Jeśli miałbym więc podsumować Wiosnę Biedronia, to uważam, że projekt ten ostatecznie wykończy SLD, dostanie się do Parlamentu Europejskiego, w liczbie na przykład czterech posłów, następnie osiągnie 6% w wyborach do polskiego parlamentu, a następnie w szybkim tempie się rozleci. I zwolennicy polski lewicy nadal będą czekali na swojego Mesjasza. Ostatecznie Robert Biedroń nie będzie dla nich nawet Janem Chrzcicielem.
Od niedzieli trwa dyskusja w sprawie nowej inicjatywy Roberta Biedronia. Generalnie spór idzie o to, czy inicjatywa ta odniesie sukces, czy też upadnie jak poprzednie przedsięwzięcia choćby Janusza Palikota czy Ryszarda Petru. Paradoksalnie – moim zdaniem – rację mają obie strony tego sporu. Dlaczego?
Otóż z pewnością Wiosna Biedronia epatuje pewną świeżością. To dzięki tej świeżości, na warszawskim Torwarze, pojawiło się w niedzielę naprawdę sporo ludzi. To w dzisiejszej polskiej polityce duże osiągnięcie. Tę świeżość daje z pewnością choćby jasny i klarowny zestaw lewicowych postulatów ideowych, ale też sympatyczny rys osobowości lidera. To wszystko powoduje, że po pierwsze mamy - moim zdaniem - do czynienia z definitywnym końcem SLD. Partia ta musi sobie zdać sprawę, że albo stanie się częścią większego bloku, w którym siłą rzeczy się rozpłynie, albo po prostu zniknie. Mamy bowiem moim zdaniem do czynienia z definitywnym końcem lewicy biograficznej, której jedynym kryterium lewicowości byłam niegdysiejsza przynależność do PZPR. W tym sensie dla SLD inicjatywa Biedronia jest zabójcza.
Kłopot ma także prąd Platforma Obywatelska, bo dziś już wie, że skręt w lewo niewiele jej daje. Po prostu nie da się licytować z Robertem Biedroniem na postulaty lewicowe czy feministyczne. Od dawna uważałem, że Platforma powinna raczej celować w tę wąską grupę wyborców, którzy w 2011 głosowali na nią, w 2015 przerzucili się na PiS, a dziś widząc co ten PiS robi, są gotowi znów oddać swój głos na opozycję. Oczywiście. To jest bardzo wąska grupa elektoratu, moim zdaniem jakieś 2 do 3%, ale to właśnie o te 2 – 3% rozegra się walka o ostateczne zwycięstwo z PiSem. Dlatego też, kiedy pewna znana działaczka SLD, pytała mnie swego czasu co bym zrobił na jej miejscu, odpowiedziałem jej, że wybrałbym Biedronia.
Dziś, Robert Biedroń ma pewnie około 10% I do tego momentu rację mają wszyscy ci, którzy widzą w tym przedsięwzięciu potencjał i są jego entuzjastami. Dalej już jednak pojawiają się argumenty na rzecz tych, którzy nie wróżą Wiośnie Biedronia wielkiej kariery. I tak:
Po pierwsze może się w polskiej polityce coś zmieniło, ale jak dotąd żadna formacja o silnie zarysowanych konturach ideowych, nie odniosła we współczesnej Polsce samodzielnego sukcesu. Po stronie lewicowej nie było to ani Janusz Palikot, ani partia Razem, ani żadne silnie laickie przedsięwzięcia. I z drugiej strony, nie powiodło się żadne przedsięwzięcie silnie związane ideowo z Kościołem. Sukcesu nie odniósł ani Marek Jurek, ani ZChN, od którego zaczynałem swoją karierę polityczną. Ktoś powie, a przecież PiS? No to proszę mi pokazać, to tak naprawdę oprócz zakazu niedzielnego handlu, co PiS zrealizował z postulatów twardej, katolickiej prawicy? Okaże się że nic. A moim zdaniem przyczyną tego jest właśnie niechęć Polaków do partii o silnym obliczu ideowym. Powtarzam: może coś się w ostatnich latach w tej sprawie zmieniło, ale osobiście wątpię.
Drugi problem, to problem budowania partii. Nie oszukujmy się, zaraz pojawią się niesnaski i awantury I pytanie o to czy Robert Biedroń będzie miał wystarczająco dużo siły, aby to spacyfikować? Szczerze mówiąc wątpię. Los Nowoczesnej w tej kadencji, partii złożonej głównie z z indywidualistów pokazuje, jak trudno nad tym zapanować. Do tego trzeba kogoś o predyspozycjach zamordysty, jak Jarosław Kaczyński, czy w mniejszym stopniu Grzegorz Schetyna lub Donald Tusk. Robert Biedroń na zamordystę mi naprawdę nie wygląda.
I kwestia trzecia. Oglądałem niedzielne Fakty po faktach. I to co mnie uderzyło, w rozmowie z Robertem Biedroniem, to to, że chociaż był wyluzowany i sympatyczny, to cały czas uciekał od konkretów. Otóż na dłuższą metę tak się nie da. A jeszcze do tego dochodzą ataki politycznych konkurentów, jak już dziś stawiane pytania o to, z czego Biedroń sfinansował swoją niedzielną konwencję.
To są wszystko czynniki, które - moim zdaniem - w szybkim tempie będą jednak prowadzić do zużywania się Wiosny Biedronia. Jeśli więc na te 10%, wynikłe z wyliczenia plusów, nałożymy procesy, które opisałem powyżej, to moim zdaniem głównym problemem Biedronia będzie przez najbliższe pół roku wyścig z czasem. Wyścig, polegający na tym, żeby dowieść do wyborów, wynik powyżej 5%, który będzie szybko topniał na skutek wad tego projektu.
Jeśli miałbym więc podsumować Wiosnę Biedronia, to uważam, że projekt ten ostatecznie wykończy SLD, dostanie się do Parlamentu Europejskiego, w liczbie na przykład czterech posłów, następnie osiągnie 6% w wyborach do polskiego parlamentu, a następnie w szybkim tempie się rozleci. I zwolennicy polski lewicy nadal będą czekali na swojego Mesjasza. Ostatecznie Robert Biedroń nie będzie dla nich nawet Janem Chrzcicielem.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
http://miastopoznaj.pl/
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki
Inne tematy w dziale Polityka