił swoich „gorących serc“ promują nie co innego, jak właśnie – „liberalną demokrację“ 

Cóż mamy w efekcie..? Galopujące zadłużenie (zadłużenie jest nierozdzielne od „liberalnej demokracji“: nie zadłużając się na wyścigi – nie sposób korumpować wyborców – a nie korumpując wyborców – nie sposób w „liberalnej demokracji“ utrzymywać władzy…), tyrania wszechpotężnej biurokracji – o wiele gorsza niż za czasów cara Mikołaja II czy cesarza Franciszka Józefa – jest na to całe mnóstwo przykładów, z ostatnim przypadkiem doprowadzonego przez Urząd Skarbowy do samobójstwa rolnikana czele… 

Skądinąd – ten blog zaczął się od tego, że nie miałem gdzie i komu wylać żalów na Urząd Celny w Białej Podlaskiej, który mi po roku od sprowadzenia konia, naliczył dodatkową opłatę z odsetkami… 

„Obrońcy kobiet“ walczą o przywileje dla kobiet. Na przykład o to, aby policja, prokuratura i sądy – przychylniej traktowały skargi kobiet na ich mężczyzn. 

Jaki jest tego efekt..? Zapytajcie eksperta – Daimyo Wam o tym może więcej opowiedzieć… 

„Obrońcy kobiet“ wywalczyli też dla nich długie urlopy macierzyńskie i wychowawcze. Oczywiście, że w rezultacie – nikt rozsądny kobiety w wieku rozrodczym nie zatrudni, bo niby dlaczego ma jej płacić, gdy ona rodzi i wychowuje dziecko..? Żeby to chociaż było dziecko tego pracodawcy – to można by rzecz zrozumieć – ale, jeśli w jego spłodzeniu nie miał żadnego udziału, to jaka niby moralna racja ma stać za nakładaniem na niego takich obowiązków..? 

„Obrońcy dzieci“ oczywiście walczą o to, żeby zwłaszcza rodzice nie molestowali ani nie zaniedbywali swoich dzieci. Efekt? Efekt jest taki, że byt rodziny zależy od całkowicie dowolnego widzimisię pracowników tzw. „opieki socjalnej“ – którzy mogą dowolnie odbierać dzieci komu zechcą (postępowanie dowodowe jest tu niezmiernie trudne i bardzo rzadko się udaje uchylić wyroki tejże „opieki socjalnej“…) i komu zechcą – te dzieci oddawać. 

Pewnie, że zdarzają się wyrodni rodzice. Chyba jednak – nie na każdym kroku i nie w każdym domu..? Tymczasem skutkiem działania „ludzi gorącego serca“ powstało PRAWNE DOMNIEMANIE, że KAŻDY rodzic co najmniej – zaniedbuje swoje dziecko (jeśli nie robi mu czegoś gorszego…). Jak się przed tym w ogóle bronić..? 

Jaki idiota zdecyduje się, przy tego rodzaju regulacjach – wiązać na stałe z kobietą (gdy ta W KAŻDEJ CHWILI może mu zabrać gros majątku, zszargać opinię i wtrącić do więzienia) czy też – mieć dzieci (gdy może je W KAŻDEJ CHWILI utracić, a co gorsza – nader prawdopodobnym jest, że wyznaczeni przez gosudarstwo edukatorzy, nastawią je przeciw niemu, o ile tylko – nie kroczy w tzw. „awangardzie postępu“…)? 

Wszystko to WYGLĄDA jak jakiś monstrualny spisek. 

Czy jednak naprawdę „spisek“ jest najprostszym wytłumaczeniem tego, co widzimy..? 

A nie wystarczy – głupota i „Tyrania Przeciętności“..?

 Jakież inne ludzkie uczucia są powszechniejsze, silniejsze, bardziej „demokratyczne“ niż – zawiść, podejrzliwość, bezinteresowna złośliwość..? 

