Pogubić się i upaść może po prostu każdy. Nawet ten – a może zwłaszcza – ten najbardziej wierzący. A gdy o wierze mowa, to po wczorajszym obejrzeniu Pasji, wierzę też, że mimo tych zawirowań to właśnie ta Pasja, wykwit jego olbrzymiego, filmowego talentu, ostatecznie jednak – w wymiarze eschatologicznym – ocali Mela Gibsona…
Wczoraj, w Wielki Piątek, po raz kolejny obejrzałem – słynną już – Pasję, w reżyserii Mela Gibsona. I choć film ten ma już dziś 10 lat to – jak to często bywa z innymi, głośnymi produkcjami - wcale się nie zestarzał. Nadal jest to dzieło sugestywne, uderzające swoim realizmem, poruszające i silnie pobudzające do nadprzyrodzonej refleksji.
Równocześnie Pasję też czytam. A ściślej mówiąc czytam zapiski widzeń słynnej już, XVIII wiecznej mistyczki niemieckiej, Anny Katarzyny Emmerich. Zapiski widzeń z przebiegu Drogi Krzyżowej. Zapiski, które „nie zmieściły się” w relacjach 4 ewangelistów, dotyczących tego wydarzenia. Zapiski, które posłużyły Gibsonowi do skonstruowania jego scenariusza. To trochę tak, jakby Emmerich uzupełniała Gibsona i odwrotnie.
Oglądam więc tą gibsonowską Pasję, film zrodzony z głębokiego przeżycia chrześcijańskiego i myślę o tym, jak – już po jej nakręceniu – życiowo się pogubił. Pogubił się, jakby zaprzeczając temu wszystkiemu, w co wierzył i z której to właśnie głębokiej wiary powstała owa Pasja.
I myślę sobie, że to kolejny dowód, że pogubić się i upaść może po prostu każdy. Nawet ten – a może zwłaszcza – ten najbardziej wierzący. A gdy o wierze mowa, to po wczorajszym obejrzeniu Pasji, wierzę też, że mimo tych zawirowań to właśnie ta Pasja, wykwit jego olbrzymiego, filmowego talentu, ostatecznie jednak – w wymiarze eschatologicznym – ocali Mela Gibsona…
www.facebook.com/flibicki
Inne tematy w dziale Społeczeństwo