Gdyby na drugą, prezydencką kadencję PiS miał wystawiać kogoś innego, to wytłumaczyć to jego elektoratowi byłoby dość trudno. A zamiana Dudy na Szydło na urzędzie prezydenta może przyjść stosunkowo gładko. Oczywiście pod warunkiem że Beata Szydło pomyślnie przejdzie prezesowski test ognia i wody.
Bo prezes Jarosław Kaczyński lubi piec kilka politycznych pieczeni na jednym ogniu. A dla niego przeciwnikiem nie jest dziś ani Beata Szydło, ani Mateusz Morawiecki. Tym przeciwnikiem jest Andrzej Duda, który dopuszcza się w oczach prezesa największej politycznej zbrodni. Po prostu mu się stawia.
Oczywiście, powołanie Mateusza Morawieckiego na urząd premiera ma pewnie wiele przyczyn i stoi za tym jakaś szersza koncepcja, ale przy okazji Jarosław Kaczyński piecze też swoje mniejsze pieczenie. Jakie?
Po pierwsze pokazuje, że może dowolnie odwołać każdego – z wyjątkiem prezydenta Dudy rzecz jasna. To bardzo dyscyplinującą działa na partię. Po drugie upokarza najmocniej jak się da Beatę Szydło, czyli oddaje się swojemu najbardziej ulubionemu zajęciu. I wreszcie po trzecie, moim zdaniem najciekawsze. Jeśli Beata Szydło to upokarzanie wytrzyma, będzie cierpliwie siedzieć w kącie i oddawać hołd prezesowi, a ten przekona się o jej bezwzględnej lojalności, to co za problem w rozmowach z Andrzejem Duda, wskazywać Beatę Szydło jako pisowską kandydatkę na urząd prezydenta właśnie?
W każdym razie już od dziś Jarosław Kaczyński ma w ręce kolejny argument. I może nim szantażować Andrzeja Dudę w sprawie jego drugiej, prezydenckiej kadencji.
Tu polityka zaczyna swój dzień: www.300polityka.pl
Poznań 2.0 – najważniejsi w jednym miejscu – bo informacja nie musi być nudna
Wielkopolski Portal Osób Niepełnosprawnych – www.pion.pl
www.facebook.com/flibicki
Komentarze
Pokaż komentarze (7)