Gdyby takie zdjęcie miało być prawdziwe, to – gdyby było to możliwe – Morawiecki powinien się sfotografować z Juanem Peronem i jego następcami, którzy wpędzili Argentynę w obecne kłopoty, a nie z Javierem Milei, który z sukcesem ją z tych kłopotów wyciąga. Mateusz Morawiecki, przez cały czas swojego premierowania, był bowiem po prostu zaprzeczeniem Javiera Milei. Tak więc jeśli dziś - tym zdjęciem - próbuje wykazać jakieś podobieństwo z prezydentem Argentyny, to po prostu zwyczajnie i bezczelnie oszukuje Polaków.
Goszczący na inauguracji Donalda Trumpa Mateusz Morawiecki, zamieścił w sieci swoje zdjęcie z prezydentem Argentyny Javierem Milei. Uważam, że zamieszczając to zdjęcie, Mateusz Morawiecki udowodnił, że w niezwykle wyrafinowany sposób zamierzał, zwyczajnie oszukiwać Polaków. Dlaczego uważam, że były premier, z zimną krwią postanawia oszukiwać swoich rodaków?
To bardzo proste. Otóż Mateusz Morawiecki mógł zamieścić to zdjęcie z dwóch powodów.
Powód pierwszy. Jako osoba szerzej w Waszyngtonie, nieznana - widzieliśmy bowiem słynną scenę, gdy próbował, przy pomocy Wikipedi, udowodnić służbom porządkowym, że jest byłym polskim premierem – chciał sobie dodać powagi, fotografując się ze znanym, rozpoznawalnym prezydentem Argentyny. Ten powód rozumiem. Jest on całkowicie logiczny.
Ale powód, dla którego Morawiecki zamieścił to zdjęcie, może mieć także drugą przyczynę. I uważam, że właśnie tak jest.
Otóż publikując to zdjęcie Morawiecki chce powiedzieć opinii publicznej:
„zobaczcie Polacy! Ja i Javier Milei jesteśmy do siebie podobni! Jesteśmy z tej samej rodziny politycznej! Mamy podobne poglądy”.
Otóż jeśli Mateusz Morawiecki zamieścił swoje zdjęcie z prezydentem Argentyny z tego powodu, to powiedzmy sobie szczerze, że chciał w ten sposób po prostu bardzo brzydko i bezczelnie oszukać Polaków. Dlaczego?
To proste. Otóż prezydent Argentyny jasno powiedział, że będziecią ciął socjal w swoim kraju, że będzie ograniczał rolę państwa w gospodarce i prywatyzował co się da, czyli że będzie robił dokładnie coś przeciwnego, co przez prawie 8 lat robił w Polsce Mateusz Morawiecki. Mateusz Morawiecki upaństwawiał na potęgę i garściami rozdawał socjal na prawo i lewo, kupując sobie i PiSowi głosy wyborców za publiczne pieniądze.
Gdyby takie zdjęcie miało być prawdziwe, to – gdyby było to możliwe – Morawiecki powinien się sfotografować z Juanem Peronem i jego następcami, którzy wpędzili Argentynę w obecne kłopoty, a nie z Javierem Milei, który z sukcesem ją z tych kłopotów wyciąga. Mateusz Morawiecki, przez cały czas swojego premierowania był bowiem po prostu zaprzeczeniem Javiera Milei. Tak więc jeśli dziś - tym zdjęciem - próbuje wykazać jakieś podobieństwo z prezydentem Argentyny, to po prostu zwyczajnie i bezczelnie oszukuje Polaków.
To mniej więcej tak, jakbym ja zrobił sobie zdjęcie ze znanym sprinterem Usainem Boltem. Mógłby je zrobić z dwóch powodów.
Po pierwsze: jako prosty, ludowy senator, chcę mieć zdjęcie ze sławnym sportowcem – jak Morawiecki z Javierem Milei. To jest to całkowicie zrozumiałe.
Ale po drugie: jeśli Jan Filip Libicki zrobiłby sobie zdjęcie z Boltem, i próbował by wmówić ludziom, że tak naprawdę obaj - ja na wózku inwalidzkim, a on na bieżni - jesteśmy tymi samymi sprinterami, biegnącymi na 100 metrów poniżej 10 sekund, to każdy - kto by taki komunikat otrzymał - uznałby, że albo sam jestem niespełna rozumu, albo jestem skrajnym oszustem, który uważa opinię publiczną za niespełna rozumu. I słusznie by tak uważał.
Moim zdaniem tak samo nasza opinia publiczna będzie uważać o dość żałosnej próbie w mówienia jej, że Mateusz Morawiecki był przez lata rządów PiS polskim Javierem Milei.
Inne tematy w dziale Polityka