„Ludzie gorącego serca“ widzą krzywdę. Najczęściej – krzywdę rzeczywistą. Rzucają się, aby ją ze wszystkich sił naprawiać i zwalczać. Me®dia nagłaśniają problem. Biurokracja, kierując się nie żadną przeciw-ludzką konspiracją, tylko zwykłym, instynktownym tropizmem, jak roślina pnąca się ku słońcu – natychmiast dostrzega szansę na zwiększenie swoich kompetencji, rozrost posad, przyrost budżetu. Zawiść, podejrzliwość i bezinteresowna złośliwość większości tzw. „wyborców“ – dopełniają reszty… 

Już wkrótce lasy wokół Boskiej Woli zostaną całkowicie zasypane śmieciami. Jeśli do tej pory było z tym bardzo źle – to teraz będzie wręcz – tragicznie!

   

Powód? Oczywiście – wypromowana przez „ludzi gorącego serca“, czyli w tym przypadku – tzw. „obrońców przyrody“ – nowa ustawa „śmieciowa“. Znikną publiczne śmietniki. Od tej pory wszystkie śmieci mają być zdawane firmie wybranej przez gminę. 

Która to firma odbierać będzie tylko śmieci posegregowane (czy jakiemuś idiocie przyszło do głowy sprawdzić, jak trudno jest na wsi umyć wszystkie opakowania szklane – i oddzielić od nich etykietyki – gdy nie ma tu ciepłej wody z sieci i trzeba ją sobie samemu grzać..?) – raz na dwa tygodnie lub raz na miesiąc. 

Jaki złamany chuj, ciężki kretyn z wrodzonym debilizmem, down najgorszego sortu – próbował potrzymać w obejściu przez miesiąc, a choćby i przez dwa tygodnie – zużyte pieluchy jednorazowe..? 

Oczywistą oczywistością jest, że zużyte pieluchy jednorazowe MUSZĄ wylądować w lesie najdalej drugiego dnia po ich zużyciu. Podobnie jak cała masa innych odpadów, których żadnym sposobem nie da się składować tak długo (już nie mówiąc o tym, że 120-litrowy worek to rodzina z czworgiem dzieci zapełnia w dzień, góra dwa… Nam taka objętość – a żyjemy bardzo skromnie – starczy MOŻE na dwa tygodnie…). 

Jeśli miałbym wybierać pomiędzy „spiskową“ interpretacją tego zdarzenia, a interpretacją odwołującą się li i jedynie do jednostkowej głupoty „ludzi gorącego serca“ oraz systemowych mechanizmów biurokratycznego przymusu – to drugą z tych interpretacji uważam za prostszą. 

Nie ma żadnej „wojny“. Bo nie ma „prawdziwego wroga“. Prawdziwym wrogiem jest przede wszystkim głupota. Głupota (i demokracja, która pozwala głupocie kwitnąć…) – to prawdziwe Piekło i Szatani, z którym trzeba walczyć na każdym kroku!
------------------------------------------------------
[1] Bardzo ciekawym zagadnieniem DO ZBADANIA jest, na ile „pozytywna selekcja“ genotypów obdarzających charyzmą i siłą woli wśród rodów panujących – kolidowała z potencjalnie negatywnymi skutkami „depresji inbredowej“, spowodowanej małą liczebnością zbioru „rodów panujących“… Pytanie też, na ile opłacała się strategia „egzogamii międzynarodowej“, stosowana w praktyce przez europejskie rody panujące (których członkowie szukali sobie zwykle partnerów wśród innych rodów panujących) w stounku do strategii „narodowej endogamii“, stosowanej przez rody panujące np. Bizancjum, Rusi, czy Chin – gdzie władcy poszukiwali partnerek dla swoich następców wśród poddanych – o czym kiedy indziej szczegółowo pisałem

[2] Czy Państwu P.T. Entuzjastom Postępu przyszło do głowy – jak łatwo jest manipulować użytkownikami tzw. „portali społecznościowych“ – jeśli ma się tylko stosowne uprawnienia..? Jak by to było..? Możliwość przekazania wiadomości wszystkim użytkownikom Fejsbóka na danym terenie naraz – bezcenne! Za resztę zapłacisz kartą Mastercard…

Jacek Kobus
O mnie Jacek Kobus

bloguję od 2009 roku, piszę od 1990 - i ciągle nie brak mi nowych pomysłów...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka