Hołd małym bohaterom trzeba oddawać. Ale o moralnej odpowiedzialności tych, którzy w powstańczym szale ich do tego pchnęli - tym bardziej trzeba pamiętać. Tym bardziej powinien o tym pamiętać Terlikowski.
Słowa powstanie i dzieci zawsze wywołują u mnie odruch rezerwy. Znam warszawski pomnik Małego Powstańca. Bardzo dobrze, że ci mali bohaterowie zostali upamiętnieni. Ale nie zmienia to faktu, że ktoś do tego doprowadził. Ktoś podjął decyzję, że te dwunasto - trzynastoletnie dzieci choćby nosiły powstańczą pocztę pod bombami. W wielu wypadkach trzymały także karabin. Ci dorośli, którzy się na to godzili, a może nawet do tego popychali poniosą za to odpowiedzialność przed Bogiem. Dziś bardzo wielu słusznie oburza się, kiedy w różnych miejscach świata, choćby w Afryce, widzimy dzieci żołnierzy. Ale czy takimi samymi żołnierzami nie byli mali powstańcy? Czy ci, którzy ich do tego skłaniali nie wykorzystywali ich dziecięcej chęci przeżycia przygody? Przeżycia rycerskiego etosu?
Tyle się dzisiaj mówi o różnorakim wykorzystywaniu dzieci. Moim zdaniem w tym powstańczym przypadku też je specyficznie wykorzystywano. Wykorzystywano patriotycznie.
Hołd małym bohaterom trzeba oddawać. Ale o moralnej odpowiedzialności tych, którzy ich w powstańczym szale do tego pchnęli - tym bardziej trzeba pamiętać. Tym bardziej powinien o tym pamiętać Terlikowski. Jemu właśnie dedykuje na koniec 2243 paragraf Katechizmu Kościoła Katolickiego:
„ Zbrojny opór przeciw uciskowi stosowanemu przez władzę polityczną jest uzasadniony jedynie wtedy, gdy występują jednocześnie następujące warunki:
1. W przypadku pewnych, poważnych i długotrwałych naruszeń podstawowych praw;
2. Po wyczerpaniu wszystkich innych środków;
3. Jeśli nie spowoduje to większego zamętu;
4. Jeśli istnieje uzasadniona nadzieja powodzenia;
5. Jeśli nie można przewidzieć rozumnie lepszych rozwiązań;”.
Nic dodać nic ująć…
Inne tematy w dziale Kultura