Widać jak na dłoni, że wybór Krzysztofa Bosaka na prezydenckiego kandydata Konfederacji byłby strzałem w dziesiątkę, tymczasem Mentzen – niczym Korwin-Mikke – jest absolutnym mistrzem w autodestrukcji własnych notowań.
Wczoraj odbyła się debata kandydatów na prezydenta w telewizji Republika. Trwała 3 godziny. Mam z niej 4 krótkie wnioski.
Po pierwsze. Ta debata była po prostu nudna.
Po drugie. Zapamiętałem z niej krótki – dla mnie zabawny – wykład Krzysztofa Stanowskiego, że jego zdaniem są 4 płcie, osadzony w realiach debaty kandydatów.
Po trzecie. Kiedy Sławomir Mentzen nie pojechał do Końskich, uważałem to za błąd. Po debacie w Republice uważam, że miał rację.
Mentzen po prostu fatalnie wypada w debatach. Zaciśnięte usta, drewniana prezencja i ciągłe powtarzanie, że tylko on może wygrać Trzaskowskim robią naprawdę bardzo złe wrażenie. Każdy debata z jego udziałem, to kilka punktów mniej w sondażach. Wygląda na to, że lepiej, aby ograniczył się do uciekania przed wyborcami na hulajnodze.
Widać jak na dłoni, że wybór Krzysztofa Bosaka na prezydenckiego kandydata Konfederacji byłby strzałem w dziesiątkę, tymczasem Mentzen – niczym Korwin-Mikke – jest absolutnym mistrzem w autodestrukcji własnych notowań.
Wreszcie po czwarte. Znów najbardziej sprawnie wypadł Szymon Hołownia. Nie jestem tego pewien, ale jeśli będziemy mieć w tych wyborach jakąś mijankę, to raczej mijankę Hołowni z Mentzenem.
Inne tematy w dziale Polityka