Czy po decyzji PKW Morawiecki kupi sobie prezydencką nominację PiS?

Dziś decyzja Państwowej Komisji Wyborczej, czy odbierze – czy też nie – państwową subwencję partyjną PiSowi, za łamanie prawa wyborczego w kampanii wyborczej 2023.

Ma rację mecenas Ryszard Kalisz. To że PiS korzystał w kampanii wyborczej zeszłego roku z pieniędzy Lasów Państwowych czy Funduszu Sprawiedliwości było tajemnicą poliszynela. Kiedy jeździłem w mojej kampanii to ludzie też mówili, że za ten czy tamten piknik jakiegoś kandydata partii rządzącej zapłaciły np. Lasy Państwowe. Takich głosów było sporo i takie głosy nie biorą się znikąd. I to jest jedna strona medalu. Wracamy do Ryszarda Kalisza. 

Otóż tajemnica poliszynela to nie jest to samo, co udowodnienie ciągu przyczynowo – skutkowego w procesie quasi karnym, a taki będzie prowadzić PKW. Być może kluczowym będzie tutaj słynny list ostrzegający od Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry w sprawie finansowania kampanii wyborczej, który ujawniła Gazeta Wyborcza. 

No dobra. Załóżmy jednak, że PiS pieniądze straci i stanie na granicy bankructwa. Co wtedy? No wtedy – moim zdaniem – królem tej partii zostanie Mateusz Morawiecki. Dlaczego? 

To proste. Tylko on ma takie znajomości w świecie finansów, żeby dziurę po ewentualnej karze finansowej dla PiS ze strony Komisji Wyborczej – lepiej lub gorzej – próbować zasypiać. To nie będzie łatwe, bo PiS nie jest u władzy, ale jeśli ktoś ma się tego podjąć to tylko Mateusz Morawiecki. No ale Mateusz Morawiecki jest biznesmenem - banksterem i jako bankster - biznesmen na pewno czegoś w zamian zażąda. Czego? To proste. 

Jeśli PKW podejmie decyzję de facto o bankructwie PiS, to w zamian za zorganizowanie pieniędzy Morawiecki zażąda dla siebie nominacji prezydenckiej od Kaczyńskiego. A to oznacza zmianę warty w tej partii. Być może więc najważniejszą zmianę warty w polskiej polityce ostatnich 20 lat. O tej zmianie warty może więc dziś de facto zdecydować Państwowa Komisja Wyborcza. Życie jest jednak pełne niespodzianek…