Na koniec jeden argument polityczny dla PO. PiS bardzo boi się takiej zmiany ordynacji. Boi się, bo ma zdecydowanie mniej niż PO osobowości i indywidualności, które w takich okręgach mogłyby stanąć do walki. Boi się, bo wie, że w takiej sytuacji zwycięstwo PO było by miażdżące i trwałe. Co więcej, takiej operacji najbardziej boi się w PiSie Jarosław Kaczyński. Gdy jeszcze byłem w PiS to sam byłem świadkiem jego wypowiedzi, w których mówił on, że w takiej sytuacji on sam miałby kłopoty by zdobyć mandat w Warszawie. No, może udało by mu się to na głębokiej Pradze…
To prawda. Jeśli ustawa Kukiza dojdzie do Senatu to poprę ją, nawet wtedy, jeśli moja partia będzie miała w tej sprawie inne zdanie. Mimo to, uważam jednak, że Kukiz organizuje akcję na rzecz czegoś, czego konsekwencji nie jest świadomy. Wręcz przeciwnie – jeśli mu się uda - to efekt jaki osiągnie będzie dokładnie przeciwny jego intencjom. I właśnie dlatego - ja ten pomysł popieram.
Najpierw małe wyjaśnienie. W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem powiedziałem, że Platforma nie zrezygnowała z jednomandatowych okręgów wyborczych. Że chociaż bardzo wolno, to jednak je wprowadza. Dowód? Nie tylko wybory do Senatu. Także ordynacja samorządowa. Dziś – dzięki Platformie - tylko w 60 największych polskich miastach, w wyborach samorządowych, mamy głosowanie na listy partyjne. W pozostałych - wybieramy jednomandatowo.
Teraz, gdy idzie o akcję Kukiza. Organizuje on ją, bo wydaje mu się, że w ten sposób do parlamentu wejdą bezpartyjni, autentyczni, społeczni liderzy. Absolutnie tak nie będzie! I bardzo dobrze przedstawił to w swoim niedawnym wpisie Jarosław Flis(http://jaroslawflis.salon24.pl/446765,jeden-mandat-jeden-glos-jeden-argument). Będzie wręcz przeciwnie. Będzie tak jak w Senacie, gdzie zwycięzca ma absolutną, bezwzględną i zdecydowaną większość, a senatorów niezależnych jest jeszcze mniej niż w poprzedniej kadencji.
To właśnie dlatego, dla tej zdecydowanej większości, popieram akcję Kukiza. Popieram ją, bo wiem – inaczej niż Kukiz – że da ona zwycięzcy jasną trwałą i zdecydowaną większość bez potrzeby dobierania sobie koalicjanta. Że możliwości działania takiego zwycięzcy będą ogromne, ale i odpowiedzialność jasna i jednoznaczna. Dla osiągnięcia tego celu zrobiłbym nawet coś, co Kukiz pewnie uważa za zbrodnię. Wprowadziłbym niewielki próg wyborczy, na przykład 3% w skali kraju, który dawałby mandat tylko tym kandydatom z najlepszym wynikiem w okręgu, których komitet w skali kraju zdobył właśnie owo 3%. Chociaż z drugiej strony… Doświadczenie innych krajów pokazuje, że nawet ten zabezpieczający manewr nie jest potrzebny…
Na koniec jeden argument polityczny dla PO. PiS bardzo boi się takiej zmiany ordynacji. Boi się, bo ma zdecydowanie mniej niż PO osobowości i indywidualności, które w takich okręgach mogłyby stanąć do walki. Boi się, bo wie, że w takiej sytuacji zwycięstwo PO było by miażdżące i trwałe. Co więcej, takiej operacji najbardziej boi się w PiSie Jarosław Kaczyński. Gdy jeszcze byłem w PiS to sam byłem świadkiem jego wypowiedzi, w których mówił on, że w takiej sytuacji on sam miałby kłopoty by zdobyć mandat w Warszawie. No, może udało by mu się to na głębokiej Pradze…
Popieram więc Pawła Kukiza i jego akcję. Popieram ją, bo jest ze wszech miar słuszna. Tyle tylko, że jej autor bardzo się myli. Bowiem, jeśli mu się uda, to osiągnie wynik dokładnie przeciwny do tego, o jakim marzy.
Inne tematy w dziale Polityka