Wniosek z tego jest prosty. Tutaj trzeba stać „murem”. Bo „murem” trzeba stać za tymi, którym na poważnie grozi odsiadka. Wygląda na to, że Błaszczakowi właśnie grozi. A precyzyjniej mówiąc: może grozić. I dlatego te buńczuczno – groteskowe manifestacje.
To pytanie przyszło mi do głowy, kiedy - po informacji, że prokuratura będzie wnioskować o zdjęcie immunitetu Mariuszowi Błaszczakowi - zobaczyłem jego konferencję prasową. O co chodzi?
Otóż prokuratura uznała, że Mariusz Błaszczak, odtajniając wojskowe dokumenty, dodajmy - teoretyczne i ćwiczebne, wedle których jednym z wariantów obrony przed rosyjską agresją, była obrona na linii Wisły - dopuścił się przestępstwa. Były to tajne, wojskowe dokumenty, w których wojskowi, na użycie ćwiczeń, rozpatrywali różne warianty obronne.
PiS uznało, że to znakomity materiał kampanijny w wyborach parlamentarnych 2023. Ochrzciła te dokumenty mianem „linii zdrady Tuska”, i Mariusz Błaszczak – jak to ma w zwyczaju – zaczął eksploatować ten wątek z taką samą determinacja, z jaką dziś powtarza słowa „koalicja 13 grudnia”. Powtarzaj je tak intensywnie, że niedługo ludzie zaczną myśleć, że Błaszczak nie nazywa się Błaszczak, tylko nazywa się „koalicja 13 grudnia”. Tak samo intensywnie eksploatował wtedy powyższy wątek.
Ale wracając do meritum. Dlaczego uważam, że Błaszczak pójdzie siedzieć?
To proste. Wypływają kolejne afery, stawiane są kolejne zarzuty parlamentarzystom PiS, a ci bronią się przednimi z różną intensywnością. Raz słabiej, raz mocniej.
Na przykład, gdy pojawiła się informacja, że Mateuszowi Morawieckiemu ma być zdjęty immunitet za „wybory kopertowe”, po pierwsze on sam z niego zrezygnował, a po drugie w zasadzie nikt go nie bronił. Dlaczego?
Moim zdaniem dlatego, że PiSowcy uznali, że ta akurat sprawa może być dla nich niegroźna. No więc nie było konferencji prasowych, wrzasków filmików i innych tego typu ekscesów.
Co innego przy Błaszczaku. To zebrał się cały klub parlamentarny i kolejni, prominentni posłowie PiS-u – z Przemysławem Czarnkiem na czele – zapewniali, że „murem za Błaszczakiem”.
Wniosek z tego jest prosty. Tutaj trzeba stać „murem”. Bo „murem” trzeba stać za tymi, którym na poważnie grozi odsiadka. Wygląda na to, że Błaszczakowi właśnie grozi. A precyzyjniej mówiąc: może grozić. I dlatego te buńczuczno – groteskowe manifestacje.
Inne tematy w dziale Polityka