Idziemy więc w kierunku, w którym w zasadzie tylko prezes i jego kamraci – których w świetle dokonanych przez ostatnie 8 lat licznych kradzieży spokojnie można nazwać kamarylą – są tą prawdziwą, patriotyczną „partią wewnętrzną”.
.
Dziś rozstrzygało się zdjęcie immunitetu poselskiego prezesowi PiS w dwóch sprawach. Pierwsza była z powództwa Zbigniewa Komosy i dotyczyła tego, że Jarosław Kaczyński wymierzył mu cios w szczękę. Druga była z wniosku policji, że oto prezes PiS zniszczył tabliczkę, która była zainstalowana na wieńcu Komosy, a obwiniała za katastrofę smoleńską Lecha Kaczyńskiego. Finał jest taki, że w sprawie z wniosku Komosy Jarosław Kaczyński immunitet stracił, a w drugiej sprawie go zachował. Mamy więc salomonowe rozwiązanie.
I ono jest logiczne. Bo po pierwsze, napis na tabliczce był fałszywy, a po drugie zniszczyć tabliczkę za 400 zł, to jednak coś innego niż okładać kogoś pięściami. Za okładanie kogoś pięściami należy się zdjęcie immunitetu,, zwłaszcza kiedy ktoś latami utrzymuje, że należy do tego lepszego sortu Polaków. Bo lepszy sort Polaków – jeśli naprawdę nim jest – to nikogo po prostu pięściami nie okłada.
Mnie jednak w całej tej sprawie zaintrygowało coś innego. Oto Jarosław Kaczyński oskarżył bowiem Zbigniewa Komosę, że jest elementem „sił zewnętrznych”. Idziemy więc w kierunku, w którym w zasadzie tylko prezes i jego kamraci – których w świetle dokonanych przez ostatnie 8 lat licznych kradzieży spokojnie można nazwać kamarylą – są tą prawdziwą, patriotyczną „partią wewnętrzną”.
Kto więc nią jest? A choćby panowie Kuczmierowski, Socha, Morawiecki, czy Mejza, to są prawdziwi patrioci, a Komosa jest „partią zewnętrzną”. Krótko mówiąc „partią zewnętrzną” jest 90% Polaków.
No takie stanowisko to już jest sprawa dla absolutnych koneserów logiki prezes PiS. Dla jego znawców i wyznawców, których spokojnie i bez przesady możemy nazwać szaleńcami.
Inne tematy w dziale Polityka