Otóż – mówi Błaszczak – były wicepremier i minister obrony Rzeczpospolitej - że to, kto będzie rządził w Polsce, zależy najzwyczajniej w świecie od wyniku wyborów w USA. No to powiedzmy sobie to wprost. Ta wypowiedź jest po prostu dowodem na postkolonialną mentalność Mariusza Błaszczaka. Taką postkolonialną mentalność, której wobec Sowietów nie miał choćby Władysław Gomułka, bo jednak będąc od nich uzależnionym, co nie co im się stawiał, za co nawet trochę przesiedział w więzieniu.
Jeszcze słów parę o wyborach w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj jednak w innym kontekście.
Bo jest rzeczą jasną, że interesują one cały świat. Że wpływają na losy świata. Że interesują się nimi zwłaszcza ci, którym sojusz z Ameryką zapewnia bezpieczeństwo. I że w trosce o bezpieczeństwo, można nawet wobec Stanów Zjednoczonych przyjmować pozycję junior – partnera. Za tym jestem, rękami, nogami i całym sercem.
Taka postawa musi mieć jednak jakieś granice. A u nas tych granic nie ma. Co mam na myśli?
To proste. Myślę tu o wypowiedzi Mariusza Błaszczaka, żeby w związku z tym, że Donald Trump wygrał wybory w Ameryce, to rząd Donalda Tuska powinien się podać do dymisji.
Otóż – mówi Błaszczak – były wicepremier i minister obrony Rzeczpospolitej - że to, kto będzie rządził w Polsce, zależy najzwyczajniej w świecie od wyniku wyborów w USA.
No to powiedzmy sobie to wprost. Ta wypowiedź jest po prostu dowodem na postkolonialną mentalność Mariusza Błaszczaka. Taką postkolonialną mentalność, której wobec Sowietów nie miał choćby Władysław Gomułka, bo jednak będąc od nich uzależnionym, co nie co im się stawiał, za co nawet trochę przesiedział w więzieniu.
Te wszystkie oklaski PiS na sali sejmowej pod adresem Donalda Trumpa, te zachwyty Telewizji Republika, to nie są reakcje ludzi, którzy po prostu rozumieją, że ich bezpieczeństwo zależy od dużo silniejszego partnera. Że porównali sobie potencjały, wiedzą, że są mniejsi i po prostu przyjmują postawę adekwatną do różnicy tych potencjałów. To by każdy zrozumiał. Ale niezależnie od tej różnicy jest jeszcze jakaś godność i szacunek do samego siebie. Można wiedzieć, że jest się dużo mniejszym, a jednak domagać się partnerskiego traktowania.
Ani Mariusz Błaszczak i jego wypowiedź, ani podane przeze mnie przykłady o tym nie świadczą. Świadczą o tym, że obóz PiS ma wobec wyborów w Stanach Zjednoczonych po prostu mentalność mieszkańców amerykańskiego kondominium. Żeby było jasno i sprawiedliwie. Wielu w naszym obozie ma też często taką mentalność wobec Brukseli.
Inne tematy w dziale Polityka