Wczorajsze strzały wycelowane w Trumpa to pogrzebowe dzwony dla prezydentury Joe Bidena, jednocześnie obwieszczające absolutną klęskę Demokratów.
Krótko mówiąc. Nocny zamach na Donalda Trumpa – w którym prawie nic mu się nie stało – jest najlepszą rzeczą jaka mogła mu się przytrafić.
Po pierwsze żyje. I z tego się cieszę. A po drugie, każda ofiara – w tym przypadku ofiara zamachu – budzi współczucie. To jest właśnie to, czego mu było trzeba do zwycięstwa.
Z jednej strony człowiek, który uszedł cało z zamachu na jego życie, i za chwilę powie, że mimo, iż grozi mu niebezpieczeństwo, będzie dalej prowadził kampanię aż do zwycięstwa, bo liczą się Stany Zjednoczone, a nie jego osobisty los, a z drugiej facet, który przedstawia Wołodymyra Żeleńskiego, jako Władimira Putina.
To się po prostu nie może udać. Wczorajsze strzały wycelowane w Trumpa to pogrzebowe dzwony dla prezydentury Joe Bidena, jednocześnie obwieszczające absolutną klęskę Demokratów.
Inne tematy w dziale Polityka